Lubię zaczytywać się w fantastyce, przenosić się do świata, w którym wszystko jest możliwe, a w szczególności poznawać najróżniejsze uniwersa i wizje przyszłości. Jakiś czas temu natknęłam się na termin fantastyka ekologiczna - brzmi ciekawie, nieprawdaż? Postanowiłam sprawdzić co kryje się za tym pojęciem i tak trafiłam na „Złomiarza” Paolo Bacigalupiego. Autor ten wychowywał się w hippisowskiej rodzinie w stanie Kolorado, a studiował i pracował w Chinach. Podróżował również po krajach Południowo-Wschodniej Azji, a po powrocie do USA zamieszkał w Bostonie, gdzie zaczął pisać fantastykę. Ostatecznie osiadł jednak w rodzinnym stanie Kolorado. Ma na swoim koncie wiele opowiadań, kilka powieści oraz nagród. Został także okrzyknięty najciekawszym nowym głosem w fantastyce tego dziesięciolecia.
Na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej cięte są na złom osadzone na piasku ogromne, stare i bezużyteczne tankowce. To właśnie tam, w lekkiej ekipie przy wydobywaniu miedzianych kabli, pracuje nastoletni Nailer. Chłopak nie ma łatwego życia - jego praca jest ciężka, zarobki marne, a na pomoc od strony rodziny nie ma co liczyć. Jego matka zmarła, a ojciec każdy grosz przepija, bądź wydaje na narkotyki. Nail codziennie musi wyrobić normę i liczyć, że przeżyje do następnego dnia. Jego jedyną pociechą są nieliczni przyjaciele, a w szczególności Pima i jej matka, na które zawsze może liczyć. Pewnego dnia chłopak zauważa na skałach rozbity przepiękny kliper. Okazuje się pełen skarbów, które znacznie podniosłyby standard życia Naila i Pimy, także długo się nie zastanawiając, ta dwójka rusza na łowy. Podczas plądrowania statku spotykają jedyną ocalałą - piękną dziewczynę, która sprawia, że Nailer ma przed sobą nie lada dylemat: uratować bogaczkę czy zostawić ją na pastwę losu i zabrać skarby?
„Złomiarz” to książka, która na od samego początku zachwyca klimatem. Jest mrocznie, tajemniczo, panuje nieco ciężka i duszna atmosfera. Niezwykle łatwo można wyobrazić sobie świat w odcieniach zgniłej zieleni i brązu, ogromne wraki, w których unoszą się opary oleju, a także wybrzeże, na którym żyją bohaterzy. Obraz przyszłości jest niezwykle klimatyczny i genialnie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. Samej w sobie fantastyki jest tu raczej mało - na pewno w jakiś sposób zalicza się do tego uniwersum, ale jeżeli chodzi o postaci, to znajdziemy tylko jeden gatunek o nadnaturalnych cechach. Są to półludzie, czyli genetycznie zmodyfikowane kreatury, które łączą w sobie właściwości ludzkie i zwierzęce. Zostały stworzone po to by służyć ludziom i wyjątkiem wśród nich są osobniki nieposiadające właściciela. Reszta bohaterów to zwykłe osoby, które równie dobrze mogłyby żyć w teraźniejszych czasach, na pewno bardziej pozytywnych niż realia książkowe.
Paolo Bacigalupi ma dość specyficzny styl, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jego powieści są ciężkie w czytaniu, jednak niezmiernie ciekawe. W „Złomiarzu” irytowało mnie bardzo, ale to bardzo wolne tempo akcji, które z czasem się rozwijało, jednak nie do tego stopnia, żebym nie mogła oderwać się od czytania. Mimo wszystko jest w tej książce coś co przyciąga i każe czytać dalej - jak dla mnie to wspomniany wcześniej klimat i niesamowite działanie na wyobraźnię czytelnika. Mnogość barw i dźwięków, które czytelnik jest w stanie odtworzyć podczas czytania, jest ogromna i pod tym względem Bacigalupi okazał się absolutnym mistrzem. Historia sama w sobie jest ciekawa i w książce naprawdę wiele się dzieje, nie czuć tego jednak podczas czytania. Dopiero po skończeniu powieści zdałam sobie sprawę z tego jak była interesująca i jak wiele się w niej wydarzyło.
W ostatecznym rozrachunku jak najbardziej polecam Wam „Złomiarza”. Absolutnie nie jako lekką powieść do poduszki, ale jako wolną, może i nieco refleksyjną książkę, którą należy się delektować. Niezwykle pobudza wyobraźnię i z miejsca przenosi do innego świata, który choć nie jest może pożądaną przez nas wizją przyszłości, to niesamowicie intryguje i jest wspaniałym tłem do rozgrywającej się tam historii. Ja z chęcią sięgnę po kolejne dzieła Bacigalupiego i dam się ponieść wyobraźni!