Nie jest łatwo zrecenzować książkę, która z pozoru wpisuje się w klasyczne ramy kryminału, ale w rzeczywistości kryje w sobie coś więcej – i to właśnie oferuje "Zgon Świętego Mikołaja" Tomasza Wandzela. Ta historia to nie tylko zagadka kryminalna, lecz także pretekst do głębszej refleksji nad ludzką samotnością, maskami, które nosimy, i ciemniejszymi zakamarkami codzienności, które odsłaniają się w blasku świątecznych lampek.
Na samym początku czułam, że będę miała do czynienia z mroczną historią. Plaża w Sopocie, trup w stroju Świętego Mikołaja, a w tle zbliżające się Święta Bożego Narodzenia – ta sceneria od razu wywołała we mnie niepokój. Zamiast tradycyjnej magii świąt, dostajemy śledztwo, które przywodzi na myśl zimny, nadmorski wiatr – nieprzewidywalny, przenikliwy i drażniący.
Postać komisarza Oczko z początku wydawała mi się schematyczna – kolejny policjant o ciętym języku i trudnym charakterze. Ale im bardziej zagłębiałam się w jego rozterki i sposób prowadzenia śledztwa, tym bardziej zaczęłam dostrzegać, że Wandzel celowo gra z naszymi oczekiwaniami. Oczko jest człowiekiem, który nie tylko szuka odpowiedzi na pytania związane z tajemniczą śmiercią, ale również zmaga się z rodzinnymi problemami. Ta ludzka strona bohatera okazała się kluczowa – dała mi przestrzeń do empatii, a jednocześnie uczyniła fabułę bardziej autentyczną.
Nie mogę nie wspomnieć o narracji. Wandzel ma wyjątkowy styl, w którym czuć precyzję i dbałość o detale. Każdy opis – od szarości sopockiej plaży po analizę dowodów – przyciąga uwagę i buduje atmosferę. Dialogi są żywe, nasycone humorem i ironią.
Sama intryga kryminalna jest przemyślana i wielowymiarowa. Autor prowadzi nas przez labirynt poszlak, emocji i mylnych tropów, zmuszając do ciągłego zastanawiania się: co tak naprawdę się wydarzyło? Czy denat naprawdę popełnił samobójstwo, a jeśli nie – kto mógłby chcieć zabić człowieka w stroju Świętego Mikołaja? Ta dwuznaczność była dla mnie jednym z największych atutów książki.
Czy książka ma słabe strony? Może momentami tempo akcji mogłoby być nieco szybsze – niektóre fragmenty śledztwa wydawały się odrobinę rozwleczone. Ale z drugiej strony, te spowolnienia pozwalają na głębsze wejście w psychikę bohaterów i przyjrzenie się ich motywacjom, co ostatecznie wynagradza chwilowe zastoje.
"Zgon Świętego Mikołaja" to książka, która udowadnia, że kryminał nie musi być jedynie sztampowym rozwiązywaniem zagadki, ale może też być wnikliwym spojrzeniem na ludzkie emocje i tajemnice, które nosimy w sobie. Tomasz Wandzel zgrabnie łączy elementy thrillera z refleksją nad samotnością i społecznymi pozorami, które szczególnie silnie ujawniają się w świątecznym czasie. Po lekturze miałam wrażenie, że ta historia w jakiś sposób mnie dotknęła, zmusiła do spojrzenia głębiej, zarówno na bohaterów, jak i na nas samych. To książka, która nie tylko wciąga, ale też na długo pozostawia coś do przemyślenia.