„Już jako mała dziewczynka bałam się duchów i wszelakich potworów. Moja babcia, widząc to, powtarzała mi: Nie musisz bać się zmarłych! Żywi są o wiele niebezpieczniejsi! Babcia miała rację, i to jeszcze jak!”. Chyba każdy z nas słyszał takie słowa czy to od mamy, babci, czy jeszcze od kogoś innego. Ja sama będąc młodsza wiele razy słyszałam ten zwrot, nawet będąc już starszą osobą pamiętam te słowa do dnia dzisiejszego.
Wielu z nas boi się tego co może nas czekać po tamtej stronie jak i również tego co może nas spotkać na ziemi. Duchy, zmory, zombi to temat przewodni wielu powieści. Można rzec, że chyba w tej materii pisarze nie mogą nas zaskoczyć. Jednak tym razem jest inaczej. Pani Marta Kruczek stworzyła coś zupełnie innego, co zaskoczy wielu czytelników.
Mila, która boi się wszystkiego wyjeżdża ze swoim chłopakiem i przyjaciółmi do parku rozrywki. Tylko jedna rzecz różni ten park od innych. Mieszkają w nim zombi. Nocami stają się oni bardzo niebezpieczni i zabijają kogo popadnie, później o tym nie pamiętając. Przyjaciel Mili zakochuję się w szefowej kawiarni, która znajduję się w parku. Niestety ona też jest zombi. Czy taka miłość może przetrwać pomiędzy człowiekiem a zombii?
Niestety podczas tego pobytu giną trzy osoby. Aby dowiedzieć się kto zabija Mila musi podjąć niebezpieczną walkę. Jednak to nie jest jej jedyny problem sama musi uważać, żeby i ona nie została zabita. Nie ufa już nikomu nawet swojemu chłopakowi.
Książkę zaczęłam czytać wieczorem i to był mój ogromny błąd. Bałam się czytając powieść. Tak wiem może to być śmieszne, ale boję się wszystkiego co jest związane z duchami, zombi i innymi stworami. Dlatego takie rzeczy czytam wyłącznie w ciągu dnia. Nie znoszę oglądać horrorów ponieważ później nie mogę zasnąć. Z racji tego za książkę zabrałam się następnego dnia. Na początku wydała się straszna, jedna z każdą kolejną stroną bałam się coraz mniej i czytało mi się ją bardzo przyjemnie.
Tym co skierowało mój wzrok, żeby pośród wielu książek wybrać akurat „Ci inni za murem” to na pewno okładka. Wydawnictwo Poligraf wykonało bardzo dobrą pracę i stworzyło coś co bardzo mi się podoba. Tym bardziej, że jest to debiut autorki Marty Kruczek. Dzięki temu wielu czytelników będzie zaciekawionych tą nowością.
Ja mogę się Wam przyznać szczerzę, że książkę pochłonęłam w parę godzin. Nie mogłam się od niej oderwać. Mimo tego, że trochę mi przypomina lektury, które trzeba czytać w szkole. Dlaczego mam takie skojarzenia? Ponieważ czcionka bardzo przypomina takie książki. Jednak nie przeszkadzało mi to zupełnie w czytaniu.
Niestety książka ma pewne minusy. Nie wszystkie wątki są do końca wytłumaczone. O czymś się dowiadujemy później wątek jest totalnie ucięty. Czuję po przeczytaniu, że autorka powinna trochę lepiej wyjaśniać pewne kwestie. Inaczej je przytaczać. Dzięki temu czytelnik bardziej by rozumiał całą historię.
Zakończenie książki było największym zaskoczeniem. Nigdy w życiu nie podejrzewałabym tej osoby o popełnienie takich zbrodni. Przecież to nawet się w głowie nie mieści, ja do tej pory nie mogę się podnieść po tym wszystkim. Tak bardzo chciałabym już przeczytać kolejną cześć, bo na pewno nie można nas tak zostawić bez kolejnej książki, która by wytłumaczyła jak potoczyły się dalsze losy bohaterów.