Jak mogą potoczyć się losy kobiety, która wybrała niewłaściwego mężczyznę? Co będzie, jeśli takich kobiet mamy na dodatek dwie, a mężczyzna jest tylko jeden? Na dodatek wyobraźmy sobie, że ten miłosny trójkąt tworzy królowa Anglii, jeden z jej dworzan i skromna dziewczyna z prowincji. Historia zna taki przypadek, a wydarzył się on w Anglii władanej przez Elżbietę I. Sławna autorka książek historycznych Philippa Gregory w powieści „Kochanek dziewicy” pokazuje nam własną wersję wydarzeń, które miały miejsce na dworze córki Henryka VIII Tudora w pierwszych dwóch latach jej panowania.
Na tronie Anglii w 1558 roku zasiada Elżbieta, córka Henryka VIII Tudora i jego drugiej żony Anny Boleyn, która zakończyła swój żywot wyrokiem śmierci za kazirodztwo i cudzołóstwo. Wbrew ogólnemu oczekiwaniu, królowa nie chce wyjść za mąż z rozsądku, aby przyczynić się tym samym do wzrostu potęgi królestwa. Jej niewieścim sercem rządzą uczucia, pragnie ona porywów namiętności, czułego kochanka u swego boku zamiast błękitnokrwistego mężczyzny, który z pewnością odebrałby jej władzę. Wybrankiem jej serca zostaje Robert Dudley, którego zna od dziecka, i który niegdyś okrzyknięty został zdrajcą i wtrącony do więzienia w Tower. Jednak teraz stara się on odzyskać dawną pozycję na dworze, którym włada jego przyjaciółka. Nie jest to dla niego trudne, gdyż, tak szczerze, która z nas jest w stanie oprzeć się przystojnemu mężczyźnie, który dokładnie wie, kiedy i co powiedzieć, a na dodatek jest świetnym kochankiem i przyjacielem? Dzięki tym przymiotom Robert szybko zostaje faworytem królowej, jednak jego ambicje sięgają wyżej, znacznie wyżej… Dudley pragnie zostać królem Anglii. Na przeszkodzie jednak stoi jego żona, Amy. Mimo iż praktycznie porzucona przez swojego małżonka, tułająca się po obcych ludziach, żadnego miejsca na ziemi nie mogąca nazwać swoim domem, a wkrótce nawet prawie żadnego człowieka przyjacielem, lady Dudley woli umrzeć niż dać Robertowi rozwód.
„Moja dusza płacze z bólu (…) Czuję się chora, toczona przez słabość ciała (…) Jedyną ulgę sprawia mi myśl, że dobry Pan zabierze mnie wreszcie do siebie (…)”
Do takich myśli lord Dudley doprowadza swoją skromną i dobrą żonę, Amy. Jej jedynym błędem było wybranie sobie na męża niewłaściwego mężczyzny, którego zżerała własna ambicja, który dążył po trupach do celu, jakim była nieograniczona władza i bogactwo. Tymczasem Amy marzyła jedynie o własnym kawałku ziem, skromnym gospodarstwie i wychowywaniu dzieci w szczęściu i dostatku z kochającym mężczyzną u boku. Sprawia to, że Amy jest bardzo bliska mojemu sercu, staje mi się przyjaciółką, a jej tragiczny los ścisnął mi serce i trzyma do teraz…
Jak większość powieści Gregory, również i „Kochanek królowej” to historia pisana przez samo życie, odgrywająca się pod jej mistrzowskim piórem na nowo. Każda z historycznych postaci odżywa na kartach książki; znów może mówić, czuć, snuć intrygi, kochać, nienawidzić. Czytelnik natomiast dołącza do tej dworskiej maskarady, przygląda się i przeciera oczy ze zdziwienia lub przerażenia, wydaje z siebie głębokie westchnienia, gdy autorka na swój sposób wyjaśnia pewne historyczne niuanse po dziś dzień osnute tajemnicą. Po raz kolejny mogłam podziwiać styl pisarki, jej wrażliwość i umiejętność wzbudzania wielu sprzecznych uczuć jednocześnie. W usta swoich postaci potrafi włożyć bezbłędne podsumowania, puenty, a także żarty, które dają wiele okazji do przemyśleń…
„Zatem to kwestia naszej słabości niewieściej…”
…na przykład na temat tego, czy kobieta może być dobrym władcą? Elżbieta, pozbawiona męża, sama musiała radzić sobie z podejmowaniem trudnych decyzji związanych z polityką czy gospodarką. W dodatku żyła w czasach, gdy kobiety od najmłodszych lat wychowywane były do zgoła innych zadań. Niewiasta, mimo iż koronowana i posiadająca grono zaufanych doradców, wciąż nerwowo rozglądała się za silnym męskim ramieniem, aby móc się na nim podeprzeć, oraz za oczami, wyrażającymi bezgraniczną miłość, z której mogłaby czerpać siłę. Dodatkowo dochodzi kwestia wad typowo kobiecych, jakimi są brak zdecydowania, niechęć do wojen i ryzyka czy zmienność nastrojów. Nie da się ukryć, że właśnie te wady były przyczyna wielu problemów niezamężnej królowej. Wiadomo jednak, że Elżbieta I nie zdecydowała się na małżeństwo i mimo to jest nazywana Wielką…
Podsumowując, jak trafię na książkę Philippy Gregory, której nie polecam na pewno dam Wam znać. Jak na razie, czytajcie śmiało