Czytając po duże kilkadziesiąt książek rocznie (nie żebym się tym chwalił, po prostu stwierdzam fakt), czasem zachłannie poszukuję czegoś innego niż kryminały, fantastykę czy grozę w klasycznych gatunkowych ramach. Lubię je - znaczy się te ramy - ale, no wiecie, czasem trzeba wziąć oddech i sięgnąć po coś mniej oczywistego. Nie żebym zaraz szukał nowości Sparksa, Pauliny Świst czy Blanki Lipińskiej. Musiałbym chyba spaść na głowę i to z niemałej wysokości, albo odwaliłoby mi z jakiegoś innego powodu, ale odwalić by musiało. Nie, chodzi mi o powieść jak najbardziej z gatunków, które czytam na co dzień, ale nieco inną niż reszta.
"Wypadowy" to książka, która właściwie sama do mnie przyszła. To było w trakcie wymiany maili z szefem Wydawnictwa HM. Nasza korespondencja zaczęła się w związku z "Laleczkami", a skończyła na "Wypadowym" właśnie. Jeszcze w listopadzie zapoznałem się z treścią tej opowieści i - jak tu mówią - "pyknęło" już od pierwszych stron. I już od pierwszym stron wiedziałem, że muszę Wam tę książkę polecić. Przy czym od razu zaznaczę, żeby potem nie było, że nie ostrzegłem: to powieść nie dla każdego. Właściwie nie ma na świecie książki, o której można powiedzieć inaczej, ale "Wypadowy" jest jakby nie dla każdego, ale bardziej. 😉 Nie zabrzmiało zbyt pozytywnie, ale to dlatego, że to książka specyficzna, niejednoznaczna i dająca po głowie mocniej niż towar ugotowany przez Waltera White'a.
Ta historia zaczyna się w świecie równoległym do naszego, gdzie wszystko jest niby podobne, ale ludziska zamiast ubrań noszą na sobie głylce. Boguś właśnie mnie pyta: "co to są, k...a, głylce". Spokojnie, panie Mauer, już tłumaczę. Otóż głylce, to rodzaj skorupiaków, które przyssywają się do ludzkiego ciała. Po cholerę? Dobra pytanie, szanowny panie. Otóż, głylce chronią ludzi przed zanieczyszczeniami czy czymś takim, poza tym w świecie naszego głównego bohatera... O właśnie, zapomniałem o nim wspomnieć. Otóż bohaterem i jednocześnie narratorem tej zakręconej historii jest Krzysiek. Młody facet, cierpiący na bezsenność i upierdliwą, zrzędzącą żonę. W skrócie: chłop nie ma lekko. Pewnego dnia, na skutek dziwnego splotu wydarzeń nasz bohater przenosi się do alternatywnej rzeczywistości, w której nie dość, że nie ma głylców, to jeszcze są samochody, a ludzie noszą ubrania. Krzysiek wchodzi w ciało swojego odpowiednika, ale nie każdy ma tyle szczęścia. Tak, tak, wkrótce nasz bohater odkrywa, że nie jest jedynym, który zmienił światy.
O ile podróże między wymiarami nie są w literaturze niczym nowym (ostatnio ten wątek, w mocno rozbudowanej firmie poruszył Artur Urbanowicz w powieści "Paradoks") o tyle sama forma "Wypadowego" jest dość nowatorska, a przynajmniej jeśli chodzi o fantastykę. Tutaj mamy sporo czarnego humoru - to na pewno, trochę absurdu, a nawet groteski, co z kolei - jak się ostatnio dowiedziałem - jest charakterystyczne dla gatunku bizarro fiction. Nie będę Was czarował, ani zgrywał mędrca - jeszcze miesiąc temu nie miałem pojęcia, że coś takiego jak "bizarro fiction" istnieje, ale definicja pasuje do tej powieści, więc ok, nieb będzie bizarro fiction.
Tak naprawdę jednak sama opowieść, to reprezentant fantastyki i chyba przede wszystkim tak należy odbierać ten tekst, w którym rzuca się w oczy nie tyle sama historia, co sposób jej opowiedzenia. Otóż, narracja jest tu bardzo wyrazista, a sposób opowiadania mocno skojarzył mi chociażby z "Królem" Szczepana Twardocha czy "Wzgórzem psów" Jakuba Żulczyka. Jeśli czytaliście, którąś z tych książek, to wiedzcie, że Florian Konrad opowiada podobnie. I choć brakuje mu doświadczenia starszych kolegów, to jednak uważam, że daje radę. Mi osobiście taki rodzaj narracji bardzo się podoba i te momentami niepohamowane słowotoki... Super! Sama opowieść z kolej ma coś na pewno z filmów Davida Lyncha, moje skojarzenia powędrowały też w okolice powieści "Koniec" Barłomieja Grubicha. To jednak zupełnie inne książki. Tutaj mamy jednego mocnego głównego bohatera, który musi się zmierzyć z zupełnie nowym życiem - tak odmiennym, w porównaniu do tego jakie wiódł do tej pory. To oczywiście rodzi sytuacje zarówno śmieszne, jak i straszne, co z kolei daje Czytelnikowi wiele powodów do dobrej zabawy.
"Wypadowy" Floriana Konrada, to powieść dziwna, ale tę dziwność odbieram jak najbardziej pozytywnie. Nie jest to na pewno kolejna książka napisana pod publikę, to całkowicie autorski twór, oryginalny i pod wieloma względami ciekawy. Jeśli więc szukacie historii nieoczywistej, mocno działającej na wyobraźnię, takiej która sprawi, że "czacha dymi", to "Wypadowy" wydaje się być kandydatem idealnym. Ja osobiście polecam tę książkę wszystkim literacko zakręconym Czytelnikom, szukającym dzieł niecodziennych, żeby nie napisać szalonych.
© by
MROCZNE STRONY | 2021