Dzień, w którym umarłam recenzja

Zaskakujący debiut - Dzień, w którym umarłam

Autor: @monweg ·1 minuta
2014-09-26
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Siedemnaście lat, to nie jest wiek, w którym powinno się stracić życie. Chyba, że czeka nas coś bardzo ekscytującego w innym świecie. Świecie, o którego istnieniu do tej pory co najwyższej marzyliście. Gdzie dobro ściera się ze złem. Zło i dobro są niejednoznaczne i dla każdego oznaczają co innego.

Diletta Mair, bohaterka tej książki jest z pozoru zwyczajną, niczym nie wyróżniającą się nastolatką. Z pozoru, bo dziewczyna widzi i słyszy duchy. A ostatnio wykazują one zadziwiającą wprost aktywność. Nie dają jej spokoju od momentu, gdy została zadraśnięta floretem Aloisa, kolegi z klasy. Ale czy Alois jest człowiekiem? Kto normalny chodzi z taką bronią po ulicy? I kim u diabła jest Noah, którego kocha jak brata?

Całe „życie” Diletty staje na głowie, gdy pewnego październikowego dnia zostaje potrącona przez samochód i umiera. Zostaje demonem, nazwanym w książce wdzięczną nazwą Lilim. Przekonuje się, że prawdziwe życie zaczyna się po śmierci. Po lekturze tej książki jestem przekonana, że zdecydowanie wolałabym być Lilim niż Aniołem.

Powieść napisana jest przez bardzo młodą osobę, dlatego miałam pewne obawy przed jej lekturą. Całkowicie niepotrzebnie. Książka jest zaskakująco dobra. Myślę, że znajdzie odbiorców nie tylko wśród młodzieży. Wszak tematy w niej poruszane dotyczą każdego człowieka. Miłość, przyjaźń, zdrada to uczucia towarzyszące każdemu z nas. Dokonywanie wyborów, które musi poczynić Diletta, jest nieodzowne w naszym życiu. Wybieramy szkołę, pracę czy życiowego partnera. Dziewczyna stanie przed naprawdę trudnym wyborem. Trudniejszym od tych, z którymi mierzymy się my. I okaże się, że nie jest tym na kogo wygląda. Nawet nie ma pojęcia jaka jest jej prawdziwa natura.

Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej. Obserwujemy wszystkie zdarzenia oczami Diletty i Aloisa. Dzięki temu możemy spoglądać na to co się dzieje z dwóch różnych punktów widzenia. To udane posunięcie. Powieść, w moim przypadku „czytała się sama”. Bardzo miło spędziłam z nią czas. Jest niespodziewanie dobra jak na debiut. Pozostaje tylko czekać na kolejne dokonania Belén Martínez Sánchez. Jeżeli będą równie dobre, to rośnie nam nowa gwiazda powieści młodzieżowych i fantastyki.

Dzień, w którym umarłam to debiut młodziutkiej hiszpańskiej pisarki, laureatki Konkursu Literackiego na najlepszą powieść dla młodzieży. Książka podbiła serca nastolatków w Hiszpanii. Ciekawe czy i naszym czytelnikom przypadnie do gustu.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzień, w którym umarłam
Dzień, w którym umarłam
Belén Martínez Sánchez
7/10

Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Zdarza się, że koniec to dopiero początek. Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę ...

Komentarze
Dzień, w którym umarłam
Dzień, w którym umarłam
Belén Martínez Sánchez
7/10
Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Zdarza się, że koniec to dopiero początek. Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Jak wiecie ( czy nie wiecie ) mam słabość do okładek ☺️ Ta mnie też zahipnotyzowała ! I na dodatek ciekawy temat ( jakich wiele ) anioły i demony - ale w innej wersji. Tytuł książki "Dzień w którym u...

@wybrana84 @wybrana84

Powieść autorstwa Belén Martínez Sánchez, według informacji na okładce pokochały miliony nastolatków w USA. Byłam bardzo ciekawa czy i ja po jej lekturze będę miała podobne odczucia, ponieważ powieśc...

@posredniczkaa @posredniczkaa

Pozostałe recenzje @monweg

Rodzinny interes
Wielowątkowa sensacja w najlepszym Chmielarzowym wydaniu

Książki Wojciecha Chmielarza biorę w ciemno od pierwszego przeczytania. Z każdą kolejną książką utwierdza mnie, że dobrze wybrałam i jak dotąd jeszcze się nie zawiodłam...

Recenzja książki Rodzinny interes
Światłoczułość
Subtelność, emocje, głębia i dziecięca prostota

„Historia, która domagała się, by ją opowiedzieć. Narrator, który czekał, aż zjawisz się, by jej wysłuchać. I ona. Dziewczyna, w której wszyscy się gubili, lecz on jed...

Recenzja książki Światłoczułość

Nowe recenzje

Rodzinny interes
"Rodzinny interes"
@tatiaszaale...:

„Nie ma nic ważniejszego niż rodzina. Chyba że w grę wchodzą wielkie pieniądze...” Czwarty tom wciągającego, sensacyjn...

Recenzja książki Rodzinny interes
Kłamca spuszczony ze smyczy
Kłamca spuszczony ze smyczy
@kamilawalota:

Zwykły mężczyzna czy... psychopata? Oj ten seksowny Adam! Nie chcielibyście, aby stanął na Waszej drodze👹 Adam Ha...

Recenzja książki Kłamca spuszczony ze smyczy
Niespokojne niebo
Przejmujący portret ludzkiej siły, błędów i upo...
@burgundowez...:

Finałowy tom sagi rodu Dombergów, „Niespokojne niebo” Charlotte Link, to monumentalne zakończenie jednej z najbardziej ...

Recenzja książki Niespokojne niebo
© 2007 - 2024 nakanapie.pl