Niewielki skrawek nieba widziany przez zakratowane i zabite w części deskami okno więziennej celi to często jedyne marzenie skazanego, który odsiaduje zasądzony wyrok. „Skrawek nieba” to także tytuł powieści kryminalnej Stanisława Goszczurnego, która stanowi drugą część trylogii „Mewy”. Niestety nie czytałam tomu pierwszego i nie zdołałam bliżej poznać Zośki, której życie od dzieciństwa naznaczone było przez alkoholowe libacje ojca. Jej ucieczka do Gdańska wydawała się być jedynym sensownym rozwiązaniem. Tu, w Nowym Porcie, poznała Kostka – cinkciarza, który handlował walutą, robił ciemne interesy i obracał się w „szemranym” towarzystwie. Mimo, że sięgnęłam od razu po tom drugi, nie przeszkadzało mi to zbytnio w zrozumieniu sytuacji. Szybko też domyśliłam się powodów dla których główny bohater trafił do więzienia, a w miarę rozwoju wydarzeń potwierdziły się moje przypuszczenia.
W książce „Skrawek nieba” autor opowiada historię Kostka, który po odsiedzeniu wyroku wychodzi na wolność i próbuje rozpocząć nowe, normalne życie. Pragnie odszukać Zośkę i stworzyć z nią prawdziwy dom, ale czy po takich doświadczeniach porywczy młody mężczyzna ma jeszcze szansę na normalność?…
Dawni kumple nie dają o sobie zapomnieć, a niespłacone długi zaczynają ciążyć. Brak domu, brak pieniędzy, brak perspektyw i tylko marzenia, które wydają się odległe niczym lata świetlne… Na szczęście ścieżki Kostka zupełnie niespodziewanie krzyżują się z losami emerytowanego marynarza – Józefa Karasia, który ratuje chłopaka z opresji i wyciąga do niego pomocną dłoń, wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje…
Stanisław Goszczurny pokazuje nam ponurą i smutną peerelowską rzeczywistość Trójmiasta, w której musi się ponownie odnaleźć ponownie ktoś, kto spędził ostatnie trzy lata za kratkami. Pozytywne nastawienie, szczere chęci i głowa pełna marzeń często niestety nie wystarczają, aby stawić czoła nowej rzeczywistości i odciąć się od złego środowiska oraz fatalnej przeszłości. Obraz wyłaniający się z tej historii jest posępny i przygnębiający, choć nie pozbawiony nadziei. Autor zaskakująco dobrze równoważy tę ponurą wizję poprzez barwne opisy otaczającej przyrody i miejsc, które mają w sobie pewną poetyckość i magię. Pan Stanisław ukazuje świat kontrastów, który jest jednocześnie bardzo autentyczny. Niemalże wiernie oddane realia tamtych „szarych” czasów uświadamiają nam, że jedynym jasnym punktem całej sytuacji jest pomocna dłoń drugiego człowieka i jego bezinteresowna dobroć. Jest to prawda uniwersalna i ponadczasowa, którą bez trudu odnaleźć możemy w każdym miejscu, każdym czasie i każdej rzeczywistości. Przenika stąd optymizm, nadzieja i wiara w człowieka, jego empatię, dobre serce oraz miłość bliźniego. Ważnym aspektem tej historii jest też wszechogarniająca samotność, która staje się udziałem niemal wszystkich bohaterów. Potrzeba kontaktu z drugą osobą stanowi podstawę życia. Bez tego nikt nie może być ani spełniony, ani szczęśliwy.
Sięgając po „Skrawek nieba” nie miałam pojęcia, że wyniosę z tej historii aż tak wiele. Opowieść zaskoczyła mnie autentyzmem, dojrzałością i mądrością życiową. Zawsze doceniam tych autorów, którzy zmuszają czytelnika do refleksji i starają się przekazać wartościowe treści „ukrywając” je gdzieś pomiędzy wierszami.
Wybierając „Skrawek nieba” spośród innych lektur zdecydowałam się na audiobook, z czego jestem bardzo zadowolona. Mogłam się dosłownie zanurzyć w tej opowieści, a stało się tak za sprawą fantastycznego lektora Jakuba Kamieńskiego. Poza autorem to właśnie pan Jakub przyczynił się do tego, że historia naprawdę mi się spodobała i z przyjemnością wysłuchałam jej podczas podróży.