Kto z nas nie posiada stosu hańby, z przerażeniem obserwuję jak z miesiąca na miesiąc ten stos rośnie. „Strażnika” Pauliny Hendel dostałam w prezencie Bożonarodzeniowym i dopiero niedawna premiera czwartej części serii Zapomniana księga, zmusiła mnie do przeczytania pierwszej części. Praktycznie już po pierwszym rozdziale, wiedziałam że tak szybko nie odłożę tej książki. Wciągnęła mnie od samego początku i nie potrafię się od niej oderwać, w chwili pisania tej recenzji, czyli tydzień po rozpoczęciu czytania „Strażnika”, za mną są już „Tropiciel” i „Łowca” oraz rozpoczęłam czytanie „Wysłannika”. Tak bardzo się boję, że gdy tylko odłożę ostatnią część, będę miała kaca giganta i będę musiała zrobić sobie odpoczynek od fantastyki.
„W tych czasach trzeba było dbać o siebie i swoich bliskich. O nikogo więcej. Nauczyli się już, że obcym nie należy ufać. „
Głównym bohaterem książki jest siedemnastoletni Hubert, którego poznajemy w momencie, gdy świat się kończy. Huberta ta niecodzienna sytuacja zaskoczyła w momencie,gdy był na wycieczce szkolnej w Paryżu. Hubert wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Ernestem, ma zamiar spotkać się z dwiema młodymi Francuzkami pod Luwrem, do spotkania nie dochodzi ponieważ Luwr wybucha a wielki kawał gruzu zabija Ernesta na oczach naszego bohatera. Sam podczas wybuchu traci przytomność i budzi się w nieznanym miejscu, w Polsce, siedem lat od dnia wybuchu. Nic nie pamięta, nie wie jak wrócił do kraju, gdzie jest jego rodzina,oraz co robił przez ostatnie lata. Siedem lat to ogrom czasu, na świecie wiele się zmieniło, co jest ogromnym szokiem dla Huberta. Chłopak dowiaduje się od pustelnika Jurka, który go opatrzył, że doszło do wojny, nieznana grypa zdziesiątkowała ludzkość a w ciemności kryją się krwiożercze bestie, które polują na ludzi. Co robił Hubert przez ostatnie lata?
„Musimy zachować z cywilizacji wszystko to, co dobre, żeby nie oszaleć i nie zdziczeć w tym zwariowanym świecie. Każdy szczegół jest ważny, by zachować człowieczeństwo. „
Kocham fantastykę, lecz nigdy nie zabierałam się po rodzime wierzenia. Bardzo tego żałuję, wiem na pewno że już niedługo zabiorę się za serię Żniwiarz, pióra Pauliny Hendel, tylko dlatego, że jej styl pisania tak bardzo odpowiada mojemu gustowi. Historia toczy się lekkim i leniwym tokiem, oprócz tych momentów gdy z ciemności wychodzi zło. Niedawno oglądałam wywiad z autorką i dowiedziałam się, że książkę napisała dla swojego brata, który ówcześnie miał dwanaście lat, więc myślę, że można ją zaliczyć pod powieść młodzieżową. Mimo tego bardzo mi się spodobała, styl autorki był bardzo lekki i przyjemny. Większość dialogów miała w sobie sporą dawkę humoru, niekiedy może odrobinę żenowała, ale takie są nastolatki, dlatego nic w nich mi nie przeszkadzało. Zakończenie było tak zaskakujące, że mimo tego iż książkę skończyłam przed północą, musiałam sięgnąć po kolejną część by dowiedzieć się co się stało dalej. Jak tak można skończyć książę? Pomysł na fabułę był genialny, w moim odczuciu, lecz to bohaterowie podbili moje serce. Każdy z nich jest inny, ich charaktery są tak zróżnicowane, że otrzymujemy mieszankę idealną. Miałam odczucie jak bym czytała historię swoich znajomych, ponieważ postacie były tak realne. Hubert prowadzi nas za rękę w tej opowieści i niekiedy potrafi zirytować czytelnika swoim zachowaniem, czy myśleniem, lecz co się dziwić. Hubert posiada umysł siedemnastolatka, umysł, który został zamknięty w ciele młodego mężczyzny. Kończąc swój wywód, serdecznie polecam całą serię każdemu , kto lubi słowiańskie wierzenia i klimat postapokaliptyczny.
„- Zabawne, kiedyś, gdy był jeszcze internet, mieliśmy tak łatwy dostęp do wiedzy, wiadomości. Teraz szykujemy się niczym na wojnę, idąc po jedną książkę do biblioteki. „