Staram się zawsze obiektywnie spojrzeć na dzieło literackie, które czytam i które potem recenzuję. Czy jest to powieść, reportaż, pozycje historyczne, przewodniki, książki dla dzieci, poradniki. Próbuję wydobyć z danej lektury pozytywy, wskazać czytelnikom to, co subiektywnie mi się nie podobało. Każdy jednak inaczej będzie oceniać, to co przeczytał. Zapewne ci, którzy przeczytają Zawidźmy oczami dziecka Michała Turczyńskiego, będą mieć różne odczucia. Ja mam na pewno mieszane, ale o tym napiszę wkrótce.
Jak zwykle, gdy recenzuję daną książkę, staram się poznać autora dzieła. Znaleźć wiadomości o nim, kim jest, ska pochodzi, co jest jego konikiem. Rzuciłem się wir poszukiwań, ale jak to ostatnio często u mnie bywa, szczególnie przy debiutach, nie znalazłem niczego o panu Michale Turczyńskim.
Z okładki niewiele wynika z zamieszczonego tekstu. Dowiadujemy się tylko i wyłącznie o tym, co autor miał na myśli, pisząc niewielki, ponad siedemdziesięciostronicowy poradnik, i tutaj zacytuję: "przedstawia swoisty przewodnik po ludzkim wnętrzu, zapraszając czytelnika do spojrzenia szerzej, głębiej, dalej..."
Z okładki... również niewiele wynika. Dopiero gdy przeczytacie tekst, będziecie mogli dowiedzieć się, co oznaczają na niej postaci połączone pewnym żółtym łukiem. Na pewno może Was dziwić sam tytuł i co może oznaczać słowo "zawidźmy". Tak, tak, od razu słownik przy pisaniu tego słowa podkreśla błąd na czerwono i już na początek mamy pewną zagadkę, o co może chodzić autorowi. Zapewne pierwsze nasuwa się skojarzenie widzenia oczami dziecka, jednak nie będę zdradzać. Pan Michał w sposób szczegółowy wyjaśnił czytelnikom już na samym wstępie, dlaczego w taki sposób zatytułował swój duchowy przewodnik po ludzkich ścieżkach.
Zadam Wam to samo pytanie, co autor na czwartej stronie okładki. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, choć raz jeden jedyny w życiu, dlaczego świat jest... jaki jest? Dlaczego nasze życie nabrało strasznie szybkiego tempa, a dni umykają nam bardzo, bardzo szybko? Dlaczego wartości życiowe, które otaczały nas kilkanaście, kilkadziesiąt lat wcześniej schodzą na dalszy plan w dobie globalizacji i pędu dnia codziennego? Dlaczego postępujemy nie zawsze zgodnie z kanonem zasad, które kiedyś były dla nas bardzo ważne? Jakie role odgrywa w naszym życiu kultura, religia, codzienne zwyczaje i obyczaje i ich różnorodność?
To trudne pytania, na które starał się odpowiedzieć autor, posługując się pewnymi zagadnieniami, porównaniami, bądź przykładami z pisma świętego, z Biblii. Dowiedziecie się, co to są Parabole Istnienia, co to jest zasada lejka odwróconego, spotkacie się z zagadnieniem samotności, hipokryzji grzechu, Paradoksie Miłości.
Dłuższe rozdziały poradnika przeplatają się, krótszymi, zaledwie kilkuzdaniowymi. Powiem szczerze, że nie za bardzo mogłem wczuć się w treść, często musiałem wracać do początku rozdziału, bardzo się skupić, by zrozumieć, o co może chodzić autorowi. Rozważania pana Michała Turczyńskiego nie do końca mnie przekonały i przypadły do gustu. Nie zawsze rozumiałem je, próbując przerobić je na własne potrzeby. Pewnych spraw nie umiałem poskładać po swojemu, choć bardzo chciałem zrozumieć przesłanie piszącego.
Ciężko mi powiedzieć, kto powinien ten poradnik przeczytać. Komu mógłbym go polecić? Niestety nie wiem... Mnie lektura niestety nie porwała, może moja głowa i rozum nie są w stanie pojąć wszystkiego, co chciał nam przekazać pan Michał? Oczywiście to mój subiektywny odbiór, może Wy inaczej zareagujcie na rozważania autora?
Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.