„ Nigdy nie wiemy, co nas w życiu czeka. Trzeba się cieszyć z każdego przeżytego dnia i nie oglądać za siebie.” (str.389)
Jest to druga część sagi o rodzinie Sobolewskich. Dużo się tu dzieje i dobrego i złego. Bohaterowie walczą o swoje życie i przetrwanie. Zmieniają się z wiekiem i pod wpływem różnych okoliczności. Jest rok 1811. Ignacy wreszcie się ustatkował. Stał się statecznym mieszczaninem i ojcem rodziny. Choć czasem ciągnęło go do bijatyk, awantur i podbojów. Jego przyjaciele rozjechali się w swoje strony.
Siostry osiągnęły już wiek kiedy należało się ustatkować i założyć rodzinę, tym bardziej, że młodsza z sióstr Frania była przy nadziei. Starsza Cecylia planowała poszerzyć swoją edukację w nowo otwartej Szkole Nauk Administracyjnych. Jednak był problem, bo kobiety w tych czasach nie miały żadnych praw publicznych. Jednak plany planami a rzeczywistość je zweryfikowała.
Przeszłość upomniała się o kapitana Ignacego, za swoje czyny został aresztowany. Obie siostry nie zapomniały o stryju i robiły wszystko by go wydostać z aresztu. Kiedy wyszedł z więzienia został zdegradowany i trafił do wojska jako rekrut, przechodząc gehennę szkolenia i często otrzymując poniżające zadania.
W Polsce panowała bieda i nędza. Kraj był wyniszczony wojnami i rozbiorami, grabieżami i przemarszami wojsk, które łupiły co tylko się dało. Zbliżała się kolejna wojna. Napoleon chciał wyzwolić Litwę spod moskiewskiego panowania i poszerzyć Księstwo Warszawskie. Liczono na szybkie zwycięstwo. Jednak prawda okazała się zupełnie inna. Wielka Armia topniała w oczach. Napoleon nie troszczył się o swoich żołnierzy, a Rosjanie unikali walki.
Kiedy mężczyźni poszli na wojnę siostry radziły sobie nadzwyczaj dobrze jak na ciężkie czasy, do momentu kiedy spotkało je nieszczęście. Siostry czekała długa i niebezpieczna podróż, do której starannie się przygotowały. Dużo przeszły, lecz wojskowe szkolenie odebrane w przeszłości niejeden raz uratowało im życie.
Ignacemu za odwagę, męstwo i rozwagę w walce przywrócono dawny stopień i awansowano na dowódcę. Kapitan po nieudanych związkach z kobietami poznał tę jedyną, która dała mu szczęście i miłość.
Poznajemy też losy matki sióstr, która zaplanowała zamach na rodzinę i upozorowała własną śmierć. Była kobietą bezduszną, pozbawioną uczuć. Jej jedynym zmartwieniem było starzejące się ciało. Była okrutna i bezwzględna, a zadawanie komuś bólu, czy dręczenie sprawiało jej przyjemność. Uknuła kolejny niegodziwy plan, zadając cios swoim córkom.
Dużo się tu działo. Czasami trudno było oderwać się od powieści, bo chciało się wiedzieć co będzie dalej. Ta część podobała mi się bardziej od części pierwszej.