To moje pierwsze spotkanie z twórczością Hanny Greń i choć „Piąte przykazanie” jest trzecią częścią serii przygód o Dionizie Remańskiej, to nieznajomość dwóch pierwszych części nie przeszkadza w odkrywaniu bieżącej historii.
Dioniza, młoda była policjantka otwiera biuro detektywistyczne, oczekując ciekawych zleceń. Pierwsza klientka nie robi na niej dobrego wrażenia - przewrażliwiona, nadopiekuńcza matka, która o zaginięcie swego syna obwinia wrogo nastawionych do niej mieszkańców miejscowości. Jedno jest pewne: nie ma ciała, nie ma narzędzia zbrodni, ani miejsca zbrodni. Jest natomiast przekonanie matki zaginionego chłopaka o jego śmierci. Dioniza przyjmuje zlecenie i ma trudne zadanie do wykonania – dotrzeć do mieszkańców, zdobyć ich zaufanie, przełamać mur milczenia.
Fabuła książki przenosi nas do małej mieściny, w której wcale nie jest sielsko i anielsko. Osiny to wieś, w której najważniejsze funkcje pełnią: sklep, kościół i remiza strażacka. Życie osady skupia się w sklepie wokół gadatliwej sprzedawczyni i w kościele wokół fanatycznego proboszcza, pełnego fobii i uprzedzeń, który grozi parafianom wiecznym potępieniem. Mieszkańcy są podzieleni na zwolenników fanatyzmu religijnego i tych, którzy lekceważąco podchodzą do prawd głoszonych przez księdza. Wszystkich jednak łączy skrzętnie skrywana tajemnica i zmowa milczenia. Każdy z mieszkańców wsi ma jakiś grzech na sumieniu, „a kto za grzech nie żałuje, może go powtórzyć”. Gdy proboszcz zostaje brutalnie zamordowany Dioniza prowadzi swoje śledztwo dwutorowo podejrzewając, iż te dwie sprawy łączą się ze sobą, a hermetycznie zamknięte społeczeństwo skrywa więcej sekretów niż pierwotnie przypuszczała.
Autorka z dużą przenikliwością opisuje życie wiejskiej społeczności, oddając klimat miejsca i jego specyfikę, wplatając lokalne legendy, krążące wśród miejscowych. Rozbudowane tło społeczne, jak i poruszane istotne zagadnienia – szantaż, wykorzystywanie nieletnich przez księży, samosąd i wreszcie nienawiść, która może być niszczącą siłą i prowadzić do zabójstwa, stanowią główny atut tej książki. Hanna Greń podjęła ważne tematy i według mnie przedstawiła je w sposób zadowalający i przyzwoity, lecz nie porywający.
To lekki kryminał z bogatym tłem obyczajowym, polecam go wszystkim, którzy rozpoczynają swoją przygodę z kryminałem. Myślę, że miłośnicy gatunku, przyzwyczajeni do absorbujących, pełnych napięcia i emocji policyjnych, metodycznych śledztw odczują niedosyt po tej lekturze. Wątek kryminalny przedstawiony jest według mnie powierzchownie, brakuje ścisłej współpracy pani detektyw z policją, a jej śledztwo opiera się głównie na zasłyszanych plotkach i rozmowach z właścicielką sklepu. Dla mnie to zdecydowanie za mało.
Zdecydowany plus należy się wydawcy – Czwartej Strony Kryminału. Na pochwałę zasługuje bowiem ładna, klimatyczna szata graficzna książki, okładka sugerująca pełną grozy treść oraz zachęcające do lektury mini recenzje. Choć po lekturze mam duży niedosyt sięgnę po pierwszą i drugą część przygód Dionizy i mam nadzieję, że następne części będą coraz lepsze i autorka - żona emerytowanego policjanta zdradzi czytelnikom więcej tajników policyjnej roboty.