Przybywszy do biblioteki w Tlon, zatykasz uszy woskiem. Możesz przeczytać tu tylko jedną książkę. To, co znajduje się tutaj, można znaleźć gdzie indziej. „Czego nie można znaleźć tutaj, nie można znaleźć nigdzie”.
Biblioteka Machinitum jest natomiast zbudowana niemal wyłącznie z resztek. Resztek po wielkim łoskocie. Uważaj, drogi Czytelniku, szepczący gdzieś pokątnie – może i sama biblioteka wwierca swe historie w twą głowę? Może uda ci się usłyszeć jej oddech?
W innej znowu, z uwagi na bezpieczeństwo odwiedzających, postanowiono zlikwidować wszelkie kanty. Jakiś czas później zdano sobie sprawę, że karki papieru, tnące skórę jak ostrza, stanowiły dla czytelników biblioteki realne zagrożenie. Zaczęto je usuwać, a wtedy zrozumiano, że najniebezpieczniejsza jest zawartość książek.
Inna znowu biblioteka wisi na skrawku urwiska. Jakże znamienną wydaje się być chwila, gdy po tym, jak do niej wstąpisz, wahasz się pomiędzy jedną książką a drugą?
„Niewidzialne biblioteki” to książka o książkach, niesamowity zbiór krótkich form o wyimaginowanych bibliotekach, bibliotekarzach i pisarzach. To obowiązkowa pozycja dla każdego bibliofila, którą sączy się jak najlepsze wino, którą degustuje się i smakuje, rozkoszując się każdym zawartym w niej zdaniem. I nie, nie trzeba być znawcą Borgesa, znać wszystkie dzieła Dostojewskiego i czytać do poduszki Italo Calvino, by dać się wciągnąć w literackie, magiczne panoptikum (choć nie twierdzę, że lektura „Niewidzialnych bibliotek” jest łatwa i niewymagająca dłuższego zatrzymania się nad tekstem).
Nie ma tu zbędnych słów, nie ma niepotrzebnych zdań. Jacek Dehnel doskonale spolszczył zawarte w niewielkiej objętościowo książce teksty, zaś o Jego zaskoczeniach związanych z wydaniem zbioru można przeczytać w ostatnim jej rozdziale. Dopełnieniem są objaśnienia tłumacza przeznaczone dla Czytelnika, które nie tyle co wyjaśniają, ale przede wszystkim zachęcają do dalszego zgłębiania zawartości bibliotek. Co ciekawe, nie ma tu jednego autora – jest ich sześciu, w tym jeden ukrywający się pod pseudonimem „Inny”. Zmieniają się wraz z kolejnością tekstów, bawią się z Czytelnikiem i coraz bardziej wciągają go w magiczny krąg księgozbiorów. To menażeria cudownych ptaków-autorów, pochodzących z sześciu światów, a każdy o odmiennej wrażliwości i uwielbieniu słowa pisanego. Łączy ich jedno – miłość do ksiąg wszelakich. Pozwoliło to stworzyć rozbrajającą, różnobarwną mozaikę form, że pozwolę sobie zacytować tłumacza, „literacki wieloosobowy pasjans”, „zbiorowy list miłosny do literatury”.
Płynąca z książki radość z czytania i pisania o czytaniu, ekwilibrystycznych igraszek formą, swoboda w odwoływaniu się do dzieł znanych, „kultowych” i klasycznych, dostarcza nam, Czytelnikom, intelektualnej zabawy, pełnej zjawiskowych zaskoczeń i najzwyklejszej przyjemności z obcowania z wyjątkową prozą.
Egzemplarz pochodzi z portalu Sztukater.pl