Zbigniew Zapasiewicz odszedł w 2009 roku i należał do grona najlepszych polskich aktorów. Żyje jeszcze kilku aktorów wielkiego formatu, ale to pokolenie powoli odchodzi i zostaną po nich książki, filmy, wywiady.
„Zapasowe maski” to długa rozmowa z człowiekiem, który pamięta jeszcze czasy przedwojenne, a w szkole teatralnej uczyli go jeszcze wielcy aktorze z tamtego pokolenia. Pochodził z rodziny inteligencko-artystycznej Kreczmarów. Co ciekawe i czego się dowiedziałam z tej książki, Zbigniew Zapasiewicz był uzdolniony matematycznie i najpierw dostał się na chemię, na Politechnikę Warszawską, a dopiero po roku przeniósł się do warszawskiej szkoły teatralnej.
Co mnie szczególnie ujęło w tej rozmowie ? Ogromna świadomość Zbigniewa Zapasiewicza, że gra aktora musi się dostosować do zmieniających się czasów. Pięknie o tym opowiada, że kiedy przyszedł do szkoły teatralnej na początku lat pięćdziesiątych i uczyli ich jeszcze aktorzy przedwojenni, to ich styl gry aktorskiej był już archaiczny i nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Aktor musi być na to wyczulony. I potem kolejna refleksja, kiedy był już profesorem w szkole teatralnej w Warszawie, to świadomość, że trzeba patrzeć na tych młodych ludzi z wielką uwagą i słuchać ich, bo to oni lepiej czują te czasy, w których się urodzili, kiedy telewizja i internet są czymś naturalnym dla tego pokolenia. To też wymusza zmianę gry aktorskiej, a starzy aktorzy nie mogą się na to zamykać. Jak to pięknie nazwał, jest coś takiego jak „przemijalność estetyki”. Inna ważna rzecz, o której mówi w kontekście tego zawodu, to fakt, że aktor musi mieć opanowane swoje rzemiosło, czyli np. musi wyraźnie mówić, żeby widz rozumiał każde słowo.
Zbigniew Zapasiewicz miał również odwagę przyznać, że choroba alkoholowa miała duży wpływ na jego życie prywatne, ale umiał ją w porę opanować.
Pięknie mówi również o swoim małżeństwie z aktorką Olgą Sawicką, kiedy on pięćdziesięcioletni wykładowca szkoły teatralnej musiał przekonywać ją, 23-letnią studentkę, żeby zdecydowała się na związek ze starszym dużo partnerem. Jest to niezwykłe u mężczyzny, żeby potrafił otwarcie się powiedzieć, ile jego żona, jako aktorka straciła na tym, że się z nim związała.
Na końcu książki, inni aktorzy i reżyserzy opowiadają o Zbigniewie Zapasiewiczu. Ciekawa wypowiedź Mai Komorowskiej o jego braku egoizmu na scenie i wsłuchaniu się w partnera, kiedy grali razem w sztuce teatralnej „Kwartet” i jak ją uratował, gdy zapomniała kwestii.
I jeszcze słowa Michała Żebrowskiego o Zapasiewiczu, jako wspaniałym profesorze aktorstwa.
„Zapasowe maski” to ciekawa i mądra rozmowa z człowiekiem, którego już nie ma, znakomitym polskim aktorem. To książka dla osób lubiących czytać o polskich, dobrych aktorach i teatrze.