Nieopodal Raciborza, po jego wschodniej stronie jest zalesione wzgórze, wśród których kryje się restauracja Obora. Jej właścicielką w 2006 roku zostaje czterdziestosześcioletnia Dorota Frączek, doktor teologii dogmatycznej ucząca katechezy w pobliskim liceum ogólnokształcącym. Dla pani Doroty prowadzenie tego interesu jest sprawą całkiem obcą i odległą, lecz mimo to kobieta postanawia zaryzykować, wszak ma na utrzymaniu czworo dzieci. Na wsparcie męża, byłego prawnika nauczycielka nie ma, co liczyć, ponieważ ich relacje są na etapie rozwodu. Jak główna bohaterka poradzi sobie z nową profesją i czy w życiu prywatnym osiągnie życiową stabilizacje?
„Życie w Oborze” jest swoistym pamiętnikiem Doroty Frączek. Autorka w sposób niezwykle otwarty i prostolinijny opisuje pięć lat swoich zawirowań, jakie doświadczyła dzięki mafijnemu mężowi.
,,Być szczęśliwym-to pragnienie każdego człowieka. Ja również pragnęłam, by moje życie było szczęśliwe, pełne miłości, spokoju, zdrowia i dostatku. Ale teraz, kiedy oglądam się wstecz i patrzę na moje życie, widzę, że los przyniósł mi wiele niespodzianek’’.
Pani Dorota każdego dnia musiała podejmować karkołomną walkę o przetrwanie. Nie było lekko. Mając na utrzymaniu gromadkę dzieci, w tym jedno niepełnosprawne często musiała kalkulować, aby przetrwać ciężkie czasy. Bardzo ją podziwiam. To niezwykle silna psychicznie osoba. Niejednokrotnie udowodniła, że potrafi radzić sobie ze stresem, samotnością, biedą i przeciwnościami losu. Szczególnie współczułam jej z powodu okrutnego męża, który uciekał się do wszelkich niegodziwych rzeczy m.in. podpalenie samochodu. Pani Frączek wielokrotnie próbowała z nim walczyć drogą sądową, lecz bezskutecznie, ponieważ korupcja dotarła nawet pod wymiar sprawiedliwości.
Podczas lektury tej książki towarzyszyło mi szereg różnorodnych filozoficznych refleksji. Życie pisze dla każdego człowieka różne scenariusze i w tym kontekście stare porzekadło ,,raz na wozie, raz pod wozem’’ nabiera realnego kształtu. Należy jednak pamiętać, aby podczas naszej ziemskiej wędrówki umieć za wszelką cenę zachować swoje człowieczeństwo, gdyż ,,inaczej człowiek przestanie być żywy i zamieni się w głaz’’. Narratorka pokazuje również, jak ważna jest instytucja rodziny, w której niezwykle istotnym aspektem jest m.in. wspólne celebrowanie posiłków. Ten bezcenny obyczaj stwarza piękną i niepowtarzalną atmosferę wzajemnej bliskości i więzi.
Z niezwykłą swobodą i zainteresowaniem uczestniczyłam w zagmatwanych perypetiach główniej bohaterki, ale mimo to uważam, że ten przekaz mógłby być o wiele bardziej sugestywny i dramatyczny. Zapiski z życiorysu Doroty Frączek stanowią zbiór powszechnych problemów, smutków, radości i pragnień, z jakimi boryka się większość osób. Nie odnalazłam tutaj czegoś szczególnie tragicznego czy wstrząsającego, wręcz przeciwnie. Całość utrzymana w optymistycznym klimacie, jednakże sama autorka twierdzi, że jej publikacja ma na celu dodać otuchy wszystkim ludziom zmęczonym szarą prozą życia.
Polecam przeczytać ,,Życie w oborze’. Dzięki tej książce uświadomisz sobie, że zawsze warto mieć nadzieję na lepsze jutro, nawet, kiedy często przyjdzie nam iść pod wiatr. Zapraszam do lektury.