„Nikt nie ma pojęcia, jak ciężko jest pozwolić odejść komuś, kogo się kocha.”
Pożegnaliśmy się z bohaterami pierwszej części serii „Niebezpieczna znajomość” w dramatycznych dla Any okolicznościach, ale też dla Patricka nie był to łatwy czas. Musiał podjąć trudne, ale konieczne decyzje, by Ana była bezpieczna. Zadbał o to, kosztem własnych uczuć, które na nowo rozkwitły wychylając się ze skamieniałego serca. Teraz w drugiej części pt.: „Zmuszona” poznajemy dalsze losy ich relacji.
Ana Shires rozpoczyna nowy rozdział swego życia na hiszpańskiej Majorce w uroczej, niewielkiej miejscowości Alcudia. Tam ma zagwarantowane mieszkanie, dostęp do konta bankowego, nową tożsamość i życiorys. Nie ma tylko jednego – ukochanego człowieka przy jej boku, dlatego Ana nie potrafi cieszyć się pięknymi widokami i korzystać z atrakcji nadmorskiego miasta. Minął miesiąc, a ona nie wyszła jeszcze na zewnątrz, wciąż spędzając czas na rozmyślaniu, przeżywaniu swego cierpienia, co wiąże się z ciągłym płaczem i bólem, a jej jedyną rozrywką jest wyjście na balkon i podziwianie widoków. Teraz postanawia to zmienić i po raz pierwszy wyjść na ulice Alcudii. Czuje się na nich zagubiona, gdyż nie zna języka hiszpańskiego i, co najważniejsze, nie ma obok nikogo, kto byłby dla niej wsparciem. Wkrótce to się zmienia, bo poznaje dwie przyjazne jej osoby: Rebecę i Marco. Obie te postacie od razu polubiłam, zwłaszcza Marco, który okazał się niezwykle dobroduszny i pomocny. dzięki nim łatwiej jest Anie powrócić do życia i odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Chętnie poznałabym bliżej losy tych dwóch postaci w osobnych tomach, gdyż tkwi w niech ogromny potencjał.
Tymczasem Patrickowi też nie jest lekko, gdyż wie, że nie mógł postąpić inaczej, a jednocześnie trudno mu żyć bez Any. Jego towarzyszką od jakiegoś czasu jest whisky, co z kolei nie podoba się jego bratu Joshowi i gospodyni Sophie. Dzięki zaufanemu człowiekowi, jakim jest David i jego ludziom wie, co dzieje się u ukochanej, a to jeszcze bardziej rozdrapuje i tak już bolesne rany.
Ana jest bardzo płaczliwą osobą. Łzy leją się wręcz przy każdej sytuacji, czasem z byle powodu i często strumieniami. W ogóle w tej części jest dużo smutku, tęsknoty i cierpienia, ale też złości i to u obu głównych bohaterów. O ile w pierwszej części emocje dziewczyny i bunt popierałam i solidaryzowałam się z nią, to teraz wybuchy gniewu i nieuzasadnionych pretensji wzbudzały u mnie irytację. Ana zbyt szybko wyciągała wnioski z tego, co widziała, nie rozumiała w jakiej znalazła się sytuacji, a poprzez swoją krnąbrną naturę pakuje się w kłopoty. Z kolei Patrick robi wszystko, by ją chronić, ale czytając o nim, nie znamy wszystkich jego działań. O niektórych dowiadujemy się po czasie, albo w rozmowie, gdy mówi o tym, co zrobił i jaki ma w tym cel.
Autorka zachowała taki sam układ prowadzenia fabuły, jak w pierwszym tomie, czyli przedstawia punktu widzenia z dwóch stron. Często poznajemy jakąś sytuację, która urywa się w pewnym momencie, by jej kontynuację i ciąg dalszy ujrzeć już w relacji drugiej osoby. Bardzo odpowiadał mi ten sposób prezentowania przeżyć bohaterów, gdyż mogłam poznać ich motywy i przemyślenia, co dało mi większą wiedzę na ich temat, a tym samym możliwość wyrobienia sobie zdania o jakimś zdarzeniu.
W tej części jest mniej mafijnych rozgrywek, chociaż też się pojawiają, zwłaszcza w kilku ostatnich rozdziałach, dzięki czemu powieść nabiera mocniejszego charakteru i dostarcza wzrostu napięcia. Przez dłuższy czas obserwujemy dylematy związane z relacją Any i Patricka, ich wzajemną szarpaninę, wewnętrzne rozterki, nie raz oskarżenia, zupełnie bezpodstawne, ale wynikające jedynie ze znajomości przez nich jedynie fragmentów zdarzeń. Ich problemy w porozumiewaniu się wynikają głównie z nieporozumień, niedomówień, kłamstw, braku szczerej rozmowy i zbyt szybko wyciąganych wniosków. To powoduje u nich huśtawkę emocjonalną i niepotrzebną zgryzotę, czytelnikom dynamicznej fabuły, w której dosyć sporo się dzieje, więc czytanie przebiega bez problemów.
„Zmuszona” to udana kontynuacja historii zaczętej w „Porwanej” i podobnie jak część pierwszą, również i drugą jej odsłonę pochłonęłam w błyskawicznym tempie, bo w ciągu w sumie kilku godzin. Styl pisarski pani Sylvii Bloch bardzo mi odpowiada, gdyż nie wdaje się ona w zbyt szczegółowe, zbędne opisy czynności czy wyglądu, ale ujmuje to w formie, która nie jest nużąca i przeciągana. Romans mafijny w jej wykonaniu nabiera świeżego oddechu, w którym nie ma za dużo erotycznych scen, a te które są, przedstawione zostały z wyczuciem i smakiem. To niezwykle ekspresyjnie opowiedziana historia o miłości, która rodzi się w bólach i musi pokonać wiele barier. Jestem więc ciekawa kolejnych powieści tej pisarki, tym bardziej, że w jednym z wywiadów zdradziła, że to jeszcze nie koniec „Niebezpiecznej znajomości”. Bohaterem trzeciej części ma być Josh, więc tym bardziej będę oczekiwała kontynuacji.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
Miłość bywa najgorszym rodzajem więzienia Ana kocha Patricka do szaleństwa. Jej uczucia nie jest w stanie osłabić nawet fakt, że jego rodzina ma powiązania z mafią i prowadzi w Stanach Zjednoczonych...
Miłość bywa najgorszym rodzajem więzienia Ana kocha Patricka do szaleństwa. Jej uczucia nie jest w stanie osłabić nawet fakt, że jego rodzina ma powiązania z mafią i prowadzi w Stanach Zjednoczonych...
❤️Recenzja❤️ "Zastanawiałam się czy on w tej chwili czuje to samo.Czy zostały w nim jakieś uczucia, które się budzą, gdy jest tak blisko mnie?" "Zmuszona" to kontynuacja historii, "Porwana", gdzie ...
Miłość, jaką Ana darzy Patricka, jest ogromna. Kobieta myślała, że to wystarczy, że teraz wszystko już będzie dobrze. Niestety myliła się. Zraniona, odepchnięta, ze złamany sercem zostaje wysłana na ...
@mamazonakobieta
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...