Czy w obecnych czasach spotkamy kogoś, kto nie słyszał nigdy legendy o królu Arturze? Wątpię, ale jeżeli są wyjątki - napiszę już na wstępie - koniecznie zapoznajcie się z "Zimowym Monarchą". Jeśli ktoś jest pasjonatem historii, wielbicielem zamierzchłych czasów - ta książka również jest dla niego. I nawet jeśli zwyczajnie jesteście ciekawi tej legendy, zadajecie sobie pytanie : jak to mogło być? - tak jak ja - przeczytajcie! Akcja książki rozgrywa się w V wieku po narodzinach Chrystusa, czasy za panowania Wielkiego Króla Brytanii, Uthera, niestety zbliżającego się wielkimi krokami do Krainy Cieni. Stary i osłabiony, zamęczany jest ciągle pytaniami - kto zasiądzie na tronie po jego śmierci? Uther zna już odpowiedź : nowym władcą zostanie jego wnuk, Mordred. Dzieciątko nie jest jednak doskonałe, ma skrzywioną stopę, a kaleki książę jest złym znakiem dla całego królestwa. Całą opowieść poznajemy od narratora saksońskiego pochodzenia - Derfla Cadarna, jednego z wojowników Artura. Naturalnie rzeczony osobnik rycerzem został nie od razu i nie bez problemów. Po narodzeniu potomka Uthera zaczyna się wieloetapowa przygoda, w której nie tylko Artur, ale również sam kronikarz odgrywa bardzo istotną rolę. Czytelnik najpierw przez dłuższy czas jest wprowadzany w całą legendę, a dopiero później zaczyna brać w niej czynny udział. Świetna książka! Nie spodziewałam się, że książka o takiej tematyce i z takiego gatunku może mnie tak bardzo wciągnąć. Chociaż pierwsze pięćdziesiąt stron lekko mnie nużyło, kolejne pięćset bardzo mi się podobało! Bernard Cornwell wspaniale przedstawił tę historię. Darował sobie miecz wbity w skałę czy czary, jakimi posługiwali się Merlin i Morgana. Dla niego to zabobony i głupoty, przyprawiające współczesnego człowieka o co najwyżej atak śmiechu. Wszystkie wydarzenia dzieją się tu przez ludzi i z ich udziałem, mimo, iż bohaterowie modlili się nieustannie do Bogów - ich interwencji trudno byłoby wypatrywać. "Zimowy Monarcha" skupia w sobie wiele wątków, wszystkie starannie zobrazowane i opisane, dzięki czemu możemy sobie wyobrazić tamtejszy klimat, krainy i widoki. Sama historia może zaintrygować czytelnika i sprawiać, że ten nie odłoży książki, co głównie jest zasługą wielu zwrotów akcji i niespodziewanych zdarzeń. Anglik znakomicie wykreował także bohaterów, których pojawia się mnóstwo. Bardzo dokładnie ich opisuje, przydziela im charakterystyczne cechy, dzięki którym szybko ich zapamiętujemy. Żadna z postaci nie jest idealna, każda ma swoje wady. Poza tym łatwo się z nimi utożsamiamy, co też bardzo pozytywnie wpływa na odbiór postaci. Na przykład Merlin - najlepszy czarownik w Brytanii, ale nie mający żadnych skrupułów czy zahamowań. Albo Artur, bardzo sympatyczny, jednak tylko do czasu bitew. Ale przecież nikt nie jest doskonały, prawda? Bardzo istotą rzeczą decydującą o ocenie jest również styl. Pióro Cornwella jest lekkie i bardzo uwspółcześnione. Biorę to za zaletę, ponieważ dzięki łatwemu, prostemu językowi możemy się zagłębić w lekturze, a nie sprawdzać w słowniku znaczenie słów lub przedzierać się przez kilometrowe adnotacje. Autor potrafi opowiadać historie, z wyczuciem buduje napięcie, rozładowując je później - gdy trzeba - dowcipem. "Zimowy Monarcha" to pierwsza część Trylogii Arturiańskiej. Obie swoje funkcje - wprowadzenie czytelnika w świat powieści i wywołanie jego zainteresowania - spełnia bardzo dobrze. Już ostrzę pazurki na drugą część trylogii, "Nieprzyjaciela Boga", którą całe szczęście posiadam. Samo wydanie stoi na wysokim poziomie, okładka bardzo ładna, czcionka przyjazna dla oczu, a literówek praktycznie nie ma wcale. Bonusem są trzy przydatne rzeczy umieszczone na samym początku książki : mała mapa, która pozwalała mi sprawdzić, gdzie też są aktualnie bohaterowie; alfabetyczny spis wszystkich postaci i ich krótki opis, żeby wiedzieć, kto kim jest oraz lista miejsc, w których rozgrywa się akcja (i nie tylko). Nie wiem jak Wam, ale dla mnie to bardzo pożyteczna rzecz. Książkę warto przeczytać, co napisałam już na początku. Polecam.