Niedawno przeczytałam „Kamienne ciało” – pierwszy tom serii Reckless autorstwa znanej i cenionej niemieckiej pisarki Cornelii Funke. Z przyjemnością sięgnęłam po drugą część tej baśniowej serii. Lektura „Nieustraszonego” przeszła moje najśmielsze oczekiwania!
Akcja powieści rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach, które rozgrywały się na kartach „Kamiennego ciała” (z tego powodu konieczna jest znajomość pierwszej części, gdyż „Nieustraszony” stanowi bezpośrednią kontynuację). Cały, zdrowy i bezpieczny Will układa sobie życie z Klarą. Za szczęście brata Jakub zapłacił najwyższą cenę. Przeklęty przez Czerwoną Nimfę, w tajemnicy przed wszystkimi szuka antidotum. Czasu nie pozostało zbyt wiele. Zaledwie sześć ugryzień ćmy, którą chłopak nosi na sercu. Reckless wraca do świata po drugiej stronie lustra, aby odnaleźć lekarstwo. Tam czeka już na niego Lisica, przed którą Jakub nie potrafi dłużej udawać, szczególnie, że żadna z wypróbowanych metod nie jest w stanie złamać klątwy. Ostatnią nadzieją wydaje się być owiana tajemnicą kusza, która daje potężną moc i władzę temu, kto ją posiada. Podobno strzał z legendarnej broni oddany z miłości może przywrócić komuś życie. Po raz kolejny Jakub i Lisica rozpoczynają szaleńczy wyścig z czasem, za plecami słysząc kroki przeciwników, którzy również chcą zdobyć kuszę, aby wykorzystać ją do swych niecnych celów.
Pierwszy tom był bardzo dobry, ale drugi jest znacznie lepszy! Powieść czyta się na bezdechu. Autorka nadal czerpie garściami z baśniowej konwencji, jednak nie powtarza pomysłów z poprzedniej części. W powieści pojawia się mnóstwo nowych artefaktów magicznego pochodzenia, dzięki temu czuć powiew świeżości, a historia Jakuba bezustannie zaskakuje, nie daje się przewidzieć, a pani Funke zadziwia swoją pomysłowością. Akcja powieści jest niezwykle dynamiczna. Bohaterowie cały czas gnają do przodu, a narzucone tempo nie zwalnia ani na moment. Pisarce udało się uniknąć chaosu. Wszystko zostało doskonale przemyślane i zaplanowane.
Najmocniejszą stroną powieści są nietuzinkowi bohaterowie, których trudno nie lubić. Już z przeczytaniem kilku pierwszych zdań czytelnik nie tylko identyfikuje się z postaciami, ale wchodzi w ich skórę. Całą sobą odczuwałam strach i rozpacz Lisicy, zazdrość Jakuba, jego miłość pomieszaną z przyjaźnią, wdzięcznością i niepokojem. Emocje sączące się z każdej strony są niemal namacalne. Hipnotyzujący sposób narracji tylko potęguje to niesamowite uczucie.
Po raz kolejny zachwyciły mnie ilustracje wykonane przez samą autorkę. Szkoda tylko, że było ich nieco mniej niż w poprzedniej części. Również oprawa graficzna tomu jest lepsza, bardziej przyciągająca wzrok i uwagę czytelnika.
Nieczęsto zdarza się, aby kontynuacja była lepsza od swojej poprzedniczki. W tym przypadku „Nieustraszony” bije na głowę „Kamienne ciało”. Jeśli tendencja wzrostowa się utrzyma, to aż strach pomyśleć co też autorka pokaże w kolejnej części! Trzeba zauważyć, że gdzieś w tle powieści pojawia się tajemnicza postać Earlkinga, czyli Króla Olch (lub, w zależności od tłumaczenia, Króla Elfów) znanego z ballady Johanna Wolfganga Goethego. Jestem pewna, że ten bohater odegra kluczową rolę w trzecim tomie serii i już mnie skręca z ciekowości co też pani Funke wymyśliła!
Gorąco polecam!