„Beta” Rachel Cohn to powieść, która z pewnością nie pozostawia czytelnika obojętnym, choć niekoniecznie wywołuje jednoznacznie pozytywne odczucia. Książka odznacza się świetnym tempem akcji i wciągającą atmosferą, która sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Całość pochłania jak wir. Mimo że sama fabuła skrywa potencjał na coś głębszego, niestety nie wszystkie elementy tej historii według mnie zdołały zostać należycie rozwinięte.
Cohn wykreowała świat na wyspie, Dominium, który początkowo wydaje się być idylliczną utopią – miejscem, gdzie elity żyją w luksusie, a klony pełnią rolę podporządkowanych sług. Pomysł jest intrygujący, a samo środowisko wyspy początkowo przyciąga bogactwem detali, które budują atmosferę. Niestety, z każdą kolejną stroną obraz ten zaczyna się rozmywać – przedstawiony świat staje się coraz bardziej niespójny, a jego konstrukcja przypomina bardziej ala-scenografię niż wiarygodne tło dla historii. Wątki związane z klonowaniem, genetyką czy bioetyką byłyby świetnym punktem wyjścia do rozważań nad moralnością i granicami człowieczeństwa, ale zamiast tego książka zbacza na powierzchowne tematy. Momentami można odnieść wrażenie, że pisanie o beztroskiej codzienności nastolatków na wyspie jest jedynie sposobem na ukazanie banalnych relacji i powierzchownych przygód. Pomimo tego, narracja jest zgrabna, a płynność książki utrzymuje czytelnika w napięciu.
Niestety, mimo że książka potrafi wciągnąć, nie obywa się bez licznych zastrzeżeń, zwłaszcza jeśli chodzi o postacie i dialogi. Bohaterowie nie są w stanie wzbudzić większej sympatii. Problemem staje się sama postać Elizji – głównej bohaterki, która początkowo wydaje się obiecująca, ale z biegiem fabuły jej rozwój staje się chaotyczny i nieprzekonujący. Protagonistka – jako klon z dysfunkcyjnym systemem emocjonalnym – staje się trudna do zrozumienia, a jej niekonsekwencje w podejmowanych decyzjach czynią ją bardziej irytującą niż fascynującą. Dodatkowo, relacje między postaciami – zwłaszcza w kontekście romansu – są płaskie i pozbawione prawdziwego uczucia.
Niezadowalające są także postacie drugoplanowe, które, zamiast wzbogacać opowieść, wprowadzają więcej zamieszania i powierzchowności. Przykład Demetry – dziewczyny, która staje się obiektem żartów i przedmiotem seksualnym – stanowi jedno z najgorszych uchybień w książce, które podważa sensowność i głębię całej historii. Choć autorce udało się wpleść ciekawe tematy – jak choćby dylematy dotyczące wyboru między przeznaczeniem a wolnością – to same postaci pozostają niewyraźne, ich losy często wydają się być zaledwie tłem dla głównego wątku. Z kolei dialogi, które mogłyby budzić autentyczność przez użycie młodzieżowego żargonu, nieoczekiwanie potęgują poczucie sztuczności.
Chociaż „Beta” w swojej oryginalności fabuły stawia na ciekawe tematy etyczne – jak klonowanie, wolna wola, czy nierówności społeczne – sama książka nie do końca zgłębia te kwestie w sposób, który by poruszył czytelnika do głębi. Wątki dotyczące bioetyki są – co prawda – obecne, ale nigdy nie osiągają pełnej mocy wyrazu. Chociaż książka skłania do refleksji, pozostawia poczucie niedosytu, jakby autorka nie do końca chciała podjąć się wyzwań, które sama narzuciła fabule. Sporym rozczarowaniem jest także sposób, w jaki książka podchodzi do poważnych tematów, takich jak aborcja czy prostytucja. Kiedy takie kwestie pojawiają się na kartach książki, wydają się być traktowane zbyt lekko, bez odpowiedniego ciężaru i wagi. Tematy zostają jedynie dotknięte, zamiast zostać w pełni zbadane. Poza tym, motyw narkotyku "raksji" – który jest nadużywany przez wszystkich mieszkańców Dominium – nie wnosi niczego do fabuły, choć jest stale wspomniany (więc czemu w ogóle został tam umieszczony, jeśli jest to książka dla nastolatków?).
Zakończenie książki to jednak prawdziwa wisienka na torcie. Jest ono zaskakujące, spektakularne oraz pozostawia w głowie mnóstwo pytań, które nie mogą doczekać się odpowiedzi. Dla każdego, kto szuka emocjonującego cliffhangera, „Beta” z pewnością nie zawiedzie.
Mimo swoich wad, jest to książka, którą warto przeczytać – ale tylko dla tych, którzy potrafią zaakceptować jej niedociągnięcia i nie będą oczekiwać od niej głębokiej analizy poruszanych kwestii. To książka dla osób, które cenią sobie emocjonującą, choć niepozbawioną problemów, lekturę.