Dreszczowce recenzja

ZŁOWIESZCZE DRESZCZE chcę poczuć jeszcze

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @alicya.projekt ·4 minuty
około 12 godzin temu
Skomentuj
2 Polubienia


Choć w paszczę strachu ledwo się mieszczę,
Choć nieczęsto wpadam już w lęku kleszcze,
I z rzadka miewam też oczu wytrzeszcze,
To ZŁOWIESZCZE DRESZCZE chcę poczuć jeszcze,
I niech świat znów usłyszy jak przeraźliwie wrzeszczę!

Byłam przekonana, że książki z serii Gęsia Skórka miałam okazję czytać, gdy byłam w podstawówce – raczej na jej początku niż na końcu. Wiecie, wtedy kiedy kombinowało się, jak osioł pod górkę, żeby zdobyć kolejną część Sagi o Ludziach Lodu lub horrorek z Phantom Pressu – bo czujne bibliotekarki nie chciały takich dzieł wypożyczać małolatom. Często zdobyte podstępem książki czytało się na lekcjach „pod ławką”, bo w erze przed internetem, tak właśnie radziliśmy sobie ze szkolną nudą: „zakazaną” literaturą i gazetkami typu „Bravo Girl”. Poczułam się więc ogromnie zaskoczona, gdy przy okazji „Dreszczowców”, sprawdziłam daty, kiedy to na naszym rodzimym podwórku zaczęto wydawać R.L. Stine’a i okazało się, że był to dopiero rok 1996. Wtedy to w Polsce pojawiła się seria Ulica Strachu. Na Gęsią Skórkę musieliśmy jeszcze trochę poczekać, bo do 1999 roku. Stine’a poznałam więc gdy byłam starsza niż mi się wydawało. Co znamienne, miało to miejsce po tym, gdy czytałam już Smitha, Herberta, Knighta itd. Nie da się więc ukryć, że było w tych historiach coś wyjątkowego, co do mnie trafiało, co sprawiało, że chciałam je czytać i że do dziś mam do nich ogromny sentyment. Prawdziwa magia grozy. I, patrząc na minione czasy, niepodrabialna świeżość.

Wiekowa zmiana perspektywy sprawiła, że dzisiaj zupełnie inaczej rozumiem powód, dla którego autora nazywa się Stephanem Kingiem literatury dziecięcej. Nie chodzi w tym przypadku tylko o to, że jest urodzonym gawędziarzem (a jest), napisał mnóstwo książek (ponad 350 tytułów na pewno), że pasjonuje go groza (w dzieciństwie sam zaczytywał się „Opowieściami z krypty” i „Gabinetem grozy”), ale także o to, co dzieje się w tle, jego, głównie rozrywkowych, powiastek. Opowiadając straszne, czasami wręcz przerysowane historie, dotyka ważnych dla odbiorcy tematów. I trzeba przyznać, że mimo upływu lat jest w formie. A doskonale świadczą o tym jego najnowsze „Dreszczowce”.

Mowa o zbiorze dziesięciu opowiadań, w których to na pierwszym planie zdają się rządzić potwory, monstra, naginające czasoprzestrzeń smartwache (tak, autor idzie z duchem czasu), przerażające, stare domostwa i robale. Tak naprawdę jednak mnóstwo tutaj, mniej lub bardziej, zakamuflowanych bolączek trapiących dorastające dzieciaki. Mamy więc treści dotyczące poszukiwania własnej tożsamości i przerażających zmian w ciele, kilka przestróg nie tylko dla młodszych, np.: dlaczego nie warto w kółko robić innym żartów, nadużywać władzy nad młodszymi krewnymi i dlaczego trzeba uważać na to, czego się pragnie. Nie da się nie wyłapać także, przemyconych zgrabnie, kilku nieprzyjemnych prawd o życiu, które stanowią gorzką, ale potrzebną każdemu lekcję. Bo nie ważne jak bardzo będziemy chronić dzieci, prędzej czy później doświadczą niesprawiedliwości, zderzą się z brakiem wpływu na ważne dla nich sprawy i końcem wiary we własną niezniszczalność. Nawet jeśli młody czytelnik nie do końca pojmuje ten przekaz, to z całą pewnością go przeczuwa. Tak sobie myślę, że może jest to owo coś, obok grozy oczywiście, co mnie niezmienne do Ulicy i Gęsiej od zawsze przyzywało. Ta dojrzałość, której Stine nie odmawiał dzieciom. Bez upupiania, za to ze szczerością.

Co równie istotne, Stine po raz kolejny pokazuje nam się jako pisarz bardzo świadomy tego dla jakiej grupy wiekowej pisze. Stawia na delikatne straszenie dusznym klimatem i zalążkiem tajemnicy. Nie oznacza, to oczywiście, że nie natrafimy tutaj na bardziej ponure wątki i szokujące momenty, ale na pewno nie są one krwawe ani przerażające ponad miarę. „Dreszczowce” zatem, to subtelne, ale też intensywne, wprowadzenie w szeroko pojęte arkana gatunku. I już za samo to – za mądre oswajanie demonizowanego – ogromny plus, wybijający książkę na szczyt mojej grozowo-dziecięcej topki.

