Dzień, w którym umarłam recenzja

Dzień, w którym umarłam

Autor: @posredniczkaa ·2 minuty
2019-04-02
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Powieść autorstwa Belén Martínez Sánchez, według informacji na okładce pokochały miliony nastolatków w USA. Byłam bardzo ciekawa czy i ja po jej lekturze będę miała podobne odczucia, ponieważ powieści fantastyczne z aniołami i demonami w rolach głównych, od zawsze były jednymi z moich ulubionych. Wiele ich już czytałam i raczej trudno mnie w tej dziedzinie zaskoczyć czymkolwiek, a jednak autorka udowodniła mi, że z pozoru sztampowa i oklepana walka dobra ze złem, może okazać się równie wciągająca, jak z pierwszą przeczytaną książką.

Zacznijmy od minusów powieści „Dzień, w którym umarłam". Główna bohaterka w pierwszych rozdziałach książki jest bardzo, ale to bardzo irytującym stworzeniem. Bije na głowę wszystkie inne marudzące i nieporadne bohaterki popularnych książek dla młodzieży. Na szczęście dla książki, jej nieporadność mija z chwilą jej śmierci. Drugim co mi się bardzo nie podobało, to wciąż i bez przerwy powtarzane przez bohaterów obelgi. Tam wciąż ktoś był nazywany debilem/debilką i idiotą/idiotką, w pewnym momencie te słowa zyskały niemal pieszczotliwy wydźwięk. Bardzo mnie to irytowało i odebrało nieco przyjemności z lektury, ale na szczęście z czasem było już o wiele lepiej.

Niewątpliwym atutem powieści Belén Martínez Sánchez jest świat, w którym toczy się akcja jej książki. Nie tworzyła tu skomplikowanych praw i zasad, a i otoczenie nie różni się zbytnio od naszego. Panteon jest bardzo zbliżony do świata, w jakim my żyjemy, oczywiście z kilkoma stosownymi dla powieści fantastycznej dodatkami, ale to pozwoliło mi bez problemu wizualizować sobie miejsce, do którego trafiła po śmierci Diletta. Największą zaletą i tym, co sprawiło, że praktycznie pochłonęłam tę powieść, jest to, że w tej książce wciąż coś się dzieje. Liczne treningi, walki oraz spiski nieco przypominały mi klimatem pierwszy tom „Szklanego tronu” Maas. Akcji w książce nie brakuje, ale wszystko jest tak wywarzone, że nie męczyło, a jedynie wzbudzało zainteresowanie. Nie zabrakło tu również wątku romansowego, bardzo delikatnego, niemal eterycznego, ale pasował do fabuły idealnie.

Kończąc czytać „Dzień, w którym umarłam” miałam nadzieję, że trafiła mi się pierwsza część bardzo obiecującej serii, ale ku mojemu rozczarowaniu autorka zamknęła swoją opowieść w jednym tylko tomie. Szkoda, bo bardzo zżyłam się z bohaterami jej powieści i byłam bardzo ciekawa ich dalszych losów.

„Dzień, w którym umarłam” w moim mniemaniu całkowicie zasłużył tytuł bestsellera. Powieść dedykowana dla młodzieży, mimo swoich rażących wad, potrafi zainteresować także starszych czytelników.

Bardzo przystępny styl pisania autorki, opisy ograniczone do niezbędnego minimum i realistyczna prostota stworzonego przez nią świata, sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie, a po skończonej lekturze ma się chęć na sięgnięcie po pozostałe książki autorki.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-04-02
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzień, w którym umarłam
Dzień, w którym umarłam
Belén Martínez Sánchez
7/10

Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Zdarza się, że koniec to dopiero początek. Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę ...

Komentarze
Dzień, w którym umarłam
Dzień, w którym umarłam
Belén Martínez Sánchez
7/10
Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Zdarza się, że koniec to dopiero początek. Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Jak wiecie ( czy nie wiecie ) mam słabość do okładek ☺️ Ta mnie też zahipnotyzowała ! I na dodatek ciekawy temat ( jakich wiele ) anioły i demony - ale w innej wersji. Tytuł książki "Dzień w którym u...

@wybrana84 @wybrana84

Powieść "Dzień, w którym umarłam" była jedną z wrześniowych zapowiedzi, których wyczekiwałam. Opis wydawał mi się ciekawy, intrygujący, ale jednocześnie wiedziałam, żeby nie oczekiwać po niej zbyt wie...

@xrosemarie @xrosemarie

Pozostałe recenzje @posredniczkaa

Złe miejsce
Kolejna zaskakująca pozycja

Jakiś czas temu postanowiłam sobie odpuścić maglowanie książek wciąż tych samych autorek. Powieści K.N. Haner, podobnie jak Augusty Docher, czy Katarzyny Bereniki Miszcz...

Recenzja książki Złe miejsce
Skazani na ból
Nieoczywista powieść

Po tę książkę sięgnęła z czystej ciekawości. Nigdy nie spotkałam żadnego skinheada, nigdy nie interesowałam się tym w co wierzą, oraz jakimi wartościami się kierują. Jed...

Recenzja książki Skazani na ból

Nowe recenzje

Betrothal or Breakaway
Historia, która chwyta za serce
@Kantorek90:

Po lekturze „Desire or Defense” i „Flirtation or Faceoff” wręcz nie mogłam doczekać się kolejnej historii z cyklu D.C. ...

Recenzja książki Betrothal or Breakaway
Zbawca
Zbawca
@ladybird_czyta:

Od dłuższego czasu zbierałam się, by sięgnąć po książki autora. Wabiona świetnymi recenzjami i przede wszystkim obietni...

Recenzja książki Zbawca
Maski
Pod maską można ukryć twarz, ale nie swoje prag...
@ksiazkanapr...:

Przyznaję, że po książkę sięgnęłam ze względu na genialną okładkę, od której oczu nie mogłam oderwać. Czy urzekające ko...

Recenzja książki Maski
© 2007 - 2024 nakanapie.pl