Po dramatycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się w Akademii Ellinghama, rodzice Stevie postanawiają zabrać ją do domu. Przygnębiona dziewczyna zabija czas dumając nad fascynującą ją zbrodnią, ma jednak świadomość, że będąc tak daleko od miejsca jej popełnienia, nie ma szans na znalezienie rozwiązania. I wtedy pojawia się znienawidzony Edward King, który składa Stevie propozycję nie do odrzucenia: przekona jej rodziców, by pozwolili jej wrócić, a w zamian ona utemperuje nieco Davida, który po jej wyjeździe zaczął sprawiać problemy. Dziewczyna zgadza się na ten układ, choć dręczą ją z tego powodu wyrzuty sumienia. Jednak stawka jest zbyt wysoka - w Akademii dzieje się coś złego i tylko Stevie może się dowiedzieć co.
Jeśli w recenzji pierwszego tomu mówiłam, że mamy fajny klimat i wszechobecną tajemnicę, to naprawdę nie wiem co mam napisać odnośnie tomu drugiego. Tutaj wszystko jest bardziej. Już od pierwszych stron czujemy, że coś jest nie tak, coś się nie zgadza, coś wisi w powietrzu czekając na najlepszy moment, żeby nas znokautować zwrotem akcji. Akademia Ellinghama w końcu doczekała się też odpowiedniego nastroju - tajemniczego, pachnącego wilgotnym lasem, jednocześnie otulającego nas niczym ciepły, przytulny koc i wywołującego dreszcze. W pierwszej części to miejsce mnie nie oczarowało - ale w tej zrobiło to koncertowo.
Co mogę napisać, żeby się nie powtarzać? Bardzo dobrze skonstruowani bohaterowie - barwni, wyraziści, a co podobało mi się najbardziej - oryginalni. Stevie cierpi na stany lękowe, Janelle jest przedstawicielką mniejszości seksualnej, doktor Fenton ma problem z alkoholem, a Nate ewidentnie zmaga się z nieprzystosowaniem społecznym. To nie są cechy, które często pojawiają się w książkach - a już prawie nigdy w książkach dla młodzieży. Dlatego to dla mnie tym większe zaskoczenie - że bohaterowie nie tylko są tak różnorodni, ale przedstawieni tak... zwyczajnie. Jakby ich problemy czy orientacja nie były niczym dziwnym. Jakby takich jak oni były tysiące. Bo tak właśnie jest. Ogromne brawa dla tej niepozornej powieści za to, że przynosi młodym ludziom właśnie takie przesłanie.
Jeśli chodzi o akcję, to odniosłam wrażenie, że dzieje się tutaj więcej niż w pierwszej części. Wciąż śledzimy równocześnie wydarzenia współczesne i te z 1936 roku, ale te drugie teraz częściej pojawiają się w formie zeznań świadków, które dodają kolejne poszlaki do prowadzonego przez nas śledztwa. Ten tom to z resztą już powieść detektywistyczna pełną gębą - Stevie, po odkryciu dokonanym pod koniec "Nieodgadnionego", prowadzi swoje śledztwo w zupełnie nowym kierunku, a do tego co rusz znajduje nowe wskazówki. Jeśli lubicie rozwiązywać zagadki, to pokochacie tę książkę - to jedna wielka zagadka. Pierwszemu tomowi zarzucałam, że trochę mało tych tajemnic i śledztwa, temu już tego zarzucić nie mogę. Ten spełnił wszystkie pokładane w nim nadzieje.
Mamy tu mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji i mnóstwo zagadkowych wydarzeń, które dodają tylko kolejne znaki zapytania do tej pogmatwanej intrygi i rozpalają wyobraźnię czytelnika. Im więcej dostawałam tajemniczych wskazówek, tym bardziej ciekawa byłam rozwiązania zagadki. Nie powiem Wam czy ostatecznie Stevie do czegoś doszła, bo spojlery są złe, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebym zagwarantowała Wam wyśmienitą zabawę.
Świetna opowieść, napisana lekko i z sugestią humoru, ale wciągająca jak paczka ciastek - mówisz, że tylko spróbujesz, ale nim się obejrzysz, paczka jest pusta. Idealna pozycja dla wszystkich fanów Sherlocka Holmesa, Herculesa Poirot i innych, sławnych detektywów, która nie tylko serwuje nam pierwszorzędną tajemnicę, ale dzięki połączeniu poważnego śledztwa z młodym wiekiem bohaterów, zapewnia również doskonałą rozrywkę. Mam nadzieję, że ten młody wiek Was nie zraził - to nie jest wada, to element, który nadaje tej książce energii, to jedna z jej największych zalet. To naprawdę pozycja godna uwagi, którą gorąco Wam polecam!
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.