Zepsute miasto recenzja

"Zepsute miasto, kocham cię mocno. Inni to nazwą toksyczną miłością... "

Co by nie powiedzieć o "Zepsutym mieście" autorstwa Mateusza Gostyńskiego znanego na Instagramie jako Gangsterska pisownia muszę przyznać, że to całkiem przyzwoita książka jak na debiut. Bardzo rzadko sięgam po książki pisane z perspektywy męskiej i do tej pozycji też miałam na początku mieszane uczucia. Jednak wraz z rozwojem fabuły pomyślałam, że jednak facet potrafi również napisać erotyk. I to zaskakująco dobry erotyk jak na literacki debiut.

Główny bohater Tomasz Zabielski- wpływowy biznesmen, król Wrocławskich klubów, może nazbyt pewny siebie i momentami arogancki dupek, ale z niesamowitą charyzmą. Prowadzi swoje interesy mniej lub bardziej legalnie i ciągle mu mało. Bóg seksu przed którym zginają się kolana nie tylko prostytutek ale większości napotykanych kobiet. Mężczyzna otacza się jak przystało na ten typ ludźmi którzy chodzą za nim krok w krok wykonując rozkazy i brudną robotę.

Wrocław jako zepsute do szpiku kości miasto obłudy, fałszu, handlu dragami, i prostytucji to dla mnie coś nowego. Bo przywykłam, że w książkach takie rzeczy dzieją się zwykle za granicami naszego kraju. A jednak Polak potrafi. I to całkiem nieźle potrafi się odnaleźć w Zepsutym mieście. Jak dla mnie umiejscowienie fabuły w polskim mieście a przy okazji jednym z moich ulubionych miast to na prawdę świetny pomysł.

Pokusiłabym się tak na koniec o pewien cytat ale może sobie daruję i nie będę wzbudzać kontrowersji. Za to książce kontrowersji nie można odmówić. Znajdą się jej fani i grono przeciwników pewnie też. Powiem wprost, nie popieram metod działania Tomasza ale też nie mogę powiedzieć, że jest to zła czy słaba książka, bo według mnie jest naprawdę dobra i przede wszystkim inna. To taki powiew świeżości w zdominowanym przez kobiety rynku erotyków. I mnie się to świeże męskie spojrzenia spodobało.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Pascal, a
Mateuszowi Gostyńskiemu vel Gangsterskiej pisowni gratuluję debiutu- kawał dobrej roboty. Z przyjemnością dowiem się czym nas jeszcze Mateuszu zaskoczysz.