Jolanta Maria Kaleta jest z zawodu historykiem i politologiem. Pracowała w Muzeum Historycznym i Muzeum Sztuki Medalierskiej, uczyła historii i wiedzy o społeczeństwie. Od 2012 roku poświęciła się pisaniu powieści, co robi do dziś. Z twórczością autorki spotkałam się po raz pierwszy przy okazji cyklu „Wojna i Miłość”. Już wtedy wiedziałam, że nie będzie to nasze ostatnie spotkanie. Najnowszą książkę autorki mogłam przeczytać przedpremierowo. Jakie są moje wrażenia z lektury?
Włościsławowi rodzą się bliźnięta, dwaj zdrowi chłopcy, przy czym już pierwszej nocy okazuje się, że jeden z nich jest kaleką. Ludzie uważają, że to wina demonów. Sambor, jeden z jego synów wyrasta na ciekawego świata, lecz niezwykle pobożnego młodzieńca, któremu zakonnik wpoił, że wszystko, co złe, pochodzi od kobiet. W związku z czym ma się trzymać od nich z daleka. Na niewiele zdają się te nauki, o czym Sambor szybko się przekona. Chłopak wstępuje do drużyny rycerskiej młodych książąt. Szybko przekonuje się, że piastowski dwór przypomina gniazdo żmij, a śmierć czyha na każdym kroku. Na tronie zasiada Władysław Herman, którego dwaj synowie, Zbigniew – uznany za syna z nieprawego łoża i Bolesław – następca tronu, zaczynają z ojcem walczyć o tron. W tym układzie Sambor musi opowiedzieć się po jednej ze stron. Sprawy nie ułatwia fakt, że jego ukochana zostaje porwana podczas czeskiego najazdu. To jednak nie koniec spisków i zdrad. Żona Władysława Hermana – Judyta – to podstępna żmija, która lata temu pozbyła się ze swojego otoczenia pierwszego syna męża, a teraz knuje przeciwko niemu razem ze swoim kochankiem Sieciechem, który jako wojewoda pomaga Władysławowi w sprawowaniu władzy. Sieciech ma jednak własne ambicje, Jadwiga również. A to tylko początek problemów na najwyższych szczeblach władzy. Do czego będą w stanie posunąć się żądni władzy bohaterowie powieści, aby osiągnąć cel?
„Tron we krwi. Zdrada” to pierwszy tom cyklu. Już tytuł powieści wskazuje, czego możemy się w niej spodziewać. Książka przepełniona jest różnego rodzaju spiskami, knuciem, zdradą. Dwór, jak szybko przekonuje się młody bohater powieści, Sambor, to gniazdo żmij, gdzie trzeba bardzo na siebie uważać, bo wystarczy jeden nieoczekiwany ruch i można stracić życie. Tam wszystko jest grą pozorów, o czym czytelnik razem z bohaterami przekonuje się na każdym kroku. Intryga goni intrygę, a każda kolejna jest coraz bardziej wymyślna i wymierzona jeszcze celniej. Skonstruowanie powieści, w której fikcja miesza się z historią nie jest łatwe i już samo to, że doskonale się autorce udało połączyć te wątki, zasługuje na uznanie. Jednak kolejną sprawą jest umiejętne żonglowanie wplecionymi w fabułę knowaniami, bo pojawiają się na każdym kroku i z każdej strony. A autorce i to się udało. Wszystko w tej opowieści doskonale do siebie pasuje, wszystko trzyma się kupy. Bardzo fajną sprawą jest przedstawienie w powieści pogańskich wierzeń i porównanie ich z zupełnie innymi wierzeniami, które rodziły się wraz z początkiem chrześcijaństwa. Bardzo dobrze się to czyta i sporo można się interesujących rzeczy dowiedzieć.
Akcja powieści jest wyrównana i chociaż początkowo miałam mały problem, aby się dobrze w fabułę wgryźć, głównie przez natłok nowych bohaterów, dość szybko popłynęłam z nurtem akcji. Autorka bardzo dobrze prowadzi tę powieść. Kiedy już wkręciłam się na dobre, czułam się tak, jakby to ktoś z boku opowiadał mi tę historię. Język powieści jest współczesny i to również ma wpływ na to, że tę książkę po prostu dobrze się czyta. Nawet, jeśli w tekście pojawiają się jakieś starosłowiańskie słowa, nie ma obaw o brak zrozumienia, bo każde zostało wyjaśnione w dołączonym do powieści słowniczku. Plusem jest też załączona lista wraz z opisami postaci historycznych i fikcyjnych występujących w powieści. To naprawdę wiele ułatwia, tym bardziej, że bohaterów w książce jest sporo. Dużo się też w niej dzieje, dlatego przez książkę dosłownie się płynie i nie można odczuć, że objętościowo jest to całkiem spora pozycja, a liczy sobie ponad pięćset stron. Nie brakuje w książce brutalności i rozlewu krwi, ale tego również można było się spodziewać już po samym tytule. Akcję skutecznie napędzają niespodziewane zwroty akcji, przy czym szala zwycięstwa przechyla się to na jedną, to na drugą stronę, co z jednej strony dostarcza mnóstwa emocji i niesłabnącego napięcia, z drugiej kolejnych niewiadomych.
Mimo że jest to powieść historyczna, za sprawą obecnych w niej pogańskich wierzeń, które ścierają się z wiarą katolicką, może spodobać się również wielbicielom fantastyki. Książka jest dopracowana i przemyślana. Widać w niej ogromną wiedzę historyczną autorki i widać zdolność do łączenia prawdziwych i fikcyjnych wydarzeń w taki sposób, aby nie zakłamywać rzeczywistości. Mocnym punktem powieści są jej bohaterowie, którzy wypadają wiarygodnie, głównie dlatego, że składają się z szeregu wyróżniających ich cech. Możemy ich dobrze poznać, dodatkowo również wydarzenia obserwujemy z kilku punktów widzenia, bo oczami kilku bohaterów, dzięki czemu zyskujemy szerszą perspektywę. Klimat powieści i jej oprawa graficzna to dodatkowe atuty, o których trzeba wspomnieć, bo nie pozostają bez wpływu na odbiór książki. Ta powieść jest wyjątkowo pięknie i estetycznie wydana.