Czytacie powieści pełne tajemnic, zagadek i niedomówień? Macie ochotę przenieść się w czasie, choćby tylko czytając książki, aby sprawdzić, jak żyło się dawniej? Ja uwielbiam i na tę podróż pozwoliła mi Anna Stryjewska dzięki „Nocy cudów”. Spod jej pióra (a właściwie klawiatury) wyszła niesamowita historia pełna magii oraz uroku lat 30. XX w. To, co oddała czytelnikom pod ocenę, to istne szaleństwo emocjonalne. Dzieje się sporo, a wszystko to w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia, kiedy to Małgorzata Skupińska dowiaduje się, że jej zapracowana córka nie przyjedzie na święta. Dopada ją ogromne rozczarowanie i wtedy też dom kobiety nawiedzi tajemnicza kobieta Regina Majer. I tu zaczyna się właściwa opowieść.
Autorka przenosi czytelników za sprawą tej postaci w świat zupełnie nieznany, kiedy jeszcze istniał podział na klasy do Łodzi lat 30. ubiegłego stulecia. Stryjewska przedstawia w niezwykle barwny sposób losy młodej mężatki, nieszczęśliwej w małżeństwie z bogatym wojskowym. Poznajemy więc mieszczańskie życie bohemy skontrastowane z ubogimi łodzianami. Wszędzie panuje gwar ludzkich rozmów. Wejdziemy zarówno do pełnych staroci i artystycznego nieładu pracowni, ale też do wnętrz bogatych państwa, o których dobro dbają służący. Będą tutaj nie tylko pieniądze, lecz zapanuje głód i bieda. A każdy walczy o przetrwanie najlepiej, jak potrafi.
„Noc cudów” to opowieść pełna miłości, która tutaj przybiera różne oblicze. Czasem uskrzydla, a czasem rani tak, że nie daje możliwości przebaczenia. Główna bohaterka, Regina, wbrew swojej woli, zostaje wydana za mąż za kogoś, kogo nie kocha, ale jest tzw. dobrą partią. Żyje więc w przepychu, pośród pięknych przedmiotów niczym księżniczka, lecz bardzo nieszczęśliwa. Do czasu… Wtedy gdy już wszystko wydaje się przesądzone, poznaje malarza i przepada bez reszty. Oboje wiedzą, co ich czeka, ale kochają się wbrew narzuconym konwenansom. Taka zakazana miłość przytrafia się rzadko.
Obok tej historii są też inne, dużo mniej spektakularne, o których nikt głośno nie mówi. Łódź bowiem to miasto kontrastów, gdzie nieopodal bogatych kamienic usytuowane są ochronki, sierocińce oraz mieszkający w nędzy lokalsi. Obok nich zaś spacerują panny lekkich obyczajów, które sprzedają swoje usługi wielmożom. Nieprawdopodobna mieszanka.
W tym właśnie okolicznościach autorka osadza niezwykłą, poruszającą historię miłości dwojga ludzi, których uczucie nie tylko wstrząsa ich życiem, ale też odbija się echem w ich społeczności, gdzie normy tzw. przyzwoitości i społeczne ograniczenia stają się murem nie do przebicia.
Ich uczucie wybucha wbrew wszelkim przeciwnościom – różnicom klasowym, a przede wszystkim moralnym. Autorka w subtelny sposób pokazuje, jak skomplikowane mogą być relacje w czasach, gdy miłość nie była tylko kwestią osobistych wyborów, ale również obowiązku wobec rodziny i społeczeństwa. W ich związku odbija się cała epoka dwudziestolecia międzywojennego – pełna napięć, podziałów i tragicznych wyborów.
To nie tylko historia dwojga kochanków, ale także portret społeczeństwa, gdzie jedyną wartościami są pieniądze, pozory oraz dobre imię, a wszystko to odznacza się coraz większym podziałem między ludźmi. Różnice w rozumieniu szczęścia widoczne są nawet w relacji matki i córki, która niezrozumiana, została niemalże wyklęta przez rodzicielkę. Dobro ogółu jest więc ważniejsze nawet od matczynej miłości.
Styl pisarski urzeka subtelnością i elegancją, a emocje, które opisuje autorka, są głębokie i autentyczne. Czytelnik może niemal odczuć ból i radość bohaterów, ich rozterki i tęsknoty, jakby sam uczestniczył w tej zakazanej miłości. Zakończenie, choć dramatyczne, zostawia nas z uczuciem, że prawdziwa miłość, nawet ta niespełniona, zostawia po sobie ślad na zawsze.
„Noc cudów” to powieść, która pochłania od pierwszej strony i nie pozwala o sobie zapomnieć długo po jej zakończeniu. To nie tylko historia miłosna, ale również głęboka refleksja nad tym, jak bardzo świat zewnętrzny wpływa na nasze osobiste wybory i jak czasami, wbrew wszystkiemu, najważniejsze uczucia są tymi, które nigdy nie miały prawa zaistnieć.
To również historia o tym, jak ważna jest dla człowieka tożsamość oraz wiedza o naszym pochodzeniu. Musimy mieć świadomość, kim jesteśmy, jakich mamy przodków, jakie wyznajemy wartości oraz co znaczymy w społeczeństwie. Tożsamość i świadomość korzeni są kluczowymi elementami w życiu człowieka, ponieważ kształtują jego sposób postrzegania siebie i świata.
Bez świadomości, skąd się wywodzimy, czujemy się – jak Regina – wiecznie poszukującymi zagubionymi duszami, oderwanymi od historii oraz pozbawionymi psychologicznej kotwicy, kultury i tradycji, które kształtowały nasze życie. Gdy poznajemy swoje dzieje, zyskujemy narzędzia, by lepiej rozumieć samych siebie. Zapominamy, że poczucie bezpieczeństwa oraz przynależności, redukując alienację oraz zagubienie. Człowiek przecież nie jest sam na świecie, lecz stanowi części większej całości, czyli np. społeczeństwa, w którym się wychował. Gdy tego nie ma, zostaje przerwana ciągłość międzypokoleniowa. Poczucie przynależności do historii rodziny często dodaje sił w trudnych momentach, ponieważ uświadamia, że jesteśmy częścią czegoś większego, trwalszego. Wpływa więc na nasz psychiczny dobrostan wypełniającego wewnętrzną pustkę, do którego Regina – jak widać – dążyła całe życie.
Zdecydowanie polecam tę książkę wszystkim, którzy szukają poruszających opowieści o miłości, historii i sile jednostki w walce z narzuconymi normami.