„Każdy musi mieć w życiu coś do robienia, inaczej głupieje i staje się agresywny“
Mówi się, że czas leczy rany ale w niektórych przypadkach czas umacnia jedynie wspomnienia i sprawia, że życie staje się udręką. Tak zdarzyło się w przypadku bohaterów książki pt.: „Zanim zamkniemy drzwi“.
Elżbieta Jodko-Kula - z zawodu pedagog i socjoterapeutka, autorka sztuk teatralnych oraz książek dla dzieci i młodzieży (osiem powieści i zbiory opowiadań, w tym dla dzieci ze spektrum autyzmu), a także dla dorosłych ("Zdrady i powroty", "Maria Piłsudska. Zapomniana żona", "Ostatnia miłość Marszałka. Eugenia Lewicka").
Małżeństwo Olgi i Karola nie należy do szczęśliwych. Są ze sobą od wielu lat, ale każde prowadzi życie po swojemu. Ona jest apodyktyczna, on - zbyt wyciszony, schodzący żonie z drogi. Ich córka, Marta ma bardzo dobry kontakt z ojcem, natomiast z matką trudno się jej porozumieć. Nie wie, że podłożem takiego stanu jest sprawa z przeszłości, która nadal ma wpływ na obecne relacje małżonków.
Marta stara się nawiązać poprawną więź z matką, ale bezskutecznie i w efekcie niewiele się zmienia. Kłótnie towarzyszą im na każdym kroku i nie potrzeba zbyt wiele, by złość i frustracja zapanowały nad umysłem. Właściwie nie rozmawiają ze sobą tylko warczą na siebie. Żadna z nich nie zamierza odpuścić i dlatego konflikt coraz bardziej się pogłębia.
Powodów takiego stanu jest wiele, a wśród nich króluje zazdrość, rywalizacja o swój status w relacjach rodzinnych, brak chęci nawiązania nici porozumienia oraz niezrozumienie drugiego człowieka i nieumiejętność wybaczania. Olga jest tak zacietrzewiona w swoim gniewie, że nie zauważa złego stanu zdrowia swego męża, co skutkuje tym, że w końcu zostaje sama.
Książka zaliczana jest do literatury obyczajowej ale autorka skupia się w niej także na warstwie psychologicznej. Toczy swoją opowieść spokojnie, sukcesywnie wnikając w nasze umysły i zmuszając do analizy ludzkich zachowań. Porusza ważne aspekty relacji międzyludzkich, nie tylko w obrębie rodziny ale też sąsiedzkich. To opowieść o codziennych troskach dwóch kobiet, które zmagają się same ze sobą, co skutkuje wzajemną niechęcią. Poza ich historią, autorka stworzyła kilka obrazków z życia, pokazując w ten sposób rożne odcienie losu zwykłych ludzi.
Narracja trzecioosobowa daje możliwość, przyjrzenia się ze wszystkich stron danej sprawie, dzięki czemu możemy ocenić postępowanie każdej z osób i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Gdy obserwujemy tylko działania obu stron, wówczas tworzy nam się zupełnie inny obraz tego, o co toczy się spór. Wówczas dostrzegamy jak niewiele trzeba, by mogła zapanować zgoda. Do tego jednak potrzebna jest dobra wola, a tego bohaterom brakuje.
Trudno mi było polubić do końca którąkolwiek z bohaterek, gdyż żadna z nich nie wykazała dobrej woli, by coś zmienić we wzajemnych relacjach. Każda ma swoje wady ale i zalety, chociaż wobec siebie nie znajdują dobrego słowa. Olga broni swego terytorium, nie pozwalając nikomu wtrącać się do jej spraw. Nie liczy się z nikim, nie obchodzi ją co inni o niej myślą, jest zgorzkniała i gderliwa. Jednak ujęła mnie miłością do zwierząt, zwłaszcza kotów, czym udowodniła, że nie brakuje jej empatii i wrażliwości na losy innych. Trudno było więc zrozumieć, skąd niechęć do własnej córki, którą traktuje bardzo ostro i często niesprawiedliwie.
Marta, natomiast, ma problemy w swoim związku, gdyż uważa, że jej mąż nie angażuje się w domowe obowiązki i podchodzi do życia egoistycznie. Zupełnie inaczej wygląda to z punktu widzenia jej męża, który też ma, wydaje się, uzasadnione pretensje do swojej partnerki. Oboje nie mają czasu dla siebie, gdyż pochłania ich praca, obowiązki domowe i pęd za sukcesem. Dodatkowo uwagę absorbuje Olga, która domaga się zainteresowania ze strony córki.
Z marazmu i codziennej szarości czasami wyzwala nas niespodziewane wydarzenie lub spotkana osoba, która jak balsam, leczy skrzywdzoną duszę. Takim katalizatorem okazał się Michał który pewnego dnia wprowadza się do kamienicy, w której mieszka jedna z bohaterek książki - Olga... ale czy będzie umiał przebić się przez mur, który ona wokół siebie zbudowała? I czy sprawi, że kobieta otworzy nie tylko drzwi swojego mieszkania ale też swojego serca?
„Zanim zamkniemy drzwi“ to powieść dobrze oddająca psychologiczny aspekt układu matka - córka, ale też proces wypalania się związku, w którym zamiast miłości, pojawia się obojętność i nienawiść. Autorka pokazuje, że wracanie wciąż pamięcią do tego co było i trzymanie w sobie bolesnej zadry, nie prowadzi do niczego dobrego. Wpływa to negatywnie nie tylko na daną osobę ale też na jej otoczenie i piętrzy jedynie problemy, zwiększa dystans między ludźmi i blokuje transformację życia. Skłania też do zastanowienia się nad przyczynami niezgody, napiętych relacji, jakie z pewnością niejednokrotnie można się spotkać w wielu rodzinach. Pokazuje, że wystarczy odrobina dobrej woli, empatii i umiejęności wysłuchania drugiego człowieka, by atmosfera zmieniła się na lepsze. Utwierdza w przekonaniu, że nie warto żyć przeszłością, która trzyma nas w swoich kleszczach, lecz należy zrobić wszystko, by wyrwać się z jej szponów i zacząć żyć prawdziwym życiem.
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/09/639-zanim-zamkniemy-drzwi.html