To nie jest książka dla tych, którzy nie pasjonowali się Chicago Bulls i Michaelem Jordanem. To nie jest lektura dla tych, którzy nie zarywali czerwcowych nocy podczas finałów NBA. To na pewno nie jest książka dla tych, którzy spodziewają się nieszablonowych wejść Jordana pod kosz, Dennisa Rodmana, zbierającego piłki z deski w ataku, Steve'a Kerra rzucającego za trzy punkty.
I zapewne ktoś zada pytanie. Przecież na okładce książki widać Jordana i Scottie Pippena, to przecież o nich lektura? Zgadza się. Chicago Bulls - Krew na rogach to, jak ujął w ciągu dalszym tytułu autor Roland Lazendby, ostatni taniec dynastii Byków. Jednak amerykański dziennikarz sportowy w dosyć obszernym tomie zilustrował zakulisowe potyczki w klubie, które miały miejsce w tym czasie, a w ostatnim sezonie (1997/98) nasiliły się w znacznym stopniu.
A te, po przeczytaniu książki, okazały się nie mniej ekscytujące niż starcia na koszykarskim parkiecie. Dla tych, co śledzili boiskowe zmagania koszykarskie najlepszej ligi świata w latach 90., to co działo się poza parkietem, było mało czytelne, niezrozumiałe i wręcz dziwne. Każdy mógł sobie zadawać pytanie, dlaczego Chicago Bulls rozpadli się gdy zdobyli swój szósty tytuł mistrzowski w ciągu ostatnich ośmiu lat? Dlaczego dynastia Byków rozpadła się w takim momencie?
Kto chciałby poznać to, co zdecydowało, że mistrzowskiej drużyny nie zobaczyliśmy w takim składzie, musi się pochylić nad lekturą. To książka, którą na pewno z dużym zainteresowaniem przeczytają fani Bullsów i MJ-a. Jestem pewien, że nie znajdzie zainteresowania czytelnika, który nie pasjonował się tym sportem i chicagowską drużyną. Musiałby najpierw poczytać inne książki dotyczące samego Michaela Jordana i spółki, pooglądać stare koszykarskie potyczki w finałach NBA, żeby zrozumieć, co znaczył Michael Jordan i trener Phil Jackson dla tego klubu i miasta. Kto przyczynił się to tego rozpadu? Jerry Reinsdorf? Jerry Krause? A może też sami trener i zawodnicy?
Fani Bullsów na pewno z dużym zainteresowaniem przeczytają kolejną książkę Lazenby'ego. Dodam, że jego pozycja Michel Jordan. Życie jest jedną z najlepszych biografii sportowych, jakie miałem okazję w życiu przeczytać.