Zostawcie delfiny w spokoju recenzja

Zostawcie delfiny w spokoju

Autor: @liber.tinea ·5 minut
2022-07-13
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
"Zostawcie delfiny w spokoju" to książka, która porusza trudne i często przemilczane tematy. Przynajmniej zrozumiałam, że taki był zamysł wynikający z opisu na okładce. Po jego przeczytaniu wydawało mi się, że wiedziałam czego mogę się spodziewać, jednak pomimo powagi kwestii jakich książka dotyczy, czuję się dziwnie zawiedziona.

Od razu chcę zaznaczyć, że dla wszystkich Twórców jestem pełna podziwu za ogrom pracy i wysiłek włożony w napisanie książki. Sama nigdy bym się na to nie zdobyła i dlatego bardzo szanuję odwagę i czas jaki poświęca każdy Autor swojemu dziełu. Tak samo jest w tym przypadku - choć książka Pani Anity Szczecińskiej nie wpasowała się w moje gusta czytelnicze, to wierzę, że znajdzie ona grono osób, dla których będzie wystarczającą rozrywką.

Początkowo miałam ogromny zapał do rozpoczęcia tej lektury, obiecano mi sporo emocji, ale niestety pomimo pomysłowej koncepcji, pozycja nie zdobyła mojego serca.

Pierwsze strony i wydarzenia nie popłynęły dla mnie wartkim potokiem, a dodatkowo, momentami płaskie i bardzo przewidywalne dialogi nie pomagały w wypłynięciu na szerokie wody fabuły. Podczas czytania musiałam być niezwykle skupiona aby nie pogubić się w wątkach, bo jeszcze przed ukończeniem setnej strony konieczne było przyzwyczajenie się do poruszania w czterech liniach czasowych, pomiędzy którymi akcja była przerzucana co rozdział. Pomysł był naprawdę świetny, czuć duży, ale niestety niewykorzystany potencjał.

Fabuła opiera się na realizacji długoterminowego planu zemsty, którą przez 16 lat przygotowywała i powoli wcielała w życie Anna Berger. Po krzywdzie jakiej doznała gdy była nastolatką, nie doszło do zamknięcia oprawców w więzieniu i dlatego postanowiła wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Osoby, które zmieniły jej istnienie w piekło cierpienia, miały zostać w końcu ukarane. Bohaterka zaraz po traumatycznych przeżyciach wróciła z rodzicami i bratem do Kanady. Teraz zamieszkała na powrót w Polsce - po wielu latach gdy już dorosła, zakończyła edukację i założyła Fundację na rzecz uciśnionych ofiar przestępców, na których nie opadło ostrze miecza Temidy. Dzięki swojej, wiele razy podkreślanej w książce, mściwości, tworzy coś dającego namacalną rekompensatę i satysfakcję pokrzywdzonym. Już sama łacińska nazwa Fundacji "Ultio Victimarum" wiele mówi o charakterze organizacji - "Zemsta Ofiar". Pierwotnie zrzeszenie miało służyć jedynie jako środek do realizacji prywatnej wendety, jednak rozrosło się do międzynarodowych rozmiarów i stało narzędziem do karania winnych, którzy pod przykrywką praworządności uciekli przed sprawiedliwością.

Choć książka jest napisana prostym, potocznym słownictwem i powinna budzić we mnie sympatię, to nadzwyczajna ilość zbiegów okoliczności skutecznie psuła mi frajdę z czytania. Bohaterka przez całą książkę miała tak ogromne szczęście, że aż raziło nieprawdopodobnością. Każda historia, nawet ta z działu "fantastyka" w moim odczuciu powinna mieć jakiś zakres konsekwencji, a szczęśliwe zrządzenia losu powinny się pojawiać już tylko wtedy, gdy autor staje pod ścianą i nie ma pomysłu na połączenie dalszych wątków. W "Zostawcie delfiny w spokoju" to fart rządził fabułą.

Do głównej bohaterki nie umiałam wykrzesać z siebie ani odrobiny sympatii. Genialna Anna, nieomylny mózg wszystkich operacji. Zna specjalistów z każdej dziedziny: informatyków, prawników i śledczych, a jej organizacja ma wtyki na lotniskach i w każdym warzywniaku. Anna to dla mnie postać zbyt mocno wyidealizowana - najlepsza w tai chi, wytrenowana przez samego mistrza, którą wszyscy otaczają czcią guru, choć sama o to nie dba. Dodatkowo jest super przebiegła, przewidująca na wiele kroków do przodu, nie zważająca na to co myślą o niej inni i przez to nie uznająca ani makijażu, ani innego stroju niż spodnie, podkoszulek, czarna skórzana kurtka i glany.

