Flick i Georgie prowadzą nietypową agencję o wdzięcznej nazwie „Domowe Anioły”. Ich zadaniem jest ułatwianie życia każdej potencjalnej klientce, która zapragnie skorzystać z ich pomocy, oczywiście przy odpowiedniej opłacie. Do tej pory m.in. przefarbowały sierść psa pod kolor kreacji właścicielki, dbały o dom zakupoholiczki oraz zrobiły wiele więcej. W momencie, gdy próg ich biura przekracza zdradzana kobieta, pragnąca dać nauczkę swojemu mężowi, wszystko się zmienia. Po pewnym czasie w agencji zaczynają pojawiać się kolejne osoby będące w podobnej sytuacji i z tego powodu nasze bohaterki zmieniają nazwę firmy na „Anioły Zemsty”. Od tej pory, żaden z mężczyzn mających coś na sumieniu nie będzie mógł spać spokojnie.
„Zemsta aniołów” jest lekką i przyjemną lekturą, która bawi i odpręża czytelnika. Język zastosowany przez autorkę pasuje idealnie do tego typu pozycji – nie wymaga on od odbiorcy wielkiego skupienia. Jest prosty, a co za tym idzie łatwo zrozumiały, napisany współczesnym językiem, w którym nie zabraknie przekleństw. Historia sama w sobie jest bardzo ciekawa i skłamałabym, gdybym powiedziała, że wyczyny dwóch głównych bohaterek nie wywoływały wielokrotnie na mojej twarzy uśmiechu.
Jedyną wadą, która odbierała mi przyjemność czytania, było chwilowe uczucie wszechogarniającego mnie znużenia, które czasami znienacka pojawiało się w trakcie lektury. Nie potrafię dokładnie sprecyzować, co konkretnie tak na mnie oddziaływało, być może miało na to wpływ to mieszanie akcji. Z początku denerwowało mnie to, że dopiero, co udało mi się wkręcić w opisane wydarzenia, a już było to przerywane przez autorkę, która postanowiła poruszyć inny wątek. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że te pozornie niezwiązane ze sobą wątki tworzą jedną całość, jednak nie zmienia to faktu, iż w głównej mierze przez to mój stosunek do tego tytułu nie był całkowicie pozytywny.
Postacie wykreowane przez autorkę są poprawne, jednak nic poza tym. Żaden z bohaterów nie wzbudził we mnie większych uczuć, byli jedynie częścią opisywanej historii i niczym więcej. Tego typu stosunek do nich sprawił, że losy naszych dwóch anielic zemsty były mi w gruncie rzeczy obojętne. Nie ukrywam, że największą frajdę sprawiały mi opisy nauczek przygotowywanych przez Flick i Georgie na niewiernych mężczyznach.
Nie oszukujmy się - powieść autorstwa Sanders Annie nie jest pozycją wysokich lotów. Nie usatysfakcjonuje ona wytrawnych czytelników, jednak czy ma to jakieś znaczenie? Według mnie, książka nie musi być nie wiadomo jak dobra, jedyne, czego od niej oczekuję, to mile spędzonego czasu, a „Zemsta aniołów” z pewnością mi to zapewniła.
Podsumowując, powieść pt. „Zemsta aniołów” jest lekką i mało wymagającą pozycją dla każdej czytelniczki - wątpię, aby opisy losów tych dwóch zaradnych kobiet zdołały zainteresować mężczyzn. Być może i w książce można znaleźć sporo wad, jednak warto po nią sięgnąć, chociażby dla samej przyjemności płynącej z obserwowania poniżanych mężczyzn.