TJ Klune to pisarza, który oczarowałam wiele osób, w tym mnie swoją powieścią ,,Dom nad błękitnym morzem". Polscy czytelniczy nie musieliśmy długo czekać na drugą książkę autora - ,,Pod szepczącymi drzwiami". Z kolei ,,Wilcza Pieśń" to pierwszy tom serii ,,Green Creek". Co różni tę powieść od poprzednich dwóch? Przede wszystkim tym razem głównymi bohaterami nie są dorosłe osoby, dorastający nastolatkowie. Na początku tego roku wydano w Polsce kilka książek o wampirach, teraz przyszedł czas na wilkołaki
- Bo zemsta to lekcja, którą dają nam zwierzęta. Bo trudniej okazać miłosierdzie.
Oxnard pochodzi z małego miasteczka. Od dwunastego roku wychowywał się bez ojca, który porzucił go i zasiał, ziarno niepewności mówiąc, że jest nic niewart i ludzie nie będą go szanować. Od tego czasu żył spokojnie ze swoją mamą. Wszystko zmieniło się cztery lata później, gdy na swojej drodze spotkał niezwykłą rodzinę Bennettów
W ,,Wilczej pieśni" kreacje bohaterów są dość słabo zarysowane. Zazwyczaj sprowadzają się do określonych ról w stadzie i postaw, które tym samym reprezentują. Elizabeth jest matką, Carter i Kelly starszym rodzeństwem Joego. Drugoplanowe postacie przedstawiane są dość stereotypowo. Wypadają dobrze jako odwzorowanie dobrze znanych archetypów, ale nie mają osobowości. Na tle ich wszystkich z pewnością pozytywnie wyróżniają się: Thomas i Gordo, choć i im w pewnym momencie ciążą klisze gatunkowe.
Ox jest typowym głównym bohaterem znanym z fantastyki dla młodzieży i jakkolwiek to brzmi, nie jest to zarzut. Zabrakło mi tylko głębszego przedstawienia relacji jego z matką. Zwłaszcza że w ,,Wilczej pieśni" autor kładzie duży nacisk na więzi międzyludzkie. Bohaterowi od początku ciążyły mu słowa jego ojca, które same w samej książce często wracały.
,,Wilcza pieśń" to powieść grubymi nićmi szyta. System magiczny nie jest usystematyzowany. O jego funkcjach dowiadujemy się na bieżąco. Wiążę się to z dużymi możliwościami, ale także i zagrożeniami. W samej powieści widać też sporą inspirację ,,Zmierzchem" i innymi kulturami ( i pisze to stwierdzenie, znając tylko jedną książkę i filmy). W samej ,,Wilczej Pieśni" znajdziemy nawet bezpośrednie odniesienia do serii Meyers.
- Trudno słuchać tego, czego słyszeć się nie chce, kiedy jest się zdesperowanym i zna się jedynie gniew.
TJ Klune ponownie w swojej książce porusza wątek żałoby, choć nie jest on tak emocjonalnie i dobrze poprowadzony, jak choćby w ,,Pod szepczącymi drzwiami", ale autor pokusił się o kilka symbolicznych i lepszych scen wokół tego motywu ,,Wilczej pieśni". Przede wszystkim w tej powieści skupił się na dostrzeganiu własnej wartości i pierwszej miłości.
Do samej relacji romantycznej mam ambiwalentny stosunek. Więź między bohaterami rozwijała się powoli, ale nie ujęła mnie oraz była mi obojętna. Poza tym dochodzi do tego kwestia wieku, kiedy Joe i Ox się poznali i znaczenie pewnego gestu.
W ,,Wilczej pieśni" jest narracja pierwszoosobowa z perspektywy głównego bohatera. Napisana jest językiem potocznym. W tekście występują wulgaryzmy i hiszpańskie wstawki. Tempo jest nierówne. TJ Klune do delikatnych i emocjonalnych scen podchodzi z wrażliwością i empatią, dlatego te sceny wybrzmiewają i w tej scenie, ale widać pomiędzy nimi a resztą dużą różnicę w jakości.
,,Wilcza pieśń" TJ Klune ma kilka świetnych momentów, ale jako całość na tle dwóch pozostałych książek autora wypada słabo. Zawodzi tam, gdzie wcześniej błyszczały poprzednie dwie powieści. Pewnie dlatego, że ,,Wilcza pieśń" ukazała się w oryginale, kilka lat przed wydaniem ,,Domu nad błękitnym morze" i ,,Pod szepczącymi drzwiami". Na przykładzie tej książki wyraźnie widać, jak od tego czasu autor znacząco rozwinął swój warsztat Mimo tego, że nie jest to moja ulubiona książka autorka, jestem ciekawa, w jaką stronę pójdzie ta seria