To oblicze książki również wydaje się mocno tendencyjne i próbujące przekonać czytelnika do "jedynej słusznej racji". Czułam mocny nacisk na promowane aktualnie trendy np. zdrowy styl życia, wegetarianizm, sport, ale też na to, aby zawczasu zadbać o zęby chodząc do dentysty, aby stawiać na małe lokalne restauracje, a nie sieciówki i samemu robić domowe przetwory. Czyli na to wszystko co teraz modne i jednocześnie dobre dla naszych organizmów. Choć w dużej mierze zgadzam się poglądowo z Autorką, to niestety miałkie dialogi i częstotliwość powtarzania w kółko tych samych informacji, przywodziły mi na myśl telewizyjne reklamy, a w najlepszym razie poradnik jak powinno się zdrowo żyć.

Jak już jestem przy powtórzeniach, to muszę napisać, że zauważyłam również nieustanne przypominanie czytelnikowi informacji o bohaterach drugo i trzecioplanowych, tak jakby miał zaniki pamięci, albo autorka z góry zakładała, że czegoś nie zrozumie. Powtarzanie po kilka razy w tych samych sformułowaniach kim jest, jaki ma styl ubierania i co robiła w dzieciństwie Pani Stenia i jeszcze kilka innych postaci, było dosyć męczące.

Podobnie jak błędy logiczne. Choćby taki, że osoba urodzona w 1988 roku nie kończyła w Polsce ośmiu klas podstawówki. Już rocznik 1986 był objęty nauczaniem w gimnazjum, więc nawet jeśli bohaterka poszłaby wcześniej do szkoły, to z pewnością nie jako cztero czy pięciolatka. Wyobrażam sobie, że dobry wywiad przed wydaniem książki to rzecz fundamentalna.

W ogólnym rozrachunku, w swoim totalnie subiektywnym rankingu, uplasowałam "Zostawcie delfiny w spokoju" jako mocno średnią pozycję. Mam wrażenie, że czytałam głównie o chodzeniu do ulubionych restauracji na sałatkę z kozim serem i eklerki, zakrapianych spotkaniach ze znajomymi, robieniu ciągów tai chi, gotowaniu bezmięsnych obiadów i pokonywaniu "wyjątkowo szybko" warszawskich korków podczas dosłownie każdego przejazdu. Wątek zemsty, bólu i krzywdy został zepchnięty jako mniej istotny gość w tych codziennych rytuałach, choć jak już wchodził na scenę to dźwigał całość fabuły i te momenty czytałam ze sporym zainteresowaniem. Bardzo spodobał mi się pomysł w jaki sposób Autorka postanowiła rozegrać główny motyw prywatnej zemsty pierwszoplanowej bohaterki na swoich oprawcach i osób z nimi powiązanych. Cała intryga została skrzętnie przemyślana i każdy element pasował do całości układanki, więc za tę część ogromne brawa!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-07-12
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zostawcie delfiny w spokoju
Zostawcie delfiny w spokoju
Anita Szczecińska
7/10

Gdy sprawiedliwość zawodzi, zostaje zemsta Dla urodzonej w Kanadzie Anny przyjazd do Polski miał być początkiem beztroskiego, szczęśliwego dzieciństwa. Stało się jednak inaczej – dziewczynka została...

Komentarze
Zostawcie delfiny w spokoju
Zostawcie delfiny w spokoju
Anita Szczecińska
7/10
Gdy sprawiedliwość zawodzi, zostaje zemsta Dla urodzonej w Kanadzie Anny przyjazd do Polski miał być początkiem beztroskiego, szczęśliwego dzieciństwa. Stało się jednak inaczej – dziewczynka została...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Cześć. „Zostawcie delfiny w spokoju” to kolejna książka, która przeszła przez moje ręce. Główną bohaterką jest Anna, która wracając...

@wiki820 @wiki820

Często sięgacie po książki z motywem zemsty? Czy jednak uważacie ten wątek za przereklamowany? „Zostawcie delfiny w spokoju” autorstwa Anity Szczecińskiej, stanowi połączenie powieści obyczajowej...

@zaczytana.archiwistka @zaczytana.archiwistka

Pozostałe recenzje @liber.tinea

Strzępy
Mocne, dobre, ale przegadane...

“Strzępy” to obleczona w (fikcyjną?) fabułę autobiografia autora innej, dosyć popularnej i bardzo kontrowersyjnej książki - “American Psycho”, która w 2000 roku doczekał...

Recenzja książki Strzępy
Największa radość, jaka nas spotkała
Rodzicielstwo idealne po prostu nie istnieje

“Największa radość jaka nas spotkała” to najbardziej obyczajowa książka jaką miałam okazję przeczytać chyba w całym swoim życiu i dorobku czytelniczym. Do tej pory myślą...

Recenzja książki Największa radość, jaka nas spotkała

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl