Tym razem przy przeglądaniu półki Cooka moja ręka sięgnęła po Toksynę. Powieść nie należy do totalnych staroci, ale i nowością nie grzeszy – premierę miała w 1997. Dlatego z przymrużeniem oka należy traktować pewne zdarzenia i oddać się prostej przyjemności czytania.
O co cho? Kim jest uzdolnionym kardiochirurgiem, użerającym się z nową strukturą szpitala (ach, ta konsolidacja, prywatyzacja i potrzeba zysku!) i próbującym się odnaleźć w roli ojca-rozwodnika. Córkę kocha bardzo. W staraniach by zadowolić swą latorośl pewnego wieczoru udaje się z nią na kolację do restauracji jednej z sieciówek typu fast food. Hamburgery, mniam mniam!
I wszystko byłoby pięknie, bo hamburger smaczny, przez córeczkę pożarty. Szkoda tylko że niedosmażony (co zostało zauważone zarówno przez zainteresowaną Becky, jak i przez Kima). Gdyby mięsko było OK to i z małym człowieczkiem byłoby OK. Niestety, przemysł mięsny rządzi się swoimi prawami i córka lekarza zaczęła chorować. Kim, nie mogąc sobie poradzić z bezsilnością, postanawia działać i rozpoczyna śledztwo w sprawie mięska. Jakie przerażające rzeczy odkryje? Ja już wiem i zaskoczeniem to dla mnie nie było.
Bohater walczy z przeciwnościami, zostaje poddany krytyce ze strony pracodawcy i mediów. Ale nie zwalnia obrotów i chce rozwikłać zagadkę oraz zawalczyć o sprawiedliwość. Wszystko napisane jest sprawnie i wciągająco. Pierwsze 80 stron, skupione głównie na ukazaniu codzienności Kima, to ciekawy wstęp do fabuły. Później kardiochirurg staje się takim Last Man Standing. Niektórym będzie się to podobać, inni spojrzą na to krzywo. Mnie pod koniec lektury to trochę zmęczyło. Ale i tak jest na plus.
Cook w Toksynie poruszył zagadnienie bakterii E.coli (pałeczka okrężnicy jakby ktoś chciał sobie poczytać) i niebezpieczeństwa czyhającego na nas ze strony przemysłu mięsnego. Czytaliście Zjadanie zwierząt Foera? Albo widzieliście kiedyś zdjęcia/filmy z rzeźni? Jeśli tak to wiecie w czym rzecz. A jak nie to obydwie pozycje mogą wam obrzydzić mięso. Albo zaczniecie szukać jakiegoś miłego rzeźnika (i oczywiście się rozczarujecie). Stąd rozważania własne – może jednak za mięso powinno się więcej płacić (mój biedny portfel)? A może jeść mięso rzadziej lub w ogóle (mój żołądek i kubki smakowe się ze mną nie zgadzają)? Jeszcze nie zdecydowałam.
W każdym razie jeśli nie przeraża was problem przetwórstwa mięsnego to spokojnie możecie sięgać. Ale jeśli nigdy się nad tym nie zastanawialiście i nie chcecie zastanawiać to nie radzę. Chociaż dobrze jest mieć świadomość z czym wiąże się masowe spożycie mięsa (tu jeszcze raz wspomnę o książce Foera, niektórzy twierdzą, że po lekturze przeszli na wegetarianizm lub weganizm). Znajdziecie tu też kilka konkluzji dotyczących mediów czy funkcjonowania szpitala. Bo nie samym mięsem człowiek żyje.