Gdy w moje ręce trafiła książka "Żona tygrysa", której autorką jest Téa Obreht - najmłodsza laureatka w historii Orange Prize, postanowiłam od razu ją przeczytać, nie czekając na odpowiedni moment czy dobry dzień. Książka od pierwszego kontaktu urzeka swoja okładką, która jak w przypadku większości książek wydanych przez Wydawnictwo Drzewo Babel jest niepowtarzalna i bardzo ładna. Autorem zdjęcia na okładce jest Michał Batory, który wykonuje większość okładek do książek tego wydawnictwa.
Rozpoczynając recenzję wypadało by w kilku słowach napisać o czym książka jest, by dać potencjalnemu, przyszłemu czytelnikowi jakiś obraz tego czego w książce spodziewać się może. Jednak pierwszy raz odkąd czytam książki i o nich piszę ciężko mi po zakończeniu powieści tak naprawdę napisać o czym ona jest... Książka porusza wiele wątków i tak naprawdę ciężko doszukać się w niej jednej głównej historii. Powieść w moim odczuciu jest zlepką kilkunastu równie ważnych opowieści, które tworzą całość książki. Można by uznać, że tak naprawdę w książce najważniejsze są dwie opowieści: o tytułowej "Żonie tygrysa" oraz o "nieśmiertelniku", które zostają opowiedziane głównej bohaterce i zarazem narratorce książki Natalii. Sama bohaterka uważa iż:
"Wszystko czego potrzeba, by zrozumieć mojego dziadka, zawiera się w dwóch opowieściach: w historii żony tygrysa i w historii nieśmiertelnika. Niczym tajemne rzeki przewijają się one przez wszystkie historie z jego życia: o tym, jak był w armii i jak zakochał się w mojej babci, jak pracował jako chirurg i jak był tyranem na Uniwersytecie. Z pierwszej historii, którą poznałam po jego śmierci, dowiedziałam się , jak dziadek stał się mężczyzną; z drugiej , którą sam mi opowiedział - jak na powrót stał się dzieckiem".
Książka jest bardzo tajemnicza, ukazuje trudną sytuacje podczas wojny domowej, walkę o przetrwanie, bunt młodych wobec świata, ale również niesamowitą wiarę w ludzi, chęć niesienia im pomocy, rozpaczliwą walkę i nadzieję, która zawsze umiera ostatnia. Ta opowieść to podróż. Podróż do miejsc, w których ludzkie życie ma wielką wartość, do miejsc, w których bohaterka odkrywać będzie mroczne tajemnice, jak również podróż do wnętrza siebie, którą każdy z nas odczuje po zamknięciu książki wraz z przeczytaniem ostatniej strony. Historię, którą starała nam się autorka opowiedzieć jest historią naprawdę wielo - wątkową, przeplataną wieloma wspomnieniami. Można by początkowo pomyśleć, iż książka napisana jest chaotycznie, jednak po dłuższej analizie możemy dostrzec, iż zabiegi które autorka w swojej książce użyła są celowe. Téa Obreht nie planowała napisania powieści, która miała by początek środek i zakończenie, bo wtedy powieść ta nie różniła by się od wielu innych, które na rynku wydawniczym są już dostępne. Sądzę, że właśnie dlatego, na łamach książki wiedzie czytelnika w różne miejsca, opowiadając wiele różnych historii, czasem do miejsc powracając by na nowo móc je odkryć.
Książka napisana jest w sposób dojrzały i dlatego uważam, że przeznaczona jest dla czytelnika dojrzałego, który będzie potrafił jej fenomen docenić i który przede wszystkim będzie chciał go odkryć. Nie mogę powiedzieć, że książka ta jest łatwa, lekka i przyjemna, przeznaczona dla każdego. Jest to bowiem powieść, którą zrozumieć mogą nielicznie i powieść, do której warto nie raz powrócić. "Żona tygrysa" nie jest książką, którą po przeczytaniu odłożymy na półkę i o niej zapomnimy. By lepiej ją zrozumieć i odkryć należy przeczytać ją nie jeden raz i poświęcić jej znacznie więcej uwagi.
Uważam swoją podróż po kartach książki za udaną, pełną emocji i bardzo fascynującą. Jestem pod ogromnym wrażeniem talentu młodej pisarki i życzę jej z całego serca by jej twórczość została doceniona przez jak największą ilość czytelników.