„– Tylko na tyle cię stać, młody? – wyszeptała czule. Musiała podnieść rękawicę, inaczej przegrałaby w przedbiegach. – Zastanów się, czy za mną nadążysz, zanim w ogóle staniesz na starcie.
A on się uśmiechnął, jakby wygraną miał w kieszeni. Przysunął twarz bliżej, ciepły oddech osiadł na jej ustach w niematerialnym pocałunku.
– Raczej ty się zastanów – szepnął.
– Nad czym?
– Czy się nie zasapiesz w połowie wyścigu”.
Niesamowicie dobra zabawa! Tak wypadałoby podsumować tę książkę.
Na początku chciałabym podziękować Alicji, za możliwość objęcie patronatem jej najnowszej powieści. Tak naprawdę do zgłoszenia się skusiły mnie przede wszystkim udostępniane cytaty, opis oraz okładka, która przyciągnęły mnie do tej historii. Dziś w dniu premiery, mogę się jedynie cieszyć, że moje skromne logo znalazło się na okładce tej cudownej książki.
„Zakład (NIE)idealny” był moim pierwszym spotkaniem z piórem autorki, choć, już na swojej półce mam dwie inne jej książki, które obiecuje nadrobić, gdy tylko znajdę chwilę wolnego czasu, zwłaszcza gdy już wiem, jak świetnie pisze.
Dobrym stwierdzeniem będzie, że ta książka czyta się sama! Serio, zaczęłam, czytałam, śmiałam się w głos, a zanim się spostrzegłam byłam w połowie. Później miałam chwile przerwy, jednak jak już ponownie wzięłam ją w ręce, nie odłożyłam, póki nie przewróciłam ostatniej kartki.
Historia Zariusa i Marise to pełna humoru i namiętności opowieść o dwójce z pozoru różnych od siebie bohaterach, których połączył zakład o dom – dokładnie dom Marise, którego oboje pragną. W ten sposób zaczyna się ich gra, którą stawką okazują się nie tylko mury, w których mieszka i pracuje bohaterka, a które według Zariusa powinny zniknąć, by na jego miejscu mógł powstać nowoczesny hotel, ale też szansa na prawdziwe szczęście, które można zniszczyć swoją dumą i pragnieniem wygrania zakładu.
Czy będą w stanie się dogadać, czy jednak zrobią wszystko, by to jedna z nich zgarnęło nagrodę? Jedno jest pewne! Ta gra nie będzie czysta. Nagle stwierdzenie „wszystkie chwyty dozwolone” nabiera zupełnie innego, naprawdę gorącego znaczenia!
***
Czytanie tej książki, było doskonałą zabawą. Właściwie składam zażalenia, dlaczego to jest takie krótkie? Chciałoby się więcej, dużo więcej. Są jednak też minusy czytania tej książki. W czasie, jak i po strasznie bolał mnie brzuch i policzki, a moja rodzina patrzyła na mnie jak na wariatkę, gdy wybuchałam głośnym śmiechem. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że każdy z nas ma zupełnie inne poczucie humoru, jednak w mój gust autorka trafiła idealnie. Dla mnie ta książka to idealna odsłona komedii romantycznej z nutką gorącego erotyku. Oczywiście historia Zariusa i Marise to nie tylko erotyka i dobra zabawa, to też historia o dwójce tak naprawdę pogubionych osób, które nie licząc pracy, nie znalazły w swoim życiu konkretnego celu.
Autorka ma bardzo lekki i przejrzysty styl, dzięki narracji trzecioosobowej, oraz podzieleniu powieści na perspektywę obojga bohaterów, nie miałam problemu, by odnaleźć się w fabule, a patrzenie na nią ich oczami, było świetną przygodą. Ja bardzo lubię takie książki, zwłaszcza wątki ze sporą różnicą wieku, choć nie przypominam sobie książki, nie licząc jednego opowiadania, by to kobieta była starsza od mężczyzny o dekadę.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z lektury tej książki. Bawiłam się przednio i spędziłam z nią udane godziny. Było zabawnie, erotycznie, zaskakująco. Bohaterowie nie byli idealni, mieli swoje wady i zalety, przez co ich historia wydawała się bardzo realna.
Ja jestem zachwycona, więc i wam bardzo ją POLECAM!