Kolejnym argumentem za tym by czytać „Dreszczowce” jest niezwykle „giętka” wyobraźnia autora. Dzięki niej przekonujemy się nie tylko o tym, że groza może kryć się dosłownie wszędzie, ale także o tym, że to samo tyczy się inspiracji. Każde z opowiadań poprzedzone jest króciutką notatką o tym, co przyczyniło się do jego powstania – jak się okazuje nawet potknięcie o niepozorny dołek w ziemi, może być punktem wyjścia do stworzenia ciekawej historii. Muszę przyznać, że coraz bardziej fascynuje mnie niebanalny sposób w jaki pracuje umysł Stine’a.

Każde z opowiadań zasługuje na uwagę z nieco innych powodów i ta różnorodność – w połączeniu z tym, że przenoszę się podczas lektury w czasie i znów się czuję, jakbym miała naście i mniej lat – działa na mnie jak magnes. „Dreszczowce” najwyraźniej rzuciły na mnie urok i nie ma już dla mnie ratunku. Chcę czytać więcej Stine’a…

P.S. Jeśli chodzi o ulubione opowiadanie, to trudno jest mi takowe wybrać. Na pewno zwróciłam uwagę na „Skórę”, za to że podczas lektury czułam wręcz jak sama ze swojej obłażę; „Robale” za to, że zaczęłam sobie wyobrażać, co by było gdyby czułki…; „Jak zmienić swoje życie” za przewrotne i nasycone czarnym humorem (tak, wiem, nie dla każdego) zakończenie; „Witajcie w międzyczasie” za to, że przez chwilkę bohaterowi zazdrościłam, niestety mroczna strona musiała popsuć w końcu ten pozytywny vibe. I w sumie tak się rozpędziłam, że zaraz się okaże, że wymienię każde z dziesięciu opowiastek. Ograniczę się więc jeszcze tylko do jednego. „Małe bestie”, to jakoś szczególnie bliska mi historia (w moim odczuciu klasyk nad klasyki), o tym, jak niebezpieczna jest praca nastoletniej niani. Genialna, wyrywająca z butów, puenta, totalnie mną zawładnęła.

[współpraca reklamowa barter]



Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-02-01
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dreszczowce
Dreszczowce
R.L Stine
9/10

DZIESIĘĆ NOWYCH OPOWIEŚCI MISTRZA HORRORU, KTÓRE PRZYPRAWIĄ CIĘ O DRESZCZE! Opuszczony dom, niepozorny dołek w ziemi, zwykły smartwatch – groza może kryć się wszędzie, nawet tam, gdzie zupełnie się ...

Komentarze
Dreszczowce
Dreszczowce
R.L Stine
9/10
DZIESIĘĆ NOWYCH OPOWIEŚCI MISTRZA HORRORU, KTÓRE PRZYPRAWIĄ CIĘ O DRESZCZE! Opuszczony dom, niepozorny dołek w ziemi, zwykły smartwatch – groza może kryć się wszędzie, nawet tam, gdzie zupełnie się ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @alicya.projekt

Mrocznik. Mroczne inspiracje na cały rok
Nevermore

@ObrazekWłaśnie zakończyła się moja podróż wokół słońca. Okrążyłam je już 42 razy. Więc tak, dziś są moje urodziny. Czterdzieste drugie. Ale ja w sumie nie o tym. Pewn...

Recenzja książki Mrocznik. Mroczne inspiracje na cały rok
Kot Kmiot
Nie zadzieraj z K(mi)otem!

@ObrazekJeśli przeszło wam kiedyś przez myśl, że w zachowaniu kotów jest coś, mniej lub bardziej, psychopatycznego, to powinniście wiedzieć, że nie wam jedynym. Podobn...

Recenzja książki Kot Kmiot

Nowe recenzje

Rósa i Björk
Rósa i Björk
@Malwi:

Na pierwszy rzut oka Islandia to surowy, ale malowniczy raj – majestatyczne fiordy, śnieżne pustkowia i nieskazitelna c...

Recenzja książki Rósa i Björk
Cierniowa ścieżka
Mroczna symfonia gotyckiej grozy.
@Mania.ksiaz...:

Nie każda książka potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat tak głęboko, by jeszcze długo po odłożeniu jej na półkę myśl...

Recenzja książki Cierniowa ścieżka
Wrzenie
Sentymentalna wyprawa
@zaczytanaangie:

Często zdarza mi się myśleć o tym, że ciekawie byłoby się dowiedzieć, jak dalej potoczyły się losy bohaterów moich ukoc...

Recenzja książki Wrzenie
© 2007 - 2025 nakanapie.pl