Zdecydowanie mój wewnętrzny akumulator, jeśli chodzi o literaturę podróżniczą, był ostatnimi czasy zupełnie zaniedbany i niedoładowywany. Ucieszyłam się więc szalenie, że pojawiła się okazja, by ponownie i na nowo naładować go do pełna i rozbudzić w sobie wygaszoną od dawna ciekawość do odległych krajów i innych kultur… No i tym razem padło na Afrykę. (O ironio, kiedy to piszę za oknem pada śnieg, więc dodatkowo czytając tę książkę czułam się mentalnie jakoś bardziej rozgrzana.)
Gdy trafiła w moje ręce książka Pana Jerzego Gilarowskiego z bardzo intrygującym pytaniem zawartym w tytule: „Biali i Czarni. Inni czy podobni?” to poczułam, że dostanę na to pytanie dosadnie wyczerpującą odpowiedź. Nie pomyliłam się. Chociaż książka nie jest jakaś obszerna i w zasadzie zmieści się spokojnie w małej kobiecej torebce, tak wcale nie znaczy, że jest „cienka” w innym, ważniejszym znacznie sensie. Jest bardzo dobra, przesycona wiedzą autora i jego przeżyciami w tym kraju z tymi ludźmi. Autor nie jest jakimś żałosnym turystą, który za odkładane i uciułane przez kilkanaście lat zaskórniaki mógł popisać się w końcu dalekim wyjazdem i go jeszcze opisać, byle jak żeby tylko była pamiątka i szpan. Co to to nie! Jerzy Gilarowski poza tym, że jest geografem i wykładowcą… to chyba co najważniejsze, jest człowiekiem pełnym pasji i jakiegoś wielkiego sentymentu do Afryki. Świadczy o tym fakt, że postanowił się tam zagnieździć na dobre, a nawet deklaruje chęć przebywania w tamtejszym miejscu do końca życia. Odważna deklaracja i chyba jakby utwierdzająca, że taki wybór jest wyłącznie dyktowany głębokim uczuciem do tego kraju. Co też przekłada się na jakość tej książki. Nie ma tutaj żadnego byle jak, byle co, byleby tylko było. Co ciekawe, rozdziały książki zaczynają się słowami od pierwszych aż do ostatnich liter alfabetu tworząc przez to różnorodną mozaikę interesujących tematów i niewiarygodnych ciekawostek dotyczących Afryki Wschodniej. Gilarowski poprzez te swoje osobiste doświadczenia i integrowanie się z lokalną społecznością pisze w sposób bardzo swobodny, doskonale wczuwając się w gorący klimat i przekazując go swoim czytelnikom wraz z mocnymi emocjami. Mocnymi, bo niektóre poruszane wątki zachęcają wręcz do ich rozwinięcia przy dłuższej dyskusji, bo są bardzo ważnymi i istotnymi sprawami jakie powinny ujrzeć światło dzienne i nie być żadnym tematem tabu zamkniętym wyłącznie w granicach tego kraju. Mam tu na myśli te ważne rozdziały o albinosach, o gwałtach, o zabiegu obrzezania i tamtejszym traktowaniu kobiet oraz ich roli tak nierównej na szali z rolą męską. Włos się na głowie jeży czytając o tych ich stosowanych praktykach, wierzeniach i całej przedstawionej przez autora kulturze. Nie jest wszystko jednak pisane w tak mocnym, często kontrowersyjnym charakterze. Możemy też trafić na luźniejsze rozdziały, dzięki którym bliżej poznamy afrykańską sztukę czy też podejście do muzyki oraz tańców… albo nawet codzienne zwyczaje, które tutaj w Polsce uchodziłyby za totalne wścibskie, pyszałkowate i ogólny brak kultury… A jednak tamta kultura jest totalnie odjechana i pomijając te wyjątkowo straszne praktyki o jakich mowa, tak są i akcenty pozytywne na swój dziwny sposób wzbudzające w czytelniku szeroki uśmiech. Nie chcę rzucać spoilerami, ale w naszym kraju gdyby ktoś kogoś w dowód sympatii przywitał opluciem, albo podaniem wcześniej oplutej dłoni dostałby pewnie centralnie w pysk. No co? Co kraj to obyczaj… Nie zdradzę nic więcej, bo ta mała wzmianka ma podziałać motywacyjnie na każdego, aby sięgnął po tę niewielką książkę i przekonał się jak wielka jest w swej treści. Naprawdę najszczersza i różnorodna mozaika dobra i zła, która szybko wciąga do ostatniej strony, a potem żałuje się tylko, że to już koniec tych szalonych opowieści. Opis na okładce jest centralnie w punkt. Tak opisana Afryka często zdumiewa, czasami przeraża, ale zawsze fascynuje.
Mam tylko jedną uwagę. Wolałabym żeby zdjęcia umieszczone w książce były w kolorze. Jakoś wydaje mi się, że lepiej by to wyglądało i odzwierciedlało prawdziwe barwy Afryki. Możliwe jednak, że taki był celowy zamiar nawiązujący do tyłu "Biali i Czarni" No nic, tak się czepiam. Ogólnie kawał dobrej roboty.
Afryka ma różne oblicza, jest pełna kontrastów i sprzeczności. Jerzy Gilarowski, polski geograf i wykładowca, nauczający również na Czarnym Lądzie, zabiera nas w podróż po tym zaskakującym kontynenci...
Ja nie znałam tego zwyczaju, no możliwe. W każdym razie to mnie zaskoczyło, a sama chyba nie odważyłabym się sprawdzać tego w naszym kraju, żeby okazać komuś w taki sposób sympatię ;) Mógłby ktoś uznać, że jestem jeszcze mniej normalna niż myślał :D
Afryka ma różne oblicza, jest pełna kontrastów i sprzeczności. Jerzy Gilarowski, polski geograf i wykładowca, nauczający również na Czarnym Lądzie, zabiera nas w podróż po tym zaskakującym kontynenci...
Uwielbiam książki przybliżające mi kulturę, mentalność, obyczajowość, tradycję i symbolikę innych krajów, dlatego też na moim blogu coraz częściej można znaleźć opinie o książkach podróżniczych. Z wi...
Afryka fascynowała mnie od kiedy pamiętam. Zupełnie obca nam kultura, niesamowicie ciekawe zwyczaje, obrzędy, wpadająca w ucho muzyka. Właściwie wszystko, o czym pomyślę, w Afryce wygląda inaczej niż...
@joanna123
Pozostałe recenzje @spirit
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po prostu nie czuje. Chociaż ta magia jest nam wciskana ...
Bardzo często jak już wpada mi w ręce jakaś literatura podróżnicza zastanawiam się od razu w jakim celu autor zechciał w ten kierunek zabrnąć i dlaczego chciał podzielić...