„ – Kto by to pomyślał! Wybieramy się na randkę w dwie pary z moją siostrzenicą i jej chłopakiem!
- My nie idziemy na randkę – przypomniała mu Bree z naciskiem. – Mamy ich pilnować.
- Skoro tak twierdzisz – zamruczał zgodnie.”*
Miłość wcale nie jest prosta, wymaga kompromisów, wyrzeczeń, zaufania, wiary w ukochaną osobę, siły do walki z przeszkodami, ale to wszystko osiągnie się bez większych problemów gdy tylko będziemy pewni, że to jest to. Czasem zdarza się, że tej pewności brakuje w związku i któreś musi się odnaleźć, siebie i swoją drogę do szczęścia...
„Zapach żółtych róż” to drugi tom z serii Kroniki portowe, w której poznajemy losy rodziny O’Brien. Mick, który jest głową tej rodziny i jednym z założycieli miasteczka Chesapeake Shores w którym mieszkają. Po rozpadzie małżeństwa Micka i Megan rodzina się rozprasza, ale po latach znowu zaczynają się zjeżdżać powrotem do rodzinnego domu. Tym razem poznamy losy Bree O’Brien.
Kilka lat temu zdarzyło się coś co zaburzyło jej plany i po dramatycznych wydarzeniach wyjechała do Chicago gdzie rozpoczęła karierę dramatopisarki pod skrzydłami innego sławnego dramatopisarza. Jej pierwsza sztuka odniosła niesamowity sukces, a dziewczyna czuła, że to jest to co kocha, niestety druga sztuka już nie odniosła takiego sukcesu, a trzecia była fiaskiem. Bree straciła wiarę w siebie i postanowiła wrócić do domu aby przemyśleć wszystko. Podczas pobytu w miasteczku wpadła na pomysł otworzenia kwiaciarni tylko... jedynym dostawcą w pobliżu jest Jake Collin jej były chłopak, którego porzuciła i który ma do niej o to wielki żal co z resztą okazuje jej na każdym kroku. Tych dwoje musi stoczyć razem walkę z przeszłością aby mogli normalnie Żyć razem lub osobno, ale jak to zrobić skoro Jake boji się tego... Czyżby nadal coś do niej czół i bał się ponownego zranienia? A Bree? Jak ona to wszystko widzi, czy już wie czego chce od życia? Co wydarzyło się w przeszłości, że tych dwoje teraz boi się nadziei...
W historię Bree i Jake’a jest też wpleciona opowieść o Nicku, który zaczyna coraz bardziej rozumieć, że praca zabrała mu rodzinę, pierw żonę, a potem dzieci. Po latach zaczyna rozumieć, że przez dumę stracił to co kochał... Teraz próbuje to naprawić. Na nowo buduje więź z dziećmi i żoną Megan, którą nadal kocha. Czy mu się to uda?
Dla mnie to już koniec tej serii gdyż trzecią część już czytałam i to jako pierwszą, żałuje, że już nie spotkam się z tą rodziną, nie zobaczę ich oczami miasteczka, tego jak się rozwija, jak oni sobie radzą... Cała seria jest utrzymana na równym poziomie i czytelnik ma możliwość miło spędzić przy niej czas. Miła, przyjemna i lekka, ale z problemami życia codziennego, które i nas mogłyby spotkać... Z ciekawością poznajemy dalsze losy O’Brienów i ich przyjaciół. Lektura która nie wymaga myślenia, w której można przewidzieć jak to się skończy, ale napisana tak ciekawie iż czyta się z prawdziwą ciekawością. Osobiście mogę powiedzieć, że to jedna z serii z tego gatunku, która jest naprawdę bardzo dobra. Wzrusza, bawi, czasem denerwuje.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, każdy jest sobą, ma swój charakter, swoją osobowość, postacie drugoplanowe nie są jakoś tak odsunięci tylko uczestniczą w tym wszystkim, mamy możliwość ich poznania. Dzięki dwutorowej narracji poznajemy punkt widzenia Bree i Jake’a, a także Megan i Micka.
Moi drodzy gorąco polecam tę serię gdyż jest naprawdę warta uwagi. Jestem z siebie dumna gdyż udało mi się wreszcie skończyć jakąś serię, ale i szkoda mi z tego powodu...
*str. 256