Pamiętam, że najpierw zauroczyła mnie okładka, którą ujrzałam przy okazji wizyty jednej ze stron internetowych. Potem zaciekawił mnie opis. Kiedy więc dostałam propozycję otrzymania tej właśnie książki do recenzji, to oczywiście ją zaakceptowałam.
Już jakiś czas nie miałam okazji przeczytać żadnej sagi rodzinnej. A „Ogród wiecznej wiosny” właśnie takową jest. W trakcie czytania mamy okazję poznać losy pięciu pokoleń rodziny Laguna. Rodziny, w której kobiety zostały przeklęte przekleństwem straszliwym. Nigdy nie zaznają odwzajemnionej miłości, zawsze będą cierpiały męki miłosne, a na dodatek każda z nich urodzi dziewczynkę – kolejną ofiarę klątwy.
Clara Laguna jest pierwszą z bohaterek, które mamy okazję poznać. Zakochuje się nieszczęśliwie w młodzieńcu z Andaluzji, który przyjeżdża w jej okolice by polować. Młodzi zakochują się w sobie, lecz okazuje się, że Clara nie może liczyć na szczęśliwy związek, ponieważ pochodzi z biednej rodziny. Ukochany kupuje jej Czerwony Dom, by mogła żyć spokojnie i znika. Clara w akcie zemsty postanawia zmienić otrzymany dom w dom rozpusty. W tymże domu rodzi się jej córka – Manuela. Nie otrzymuje ona niestety miłości od swojej matki, świat poznaje dzięki kucharce, jednej z licznych dziwnych postaci tej ksiązki. Manuela próbuje usilnie odciąć się od jej dziedzictwa. Pierwszą z prób jest wyjazd nad morze, który niestety owocuje przywiezieniem do domu kolejnej z córek rodu Laguna – Olvido. Manuela postanawia za wszelką cenę wydać córkę za mąż, by odwrócić klątwę i wymazać niechlubne dzieje jej rodziny. Olvido wzrasta pod czujnym okiem matki, która próbuje – głównie finansowo – odzyskać dobrą reputację rodziny Laguna. Aż nagle Olvido zakochuje się w synu nauczyciela, biednym chłopaku pracującym w warsztacie stolarskim. Dochodzi do nieszczęścia, jej ukochany ginie. Ale na świecie pojawia się kolejna z kobiet Laguna – Margarita. Jej babka nienawidzi jej, pragnie jej śmierci. Olvido stara się więc ją uchronić, najszybciej jak może wysyłając ją do szkół z internatem, potem na studia. Relacje między nimi są o wiele bardziej przyjazne i mniej formalne, można powiedzieć, że pokazują się tutaj pierwsze w miarę normalne relacje między matką, a córką. Jednakże do czasu… Margarita zakochuje się we francuskim malarzu, przyjeżdżają razem do Czerwonego Domu, jest ona w ciąży. Wszystko wydaje się zmierzać w kierunku zakończenia klątwy, czy tak się stanie?
Książka ta zrobiła na mnie lepsze wrażenie, niż myślałam, że zrobi. Jest to powieść pełna uczuć, żarliwa, pełna buzującego temperamentu jej bohaterek. Tak, własnie temperament przychodzi mi do glowy jako słowo w największym stopniu je określające. Są one pełne życia, uczuć, gwałtowne i zmysłowe. Cała ta książka jest zmysłowa! Czytając ją ciągle miałam wrażenie, że czuję te zapachy, ktore w niej są opisane, smakuję jedzenie przez nie gotowane, słyszę szepty, które i one słyszą i widzę kolory kwiatów w ogrodzie Czerwonego Domu. A do tego te zmysłowe bohaterki, niesamowita kombinacja!
Lubię sagi rodzinne oraz realizm magiczny, więc ta książka jest dla mnie świetnym wyborem, gwarantuje ich dobrą kombinację. Oprócz zmysłowości ta książka ma w sobie sporo magii. Magii nie w sensie rzucania uroków oraz zaklęć, ale w sensie magii emocjonalnej, magii zmysłów. Zrozumiecie sami w trakcie czytania, o co mi konkretnie chodzi
Bohaterki wydawały mi się pełnokrwistymi kobietami. Zostały ciekawie stworzone przez bohaterkę, jak zresztą i inne postaci w książce. Styl i język użyty przez Barrio są bardzo kwieciste, zdania są pełne smaku i aromatu, wiele w nich emocji. Saga jest całkiem misternie skonsturowana, a jej kolejne bohaterki walczą z samotnością, zemstą, złością i opuszczeniem. Klimat ksiązki troszeczkę (bardzo minimalnie) przypominał mi „Czekoladę” Harris – to jej przeznaczenie i walka z nim, wpływanie na życie ludzkie poprzez jedzenie, miłość do kulinariów. Pięknie została też odmalowana przyroda – opisy są bardzo plastyczne, można się poczuć, jak w środku tego magicznego ogrodu, który otacza Czerwony Dom.
Historia jest opowiedziana z pasją, ciekawie obrazuje również stosunki społeczne w Hiszpanii na przełomie lat. A konkretniej stosunki społeczne w małym miasteczku. Oraz proces tego, jak zostaje rodzinie przebaczona jej klątwa oraz niechlubna historia.
Mimo smutku i samotności, z którymi przyjdzie się zmierzyć każdej z bohaterek „Ogród wiecznej wiosny” nie jest wcale książką smutną. Jest lekko melanchonijna, emocjonalna, ale nie jest smutna. Emocje, zmysłowość, wyniszczająca miłość, relacje międzyludzkie i społeczne, to wszystko można znaleźć w tej właśnie książce. Polecam!
[Recenzja została opublikowana wcześniej na moim blogu -
www.ksiazkowo.wordpress.com]