Temat zaginięć jest bardzo trudny i niewiele spraw wzbudza w nas większe zainteresowanie – niestety. Rzeczywistość wygląda tak, że jeśli rodzina nie zadba o odpowiednie nagłośnienie sprawy, bardzo mała garstka osób w ogóle się nią zainteresuje, przez co maleje szansa na odnalezienie danej osoby. Sięgając po książkę Szymona J. Wróbla, nastawiałam się na dobre opracowanie tego tematu oraz poniekąd wskazanie kwestii, które warto poruszyć w razie zaginięcia. Czy to otrzymałam? O tym w tej recenzji.
Jedni opuszczają miejsce zamieszkania dobrowolnie, z intencją powrotu. Drudzy planują swoją nieobecność na dłużej. Jeszcze inni... No właśnie, co się z nimi dzieje, kiedy nie wracają o umówionej godzinie? Gdzie ich szukać? Jakie mogą być powody ich nieobecności? Co w takich sytuacjach czuje rodzina i kogo obwinia? Na te pytania stara się odpowiedzieć Szymon J. Wróbel w swojej książce, przedstawiając brutalną statystykę i historie, które mogą zmrozić krew w żyłach.
Nie skłamię, jeśli napiszę, że już pierwsze strony książki sprawiły, że w mojej głowie ruszyła lawina myśli. Kolejne rozdziały tylko utwierdzały mnie w moim przerażeniu dotyczącym tego, że tak naprawdę... każdy może zniknąć z dnia na dzień i nie będziemy wiedzieli, gdzie go szukać i co tak naprawdę się wydarzyło. Wypadek? Porwanie? W pełni świadoma ucieczka od obecnego życia? Powiem szczerze, że aż do tej chwili się nad tym zastanawiam i nie wiem, czy już kiedykolwiek przestanę.
Autor przywołuje historie kilku zaginionych i ich rodzin, a właściwie walki o to, by odnaleźć te osoby. Każda z tych historii jest inna, a jednocześnie podobna – ot, jednego dnia było wszystko dobrze, a następnego kontakt nagle się urwał. Najgorsza w tym wszystkim jest ta niepewność — po jakim czasie zaginiona osoba wróci i czy w ogóle? Nie chciałabym zabrzmieć źle, ale najmocniej moją uwagę przykuła sprawa 16-letniego Krzyśka, który zniknął pewnego ranka... i do dzisiaj się nie odnalazł. Jego rodzice wkładają codziennie mnóstwo wysiłku w poszukiwania i inne akcje, które mają na celu jak najszersze rozpowszechnienie informacji o jego zaginięciu. Być może to dlatego, że jest to świeża sprawa, ale czytając o niej... coś brutalnie chwytało mnie za serce.
Docenić muszę pracę, którą w stworzenie tej książki włożył autor. Jego zaangażowanie w opisywany temat, rzetelność, a także w pewien sposób chłodne podejście do tych spraw sprawiły, że jako odbiorca mogłam samodzielnie przemyśleć swoje odczucia w stosunku do opisywanych sytuacji, bez zbędnych sugestii (jak często się to zdarza w podobnych książkach). No co ja mogę tutaj dużo pisać, to po prostu dobry reportaż, który nie tylko ukazuje tragiczne doświadczenia wielu rodzin, ale i w pewien sposób przestrzega i zwraca uwagę na wiele aspektów, o których nie myślimy za często. Być może nagła zmiana nastroju u naszej najbliższej osoby to nie tylko efekt zmiennej pogody, ale... czegoś więcej?
Jestem zdecydowanie na tak, jeśli chodzi o tę pozycję. Cieszę się, że na rynku pojawiła się ta książka i mam szczerą nadzieję, że zapozna się z nią jak największa liczba osób. Jeżeli nie tylko interesuje Was tematyka zaginięć, ale i w pewien sposób chcielibyście dowiedzieć się cennych informacji w pigułce na ich temat, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.