Tatuażysta z Auschwitz recenzja

Ostatnio na mojej półce zawitała książka pt.: „Tatuażysta z Auschwitz”. Przeczytałam ją, jak sobie zaplanowałam na październik. Jest to historia o Holokauście, o okropnych wydarzeniach z czasów wojny. Czytając, miałam łzy w oczach w niektórych momentach. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się wtedy działo. Jest to moja pierwsza przeczytana książka o tamtych wydarzeniach. Unikałam tego tematu jak ognia, nie mieszczą mi się w głowie wydarzenia z tamtego okresu. Powiem szczerze, że miałam kilka razy taki moment, że musiałam przestać czytać i odłożyć książkę na bok. Mam bardzo słabe nerwy, to wszystko mnie przeraża. Mimo wszystko książkę czytało się szybko i sprawnie. Chwilami nawet mogłam zapomnieć, że akcja toczy się w obozie zagłady przez historię głównych bohaterów, ale to tylko chwilami, bo powrót do rzeczywistości był bolesny.

Mogę doczepić się jednak do kilku rzeczy, po pierwsze tytuł brzmi „Tatuażysta z Auschwitz”, a o pracy głównego bohatera dowiadujemy się naprawdę niewiele. Po drugie, historia wydaje mi się być delikatnie podkoloryzowana. Dlaczego? Wszystko wydaje mi się być zbyt piękne. Główny bohater ma bardzo dużo szczęścia, aż powiedziałabym, że czasami za dużo. Podobno nie jest to książka oparta na faktach, tylko fikcja. A ja spodziewałam się faktów i prawdziwej historii.

Po trzecie, trochę brakowało mi opisu otoczenia, nie zbyt udało mi się zwizualizować obraz obozu.

Głównym motywem tej książki jest z całą pewnością miłość, uczucie, które połączyło dwoje głównych bohaterów. Jest to wydaje mi się mało spotykany motyw w książkach o takiej tematyce, prawda? Autorka ukazała te okropne czasy w trochę innym świetle – a mianowicie świetle miłości.

Historia była bardzo poruszająca i emocjonalna. Nie żałuję, że ją przeczytałam. Uświadomiłam sobie, w jakich czasach kiedyś żyli ludzie i jak wyglądało życie i miłość z obozie. Polecam ją każdemu, bo powinniśmy być świadomi tego, co działo się w potwornych latach 40.