„Nie chcę umierać. Za krótko byłam kochana.”
Są takie chwile w życiu, gdy zastanawiamy czy na pewno żyjemy pełnią życia. Częściej myślimy o przyszłości, niż o chwili obecnej. Przekładamy realizacje marzeń na później, bo wtedy będą ku temu lepsze możliwości. A co jeśli ten czas nigdy nie nadejdzie lub będzie go za mało?
Tessa Scott ma szesnaście lat i przed sobą wyrok śmierci. Od 4 lat jest chora na białaczkę limfoblastyczną, a szanse na jej wyzdrowienie nikłe. Często nie ma siły wstać z łóżka, nie chodzi już do szkoły i została jej tylko jedna przyjaciółka, która nie uciekła - Zoey. Tessa postanawia zrobi listę rzeczy, które chce przeżyć zanim umrze, a Zoey ma jej w tym pomóc. Pierwszą pozycją na jej liście jest seks, a czas na wykonanie już pierwszego wieczoru.
„Ludzie nie zawsze mogą nam ofiarować to, czego chcemy.”
Strona po stronie poznajemy nowy punkt listy Tessy i sposoby jej realizacji. Poza całą otoczką listy życzeń dowiadujemy się więcej też o ludziach, których dotknęła choroba dziewczyny. Poznajemy ojca, który rzucił swoje życie, aby samotnie wychować i opiekować się chorą córkę i jej młodszym bratem. Matkę, która w końcu wraca, jednak na każdym kroku choroba jej dziecka ją przerasta. Młodszego brata, który nie wiele rozumiejąc z choroby swojej siostry często żartuje, że mogła by już umrzeć. Najlepszą przyjaciółkę, która nie wydaje się być przerażona rychłą śmiercią jednaj z najbliższych jej osób, a mimo tego stara się wykonywać jej prośby. Na koniec należy wspomnieć także o chłopcu, który ją kocha i jak zmienia się jego życie po poznaniu umierającej dziewczyny.
Tessa mnie zaskoczyła. Nie taką osobę spodziewałam się znaleźć w książce o umierającej nastolatce. Podejrzewałam wyidealizowaną wersje dziewczyny, która będzie przykładnym aniołkiem, aby uwypuklić okrucieństwo jej choroby. W zamian dostałam dziewczynę z krwi i kości. Tessa ma charakter, miewa zmienne nastroje, bywa samolubna i egoistyczna. Nie zwraca specjalnej uwagi na uczucia najbliższych. Po swoich wyczynach czasami czuje wyrzuty sumienia, jednak ani ich nie okazuje, ani nie zmienia swojego zachowania. W innej książce zapewne nie miałabym pozytywnych odczuć do takiej bohaterki, jednak w jej sytuacji nikt nie wie, jak by się zachował, a ona sama staje się dzięki temu bardziej rzeczywista. Reszta postaci i ich sposoby radzenia sobie z zaistniałą sytuacją również są bardzo klarowne. Jestem pod dużym wrażeniem, że Jenny Downham stworzyła tak realnych bohaterów.
„Tworzymy pewne wzory, pojawiamy się w życiu innych tylko na chwilę.”
Język autorki jest prosty w odbiorze. Narrator pierwszoosobowy w postaci Tessy umożliwia nam zgłębienie emocji targających dziewczyną, poznanie jej lęków, nadziei oraz całego wachlarza emocji, który nieustannie jej towarzyszy. Historia wciąga, momentami szokuje, wzrusza, zasmuca, więc my - odbiorcy również musimy być przygotowani na emocjonalny młyn. Na koniec jednak książka zmusza do refleksji, może niektórych zmusi także do przeanalizowania własnych życiowych priorytetów. Jeśli chcecie sięgnąć po tą pozycję musicie liczyć się z tym, że książka odciśnie na was swojego piętno.
„Cal twierdzi, ze ludzie powstali z pyłu wygasłych gwiazd. Mówi, że po śmierci znowu obracamy się w pył, blask i deszcz. Jeśli to prawda, chcę być pochowana pod tym drzewem. Jego korzenie sięgną do mojego ciała i wchłoną mnie w siebie. Stanę się kwiatem jabłoni. Opadnę wiosną jak konfetii i przykleję się do butów moich bliskich. Schowają mnie do kieszeni i rozsypią wieczorem na poduszkach. Pomogę im zasnąć. Ciekawe, co im się wtedy przyśni. Latem będą mnie jeść. Adam przejdzie przez płot, żeby mnie wykraść, zwabiony moim zapachem, krągłością, połyskiem i obietnicą zdrowia. Poprosi mamę, żeby ugotowała mu kompot albo upiekła placek z jabłkami. Będzie się mną opychał.”