Przyznam, że nie tego się spodziewałam. Uroiłam sobie w głowie, że powieść Ciszewskiego skupi się na czasach po zmianach, skoro na okładce można przeczytać „jaka byłaby Polska, gdyby nie straciła XIX wieku i razem z całą Europą weszła w erę przemysłową”. A więc miało być o Polsce niezacofanej względem Zachodu. Dostałam zupełnie co innego.
Słowem wstępu - w roku 1934 Ludwik Krępski przypadkowo odkrywa most, który materializuje się (na niezbadanych zasadach) i przenosi podróżnych w przeszłość, w czasy Napoleona, a dokładnie w 1813 rok. Krępski widzi w tym szansę na zmianę historii Rzeczpospolitej, a ze swoim pomysłem dzieli się z Naczelnikiem Państwa. Tak zrodził się plan - wojsko z karabinami maszynowymi przeniesie się do 1813 roku i przechyli szalę zwycięstwa w bitwie pod Lipskiem na korzyść Małego Kaprala. Od tej chwili Rzeczpospolita Polska stanie się wielka! Powiało patriotyzmem.
Most we mgle to powieść przede wszystkim skupiająca się na podróży w czasie i na pochodzie wojsk polskich. Podejrzewam, że każdy fan sztuki wojennej doceni kunszt z jakim Ciszewski opisuje formacje wojenne, walki i skupia się na tych wszystkich aspektach związanych z wojskowością. Warto nadmienić, że nie są to tak wielkie fragmenty jak u Tołstoja w Wojnie i pokoju. Trochę na plus dla laików, trochę na minus dla zainteresowanych tematem. Specjalistką nie jestem, ba, powiedziałabym, że wiedzy nie mam prawie żadnej. Trudno mi więc ocenić prawdziwość i zgodność z realiami, ale wierzę, że wszystko się zgadza. W ogóle odnosiłam wrażenie, że dużo lepiej czyta się Most we mgle mając jakikolwiek zalążek wiedzy historycznej. A jeszcze lepiej gdy zna się całą otoczkę związaną z bitwą pod Lipskiem, polityką Napoleona i historią Księstwa Warszawskiego. Aż zachciało mi się poczytać materiały historyczne, a to zawsze wartość dodana.
Miałam tylko jeden zgrzyt. Podróże w czasie zawsze wiążą się ze zmianami rzeczywistości. Bohaterowie, z jednym wyjątkiem, nie zastanawiają się nad skutkami swoich działań. Widzą cel, ale brakuje im pomyślunku „co będzie ze mną dalej? Czy w ogóle będę żył w swoich czasach? Czy moja rodzina będzie?” Wydawałoby się, że to podstawowe rzeczy do rozpatrzenia, owiane ryzykiem. Trudno powiedzieć czy bohaterowie nie zawracali sobie głowy takimi problemami czy może to autor nie miał pomysłu na rozwiązanie.
I jeszcze jedno. Żeby powieść nie była zbyt „męska” jest i wątek trójkąta miłosnego między braćmi Krępskimi a żoną jednego z nich. Początkowo wątek sprawnie napędzał fabułę, potem jednak się rozlazł i zabrakło pomysłu na pogłębienie dramatyzmu. Tym samym Marianna staje się zbędnym balastem i bohaterką schematyczną, bez pogłębionej psychologii. Szkoda.
Chociaż lekturę zaliczam jako przyjemnie spędzony czas to zdecydowanie wolę powieści Ciszewskiego z cyklu Meteo. Motyw podróży w czasie nie jest moim ulubionym, może dlatego że niesie ze sobą wiele problemów, z którym twórcy nie zawsze sobie radzą. A w Moście nie dostałam Rzeczpospolitej po przejściu rewolucji, której tak pragnęłam. A naprawdę chciałam poczytać o wyższości naszego państwa nad mocarstwami europejskimi.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.