Niedawno otrzymałam wiadomość od Patryka Jaronia z pytaniem, czy chciałabym zapoznać się z jego powieścią. Po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że to może być coś dla mnie i postanowiłam dać szansę Kronikom Pierwszego Proroctwa. Książka miała swoją premierę w grudniu poprzedniego roku, a niestety muszę przyznać, że promocję musiała mieć dość słabą i zwyczajnie nie natrafiłam na nią wcześniej. A jest to fantastyka i jest to polska fantastyka, także taki stan rzeczy jest absolutnie niedopuszczalny. W związku z tym nie wyobrażałam sobie, abym miała przejść obok niej obojętnie.
Proroctwo mówi, że Gdy wiatry zmian zerwą się po czterech stronach świata, nadejdzie czas rozstrzygnięcia, czas ostatecznej próby, która zadecyduje o losach ludzkości. Brzmi zachęcająco? Dla mnie tak! Książka opowiada jednocześnie cztery historie z czterech stron świata. Na południu mamy wątek niespodziewanych zmian klimatycznych, które ma zbadać kapitan Reyes. Na północy z kolei trójka śledczych próbuje rozwikłać zagadkę nagłych zniknięć członków pewnej rasy. Na zachodzie okoliczna fauna zaczyna dziwnie się zachowywać, co zmusza generała Barsona wraz z kompanią żołnierzy wkroczyć do śmiertelnie niebezpiecznej puszczy. Ostatnim wątkiem jest znudzony wykładowca historii z akademii magii, który posiadając zdolność do zapamiętywania wszystkiego, nagle odnajduje coś, czego nie wie i za wszelką cenę próbuje rozwikłać zagadkę.
Powieść Związanie losów, jak już wspomniałam, porusza cztery różne wątki. Historie przeplatają się ze sobą. Mam mieszane uczucia w kwestii takiego rozwiązania. Z jednej strony wszystkie te wydarzenia dzieją się w tym samym czasie i możemy poznać całość w kontekście przepowiedni, a nie tylko poszczególne fragmenty. Z drugiej jednak wszystkie te wątki są mocno rozbudowane i przeskakując między nimi, tak naprawdę żaden nie został rozwiązany. W głowie mam mnóstwo pytań i żadnego rozwiązania. Tak naprawdę po przeczytaniu powieści, nie tylko nic się nie rozjaśniło, ale również na sam koniec pojawiły się nowe zagadki. Według mnie jest to dość poważny błąd. Przypomniał mi się serial Lost: Zagubieni. Tam również co chwilę pojawiały się nowe zagadki, odpowiedzi było jednak jak na lekarstwo. Nie pamiętam już, na którym sezonie skończyłam go oglądać, ale nadal nie dowiedziałam się, o co tam chodzi. Ostatecznie przestałam go oglądać, gdy z jakiegoś powodu pominęłam jeden odcinek. Więcej do serialu nie usiadłam. Myślę, że większość z nas ma podobnie - w momencie, gdy cały czas pojawiają się nowe zagadki, a brakuje nam wyjaśnień tych poprzednich, zwyczajnie męczymy się taką historią. Może, gdyby autor zakończył choć jeden wątek?
Mam jeszcze jedną drobną uwagę - świat, który stworzył autor jest mocno rozbudowany. Początkowo można się w nim pogubić. Zdaję sobie sprawę, że przedstawienie go wymagało wielu mniej lub bardziej ciekawych opisów. Momentami jednak miałam wrażenie, że niektóre dygresje można było sobie darować. Owszem, dzięki nim lepiej poznawaliśmy świat, jednak niewiele wnosiły do samego odbioru powieści, a podejrzewam, że nikt z nas nie ma pamięci jak profesor Lucan. Czytając te fragmenty, byłam wyraźnie znudzona i czekałam, kiedy wreszcie akcja powieści ruszy dalej. Przyznam też, że wielu z tych dygresji i tak teraz nie pamiętam, także uważam, że były one niepotrzebne.
Kroniki pierwszego proroctwa: Związanie losów jest powieścią bardzo obszerną. Mamy w niej mnóstwo bohaterów i mimo że są oni dobrze przedstawieni, i dobrze poprowadzeni, miałam problem, żeby któregoś z nich szczególnie polubić. Oni po prostu są - jeden tu, drugi tam. Każdy indywidualny, a jednocześnie wszyscy tacy sami. Tylko Eren jest postacią, którą mogłabym polubić, jednak było go mało. Przez to, że poruszone są cztery różne wątki i przeskakujemy z jednego do drugiego, mamy problem, aby poznać lepiej bohaterów i móc się z nimi zżyć. Autor chciał zbyt wiele przekazać na zbyt małej ilości stron. Wydaje mi się, że o wiele lepiej byłoby to rozwiązane, gdyby może i napisał krótszą książkę (a raczej książki), ale każda ze stron świata byłaby oddzielnie.
Mimo tych powyższych uwag, książkę czytało się całkiem przyjemnie (poza dygresjami!) i jestem ogromnie ciekawa, co tam się właściwie dzieje i jak to się zakończy. Nie zauważyłam tutaj błędów logicznych, które odrzuciłyby mnie od powieści (bardzo tego nie lubię!). Wszystko było przemyślane i składało się w jedną całość. Szkoda, że chociaż jeden wątek nie został zakończony, ale i tak oceniam powieść pozytywnie i na pewno sięgnę po kontynuację.