Anton Czechow kojarzył mi się tylko i wyłącznie z nowelami. Było to poniekąd słuszne, gdyż rosyjski mistrz krótkiej formy popełnił tylko jedną powieść, czyli Dramat na polowaniu. Co ważne, podobno Czechow nie przyznawał się do autorstwa. Dlaczego? Albowiem była to odpowiedź na popularne w tamtym czasie kryminałki, taka trochę ironiczna, przyjmująca zabarwienie parodii. Nie będąca niczym ambitnym czy szczególnie wartym zapamiętania, niestety. Wydawnictwa chyba sądzą podobnie, bo mamy tylko dwa wydania książki (ale ostatnio pojawił się audiobook!).
Żeby nie było – czytało mi się to świetnie. Prosty język, przejrzysta konstrukcja, forma poniekąd autotematyczna. Rozczarują się jednak wszyscy Ci, którzy oczekują tu typowego kryminału znanego nam z obecnych czasów. Ba, pokusiłabym się o stwierdzenie, że to bardziej powieść obyczajowa. Bohaterem jest urzędnik śledczy Sergiusz Pietrowicz wypełniający obowiązki w pewnej wsi, do której zjeżdża jego dawno niewidziany „przyjaciel”. Przyjacielem tym jest hrabia Karniejew oddający się przyjemnościom życia doczesnego (skojarzenie z hrabią Bezuchowem naszło naturalnie). Alkohol, kobiety i harce, balangi do białego rana czy raczej kilkudniowe pijaństwo, kac morderca i wszelkie upodlenie. To rzeczywistość tych dwóch, gdy się spotkają. Nie wypada urzędnikowi! Ale nastaje dzień, gdy mężczyźni poznają młodą Oleńkę, córkę leśniczego. I wszystko już jasne.
Nie będę się wdawać w szczegóły, wystarczy jeśli wspomnę o czworokącie miłosnym i o wszelkich związanych z nim zawiłościach. Łatwo domyślić się przebiegu zdarzeń, ale napomknę, że tytułowy dramat rozgrywa się na ok. 120 stronie (w moim wydaniu powieść miała 160). Trochę późno. Każdego fana kryminału ostrzegam więc – nie zagadka jest najważniejsza! Ba, tu nawet nie ma zagadki, bo mamy komentarze „odredaktorskie”, które tajemnicę nam odkrywają. W jaki sposób? Dramat na polowaniu ma kompozycję szkatułkową i nosi podtytuł „Z notatek sędziego śledczego”. Historia jest przedstawiona jako powieść byłego urzędnika państwowego, który zwraca się do redaktora A. Cz. z prośbą o wydanie swojego utworu. To pozwala autorowi na zabawę z czytelnikiem i sprawia wrażenie autentyczności. A przy tym fantastycznie odnosi się do aspirujących o miano literata (wędrówki po redakcjach, oparcie fabuły na własnych przeżyciach itp.)
Czy jest to powieść warta przeczytania? I tak i nie. Jest to poniekąd historia uniwersalna – rzecz dzieje się niby w Rosji, ale wcale tego nie czuć. Dylematy moralne, postępowanie Oleńki, męska ślepota na działania kobiety – mamy tutaj do czynienia z typową femme fatale. Widać też polemikę z Dostojewskim i świetnie zarysowaną psychologię postaci. Wszystko jak najbardziej na plus a jednak – zero zaskoczeń. Nie czuję, żeby powieść szczególnie na mnie wpłynęła. Takie tam dziełko. Z całym szacunkiem dla Czechowa.