Przedziwny i zarazem straszny jest wpływ innych ludzi na to co myślimy o sobie i kim powoli się stajemy. Ogromny wpływ na nasz sposób myślenia o sobie mają przede wszystkim nasi rodzice. Od nich, od słów, które do nas już jako malutkich istotek wypowiadają, od ich zachowań wobec nas, od ich stosunku do nas będzie zależało to jak będziemy siebie postrzegali. I może nie zawsze one gruntują nasz sposób postrzegania własnego "ja", ale nie mniej ogromnie na niego rzutują. Do wysnucia tej tezy przekonuje mnie książka Marty Syrwid pt. "Zaplecze". Albowiem w książce tej widzimy jak rodzice swoim zachowaniem potrafią wpłynąć na dziecko. Jak potrafią swoimi zaburzeniami- zaburzyć rozwój własnego dziecka. Główna bohaterka książki -Klara Wiśniewska, urodzona 1986r.- jest wciąż niezadowolona ze swojego wyglądu, ciągle się odchudza, tworzy nową siebie, lepszą niż jest- taką jaką chciałaby być. Odchudza się by być zauważoną...przez swoich rodziców właśnie. Przez patologicznego ojca, przez rozchwianą emocjonalnie matkę, przez resztę rodziny, która też ma na jej temat jakieś wyrobione zdanie. Stara się być szczupła, inteligentna, przebojowa- bo wydaje jej się, że dopiero wtedy zasłuży na dostrzeżenie, wtedy dopiero będzie coś znaczyć. Skąd się to wzięło? Skąd w normalnym dziecku kiełkuje taki zalążek dramatu, który w zastraszającym tempie właśnie do dramatu w pełnym słowa znaczeniu dojrzewa? Otóż tego dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Ja książką jestem lekko zszokowana. Zszokowana historią- choć to nie pierwszy raz kiedy o czymś takim czytam, choć to nie pierwszy raz, gdy stykam się z anoreksją, przemocą w rodzinie, skomplikowanymi, chorymi układami... Zszokowana jestem też tym, że taką książkę napisała tak młoda dziewczyna- bowiem Marta Syrwid ma w tym momencie 24 lata...i jak niezbyt ufam młodym autorom- to tutaj chylę czoła i jestem pod wrażeniem. Podobała mi się konstrukcja książki, sposób pisania młodej autorki, ciekawie przemycony został też obraz społeczeństwa, w którym Klara (w sumie i ja też) dorastała. Nie nudziłam się czytając, choć czasem musiałam odpocząć- od nadmiaru zła...w jakim żyje główna bohaterka. No i jeszcze muszę wspomnieć o jednym z moich ulubionych wydawnictw. "Seria z Miotłą" jak dotąd zawsze i tym razem mnie nie zawiodła, a w głowie powstał plan zakupienia wszystkich książek w tej serii wydanych.