"Żwir kipiał i pryskał na boki. Dwie kamienne urny wybuchły jak bomby. A potem Jack pobiegł zboczem w stronę kortów tenisowych, ścigany potężną bruzdą rozsadzanej trawy i ziemi..."
"A potem usłyszał to ponownie Szszszszszszsz, coraz to szybciej i szybciej, narastające crescendo. SssssssssSSSSZZZZZZ..."
Główny bohater Jack Reed odnajduje w strugach deszczu starą posiadłość, jego następnym ruchem jest przekształcenie "opuszczonej" rezydencji w piękny hotel. Jednak pomysł na zbudowanie hotelu staje się przeszkodą nie do przebycia. Fundamenty i ściany starego budynku kryją w sobie okropną i przerażającą klątwę. Historia sprzed sześćdziesięciu lat jest wręcz niewyobrażalna - budynek ten kiedyś był pewnego rodzaju sanatorium lub szpitalem dla psychicznie chorych, morderców, gwałcicieli i innych psychopatów - w sumie 137 "ludzi". Głównym dowodzącym tej armii potworów w ludzkiej skórze był Quintus Miller... "niezwykły człowiek niski, ale bardzo barczysty, bardzo muskularny...", "Wyglądał jak ciężarowiec, szyja gruba jak u byka", "Twarde oczy jak główki gwoździ całkowicie bez wyrazu, całkowicie pozbawione współczucia", "A na tułowiu tatuaż jakiego nigdy w życiu nie widziałeś. Dwie wytatuowane dłonie, jakby sięgające zza pleców i rozdzierające szeroko jego brzuch. Jego wnętrzności wytatuowane na czerwono i niebiesko... żołądek, wątroba, kiszki. Sam widok wystarczył, by mi ściął krew w żyłach". Jeśli chodzi o obraz tej postaci, moim zdaniem jest świetnie zademonstrowany... spróbujcie go sobie wyobrazić:. Pewnego dnia wszyscy psychopaci znikają, nikt nie wie, co się z nimi stało. Okazuje się, że wskutek starożytnej magii zostali zaklęci w ścianach budynku. Klątwę, która ich więzi można odczynić tylko w jeden sposób - zamordować osiemset istnień ludzkich, a ściany wypuszczą Ouintusa Millera i jego orszak śmierci. Do zwieńczenie klątwy Quintus potrzebuje synka Jacka, który ma być ostatnią ofiarą. Walka pomiędzy Quintusem a Jackiem prowadzi do... no właśnie, jeśli nie przeczytasz to się nie dowiesz...
Polecam ten tytuł wszystkim, książka jest interesująca i wciągająca. To nie jest powieść o duchach, ani o nawiedzonym domu (w pewnym sensie). Moim zdaniem ma coś wspólnego z filmem "People Under Stairs" i vice versa. Czytając odkrywamy w sobie jakąś fobie, strach, akcja prze do przodu, a ty razem z nią. Nie czytaj tej powieści sam w domu blisko ścian... przez tę książkę możesz już nigdy nie spojrzeć na jakąś z twoich ścian czy sufitów w ten sam sposób. Jak to powiedział wokalista Dimmu Borgir "Możecie nas kochać lub nienawidzić" , z tą książką jest tak samo.