Macie swoje ulubione wydawnictwa? Dla mnie to między innymi właśnie Czwarta Strona, Filia, Dolnośląskie, czy Muza. Bardzo często sięgam po powieści, które wydają, zarówno te tłumaczone z zagranicznych rynków wydawniczych, jak i naszych polskich autorów.
Książki Agnieszki Pietrzyk od jakiegoś czasu wydawane są regularnie i są to w zasadzie powieści jednotomowe, zamknięte historie, które być może nadawałyby się od razu do ekranizacji. Thriller, z wątkiem kryminalnym poruszające także trudne tematy.
Tym razem też autorka postanowiła coś w tym stylu czytelnikom zaprezentować.
Artur, główny bohater otrzymuje dziwne zaproszenie. Myśli w pierwszej chwili, że to kumple organizują jakąś imprezę, bo już nie raz w taki sposób organizowali spotkania. Jednak, gdy dociera na miejsce zastaje kłócącą się parę, która nie ma nic wspólnego z zabawą. Artur obserwuje jak mężczyzna stosuje przemoc wobec swojej partnerki i postanawia interweniować. Nie kieruje się tym, że powinien, że tak nie można, ale tym, że w dzieciństwie nie obronił matki przed takim samym losem i nie chce być znów w tej samej sytuacji i się zadręczać. Jakie to egoistyczne, prawda?
Ale poznajemy także policjantów. Skorumpowanych, do których od razu czuje się potężną niechęć, a przez to podświadomie ma się satysfakcję z podkładanych im kłód pod nogi, a także patrząc na ich zupełny brak jakiegokolwiek profesjonalizmu...
Mamy trupa, mamy też skomplikowaną relację ofiary z jej wybawcą od oprawcy. Każde z tych bohaterów jest irytujące i do żadnego nie czuje się grama sympatii, współczucia i w ogóle się im nie kibicuje. Niestety, ale w takim przypadku nie chciałabym nawet czytać jakiegoś rodzaju kontynuacji, bo zwyczajnie pałałam gniewem i irytacją na samą myśl o tych postaciach.
Natomiast nie można autorce odmówić kreatywnego i ciekawego tworzenia fabuły. Od pierwszych stron ciekawość zjada czytelnika i chce się od razu wiedzieć co się wydarzy dalej. A, że wszystko jest naciągane i wręcz nierealne? Cóż.
Dlatego ta książka jako dobra rozrywka jest całkiem dobrym pomysłem i czyta się ją naprawdę szybko, ale nie można brać zbyt poważnie tego, co się w niej dzieje.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.