"Dla mnie zapach tej ziemi kojarzy się z czymś zupełnie innym niż maliny. Ze strachem, wyczekiwaniem, głodem, niepewnością."
"Zapach Mazur" Małgorzaty Manelskiej to tytuł rozpoczynający czterotomowy cykl tej autorki. Książka, która zabiera nas na Mazury, gdzie życie płynie zupełnie spokojniej, w zgodzie z naturą. Obecne życie, bo to które toczyło się w okresie II wojny światowej wyglądało całkiem inaczej.
Jesteście ciekawi jak?
Zachęcam do lektury powieści.
"Mówią, że każdy jest kowalem własnego losu. Czasem jednak ten los jest złośliwy, płata różne figle."
Tak było i w tym przypadku. Julka Skrocka nie miała zbyt szczęśliwego dzieciństwa. Gdy wyszła dobrze za mąż myślała, że jej los w końcu się odmieni. Niestety, sytuacja finansowa młodych po ślubie była trudna, więc Artur (mąż dziewczyny) wyjechał do pracy za granicę, zostawiając ją samą z małym dzieckiem. Jak wiadomo, rozłąka nie zawsze scala związek.
Po latach Julka dowiaduje się o istnieniu babki męża mieszkającej na Mazurach.
Zapoznanie się obydwu kobiet znacząco wpływa na ich dalsze losy.
"(niespodzianki) Czasem układają nasze rozsypane życie, ale też czasem zupełnie je rozpraszają."
"Zapach Mazur" Małgorzaty Manelskiej to książka ukazująca losy dwóch kobiet: Julki i babki jej męża. Opowieści starszej z nich pozwalają na rozliczenie się z przeszłością i wyzwolenie z jej wpływu, zaś dla Skrockiej są bezcenną nauką dotyczącą tego jak kiedyś wyglądało życie. Historie zasłyszane z ust wiekowej już staruszki wywołują w niej całą paletę uczuć i pozwalają zrozumieć siebie i swoje bieżące sprawy.
"Zrozumiała dzięki niej, że nie wszystko da się przeliczyć na finanse, że w życiu są takie sprawy, których doniosłość jest mierzona sercem, a nie pieniędzmi."
W tej książce znajdziemy też wskazówki dla nas samych. To pouczająca lekcja historii, z której, jeśli się dobrze przyłożymy, możemy wynieść naprawdę wiele. Historie zawarte na kartach książki wprawiają czytelnika w zadumę i choć część z nich może być dla nas trudna, a nawet wywoływać odrazę, powinniśmy o nich pamiętać. Choć nie jest to powieść oparta na faktach, to niektóre sytuacje naprawdę miały miejsce.
"Mam wrażenie, że ten kawałek pięknego świata nie należy do nas, że wkradliśmy się tu jak intruzi, zawłaszczyliśmy cudzą własność i mówimy, że to nasze."
Rzeczywistość wojenna była trudna dla wielu ludzi, nie tylko dla nas - Polaków. Skutki zapalczywych dążeń dyktatorów okazały się opłakane dla wszystkich, zarówno Polaków, Niemców, jak i Rosjan. Na przykładzie Niemców zamieszkujących dawne polskie ziemie autorka pokazuje nam, że podstawową wartością świadcząca o człowieku jest jego serce. Nie możemy generalizować i obwiniać za zbrodnie wojenne ludzi, którzy nie mieli z tym nic wspólnego.
"Nie można czuć się odpowiedzialnym za czyjeś zbrodnie tylko dlatego, że przynależy się do jakiejś narodowości. (...) Nie ma zbiorowej odpowiedzialności."
Straty wojenne to nie tylko zniszczone ziemie i budynki. To przede wszystkim ogrom bólu i cierpienia ludzi, którzy doswiadczyli takiego życia. To także udręczone myśli współczesnych osób nie mogących pogodzić się z tym, co miało kiedyś miejsce. Wojna nie pomoże w rozwiązaniu problemów, jedynie wprowadza chaos i dezorganizację.
"Las cudownie szumiał nad nimi tej październikowej nocy. Las, który pachniał inaczej niż gdzie indziej, który wzmacniał ludzkie siły, koił ból, pozwalał snuć marzenia. Mazurski las."
A Ty, znasz już "Zapach Mazur"?
Jeśli nie, to myślę, że powinieneś to zmienić.
Moja ocena 8/10.