Starożytność zawsze była moją piętą achillesową, jeśli chodzi o epoki historyczne. Nie ukrywam, że od zawsze jestem zafascynowana wiekami średnimi, starożytność nigdy mnie specjalnie nie interesowała. Powoli jednak zaczęło się to zmieniać za sprawą książek właśnie. Nie lektur szkolnych, a powieści, po które sięgałam ot tak, mimochodem, aby umilić sobie czas – i starożytność polubiłam sama nie wiem, kiedy, ale niedawno. Byłam więc bardzo zainteresowana książką Franka Beckera, chociaż autora nie znam i spotkałam się z jego twórczością pierwszy raz.
Wydarzenia, które rozgrywają się w książce to trzeci wiek naszej ery. Głównym miejscem wydarzeń jest Cesarstwo Rzymskie, które chyba już zawsze będzie kojarzone ze starożytnością. Na tle wojen o władzę i panowanie oraz ustalanie granic obserwujemy losy młodego Rzymianina, Flawiusza. Chłopiec, którego poznajemy, gdy ma zaledwie czternaście lat, wychowywany jest przez wuja, Juliusza i jego żonę, Druzyllę – matka jego została porwana przez Germanów podczas ataku na rodzinne miasto, ojciec zaginął w wojnie. Marzeniem Flawiusza jest jednak wyruszenie w podróż, mającą na celu odnalezienie świątynnego portalu, ukrytego przed wrogami, ale najważniejszym, czego pragnie, jest odnalezienie matki, która często nawiedza go w snach, oraz ojca – o ile jeszcze żyją. Wyrusza więc z majątku swojego wuja w czasie niezbyt spokojnym dla Cesarstwa Rzymskiego. Czy uda mu się osiągnąć cel swojej podróży? Tego wam nie zdradzę.
Książki tego typu zwykle zrażają czytelnika językiem, jakim są napisane. Głównie dlatego właśnie niekiedy obawiam się autorów powieści, którzy fabułę swoich książek osadzają w starożytności. Frank S. Becker jednak udowadnia, że tak wcale nie musi być – że takie książki nie muszą być napisane trudnym językiem, nie musi ich się ciężko czytać, tutaj tego nie ma. Jego powieść czyta się niezwykle gładko, jak dobrą powieść przygodową – bo do takiego gatunku można by ją zaliczyć, gdyby nie czas, w jakim rozgrywają się wydarzenia i sytuacja w Cesarstwie Rzymskim. Dla mnie, ze względu na to, jest to głównie powieść historyczna, dopiero później przygodowa.
Nie chcę tu jednak przez to powiedzieć, że to książka, która zbombarduje nas faktami historycznymi, opisami wojen,, potyczek i sytuacji politycznych krajów starożytnych. Absolutnie nie. Tego jest tutaj mało, bowiem na pierwszy plan w tej powieści wysuwa się głównie Flawiusz i jego losy. Jest to bohater konkretny, wyrazisty i taki, który bez problemu daje się lubić. W ogóle kreacja bohaterów w tej powieści zasługuje na uwagę, nawet można by rzec, że Flawiusz pod tym względem nie jest tutaj na pierwszym miejscu – bardzo polubiłam bowiem również Aqmat – kobietę niezależną, która wie czego chce, wojowniczkę, która bez problemu mogłaby dorównać mężczyźnie. Ciekawych postaci jest w tej książce więcej, są różnorodni – więc każdy może tu znaleźć coś dla siebie i nikt nie powinien być zawiedziony.
Frank S. Becker prowadzi nas przez kolejne wydarzenia gładko, przechodzi z jednego wątku do drugiego bez problemu, opowiada ciekawie i przede wszystkim potrafi zainteresować czytelnika tymi wydarzeniami. Bardzo podobało mi się to, co zastosował autor, a z czym nie spotkałam się jeszcze w żadnej książce, a mianowicie zabieg, który nie pozwala się znudzić i zmusza czytelnika do czytania dalej, często bowiem rozdziały, albo nawet krótkie podrozdziały kończą się jednym króciutkim zdaniem w stylu: „kilka dni później stało się jednak zupełnie inaczej” albo „podróż ta była jednak dopiero początkiem tego, co miało się stać”. Autor takich wstawek używa bardzo często i ma to swój wielki urok, ale przede wszystkim tajemnicę i wprawia czytelnika w ogromną ciekawość, co też takiego mogło się tam wydarzyć.
Klimat tej powieści to również jej zaleta – pokochałam wręcz atmosferę powieści, których akcja rozgrywa się w starożytnym Rzymie – a Becker oddał ten klimat znakomicie. Prowadzi nas ponadto nie tylko ścieżkami Cesarstwa Rzymskiego, ale również Palmiry czy Babilonu, w których sytuacja tak samo była niepewna… Z przyjemnością podróżuje się z Flawiuszem, przeżywa razem z nim przygody, często pełne niebezpieczeństw, zdobywa nowe doświadczenia… Ale także… przeżywa razem z nim namiętności, uczucie pierwszej, ale i kolejnych miłości i rozterki życiowe. I dzięki temu każdy czytelnik powinien znaleźć w tej powieści coś, przy czym powiedziałby bez wahania: „To jest dokładnie to, co lubię!”.
Bardzo mi „Zmierzch orła” przypadł do gustu, mile spędziłam z nim czas i już nie mogę doczekać się kolejnych przygód bohaterów. Frank Becker bowiem kolejne ich losy przedstawił w powieści pt. „Cena purpury”, która również stoi na mojej półce. Chociaż pierwsza część skończyła się dla bohaterów dobrze i w sumie można by na tym poprzestać, jestem bardzo ciekawa kontynuacji. „Zmierzch orła” natomiast jest na pewno książką, przy której nie żałuje się spędzonej ani minuty – jest dobrą, interesującą, ciekawą opowieścią, po którą warto sięgnąć.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2013/04/zmierzch-ora.html]