Marek Żaromski - nauczyciel historii mieszkający w Rymanowie Zdroju. Prywatnie mąż i ojciec. "Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku" to jego literacki debiut.
Książka powstała pod wpływem zachwycenia. Autor wyjaśnia, że podczas pewnego wrześniowego piątku wyszedł na balkon. Był sam, panowała cisza. I wtedy ogarnął go zachwyt. Na skutek wspomnień o własnym dzieciństwie, postanowił napisać kryminał, którego akcja rozgrywa się w czasach PRL-u.
Krzyżowiec Zdrój, połowa lat 60. Małe, eleganckie uzdrowisko o zabawnej nazwie "Fraszka". Do właścicielki Anny Małeckiej przyjeżdżają wczasowicze z całej Polski. Wśród nich można wyróznić wielu wpływowych gości. Wcześniej właścicielem tego kurortu był znany pisarz. Gościł elitę, artystów i aktorów. W czterdziestym roku został rozstrzelany, a jego żona wkrótce zmarła.
W dniu pięćdziesiątych urodzin A.Małeckiej dochodzi do makabrycznego zdarzenia. Ciało zamordowanej odnajduje córka Julia. Obecni mieszkańcy uzdrowiska są wstrząśnięci. Wszyscy zgodnie twierdzą, że nic nie zapowiadało tragedii. Pani Anna jak co roku świętowała w kameralnym gronie. Po udanym wieczorze udała się na spoczynek.
Natychmiast rozpoczyna się śledztwo. Sprawą zajmuje się porucznik komendy Milicji Obywatelskiej. Wśród podejrzanych są obecni wczasowicze oraz członkowie najbliższej rodziny zmarłej.
"Cevenole" to przykład klasycznego kryminału. Z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom, którzy cenią sobie skrupulatne śledztwo, barwnych bohaterów oraz powoli rozwijającą się akcję. Osadzenie akcji w dawnych czasach to popularny wśród współczesnych autorów zabieg. M. Żaromski doskonale ukazał minione czasy. Zwrocił moją uwagę na panujące wówczas realia. Ludzie nadawali sobie pseudonim, podejmowali nielegalne działania, ryzykukąc przy tym własne życie. Wielu z nich poniosło konsekwencje, o czym autor wspomina w swojej książce. Częstym zabiegiem była też zmowa milczenia i różne matactwa. Sprawę zabójstwa w uzdrowisku chciano zamknąć, podając do opini publicznej wiadomość o zbrodni na tle rabunkowym.
Na szczęście sprawa toczyła się dalej, trwały przesłuchania, szukano świadków.
"Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku" zaskakuje kilkoma elementami. Rozgrywającej się akcji towarzyszy muzyka, puszczana przez pewnego bohatera. "Cevenole" to symfonia powstała na skutek zachwytu pięknem francuskich gór. Bohater korzysta z gramofonu Bambino. Mimo iż lubię muzykę klasyczną, nigdy wcześniej nie słyszałam o tytułowej symfonii. Po skończonej lekturze postanowiłam nadrobić zaległości.
Kolejnym elementem zaskoczenia był wątek religijny. Pisarz wykreował bohatera umiłowanego w Panu. Mamy do czynienia z westchnieniami i modlitwą. Jest sporo zdań po łacinie (na szczęście wszystkie tłumaczone). Nie do końca mi się to podobało. Gdyby tych nawiązań do religii było odrobinę mniej, nie miałabym problemu, ale moim zdaniem bylo ich za dużo, np.
"A myśmy powinni się chlubić krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa."
"Osłanianiaj, Panie, lód swój znakiem Krzyża świętego od wszelkich zasadzek, wszystkich nieprzyjaciół..."
Kreacja bohaterów. Pisarz stworzył barwnych bohaterów. W książce pojawiają się dobre i złe charaktery. Mimo różnorodności, trudno mi było kogoś polubić. Wszyscy wydawali mi się obojętni. Bardzo szkoda.
Jako fanka literatury kryminalnej, czytająca głównie kryminały retro, mam mały problem z oceną tej książki. Z jednej strony otrzymałam ciekawą powieść, opartą na historii dawnej Polski, jednak zabrakło mi zachwytu, który towarzyszył autorowi podczas pisania. Akcja rozwijała się zbyt wolno, sporo opisów było za długich i nie podobalo mi się zbyt częste nawiązywanie do religii. Zamiast zaciekawienia, jakie zazwyczaj towarzyszy lekturze, czułam niedosyt. Zabrakło mi emocji i zwrotów akcji. Nie polubiłam bohaterów i nie przywiązałam się do tej historii. Mimo skromnej ilości stron, długo czytałam tę książkę. I jakoś nie interesowało mnie zakończenie. Bardziej zależało mi na skończeniu lektury.
Książka pt "Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku" to klasyczny kryminał, którym zadebiutował M. Żaromski. Książka ma szansę spodobać się osobom, które nie lubią czytać o krwawych zbrodniach. Nie ma tu popularnych w wielu współczesnych powieściach wulgaryzmów.Jest dobrze poprowadzone śledztwo. M. Żaromski styka nas z minionym czasem PRL-u, zwraca uwagę na takie wartości jak wiara w Boga i relacje rodzinne. Autor zapowiada kolejny tom, którego akcja również toczy się w uzdrowisku. Napewno po niego sięgnę. Jestem ciekawa, co tym razem spotka mieszkańców "Fraszki" i jacy goście odwiedzą to miejsce. Zachęcam do przeczytania i własnej oceny tej książki.
*Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl