Kontynuacja przygód dwóch przyjaciółek z trupami w tle.
Marta zostaje szczęśliwą żoną i matką. Wyjeżdża do Krakowa, bo w Śremie nic jej już nie trzyma. No, prawie nic. Nadal pozostaje problem zwłok w piwnicy, bo przecież nie sprzeda domu z dwoma nadprogramowymi lokatorami. Jak obiecała, po roku wraca do Śremu, żeby ostatecznie pozbyć problemu. Ale przecież nie może być tak łatwo. Tym razem Marcie i Anecie na drodze staje nowa sąsiadka, która widzi i słyszy wszystko a na domiar złego co chwilę wzywa policję. No i pojawia się kolejny były mąż, tym razem Anety, który nie dość, że przeszkadza to jeszcze zagraża jej związkowi. Dziewczyny zyskują nową wspólniczkę – Dorotę – która przez przypadek dowiaduje się o wszystkim i postanawia im pomóc.
Niestety pozbycie się zwłok na dobre nie jest takie proste, każdy pomysł jest niewystarczająco dobry a liczba osób zainteresowanych tym, co się dzieje na Zaciszu wcale nie pomaga. Na szczęście na Martę spływa objawienie w postaci zakładu pogrzebowego.
Moją uwagę od samego początku przyciągnęła osoba pani Kopiejki, nowej sąsiadki. Bo któż z nas nie ma w swoim otoczeniu takiej pani Krysi ? Ja mam, nawet zbyt blisko. Osoba, która widzi wszystko, słyszy wszystko, obserwuje sąsiadów przez lornetkę i prowadzi dziennik, w którym zapisuje kto, gdzie, kiedy, jak i po co. Pani Krysia posiada każdą złą cechę jaką może posiadać wścibska sąsiadka. Nic więc dziwnego, że doprowadza nasze bohaterki do białej gorączki i trzeba się jej pozbyć. A jako, że dwa ‘trupiątka’ – jak nazywa je Dorota – w zupełności wystarczą, trzeba panią Krysię wysłać na wycieczkę.
Po raz kolejny mamy też kobietę w sklepie z materiałami budowlanymi. Jakże było mi żal Anety, która musiała tłumaczyć się przed panem sprzedawcą czego chce sama do końca tego nie wiedząc. Oczami wyobraźni wręcz widziałam minę pana w sklepie, kiedy ktoś mu mówi, żeby dał inny kolor kasku, bo nie lubi żółtego ;)
U samych bohaterek w tej części jeszcze bardziej rzucił mi się w oczy kontrast między nimi. Jakoś tak bardziej było widać roztrzepanie Anety i zdolność do opanowania się i trzeźwego myślenia Marty. I między nimi Dorota, która ma z tego wszystkiego ubaw po pachy.
Nawet biedny szantażysta zgłupiał do reszty przy naszych bohaterkach. Bo nie dość, że w ogóle nie przejęły się jego groźbami to jeszcze kazały mu się wypchać, że się tak wyrażę.
Na szczęście dialogi nadal są równie zabawne a powieść pełna komicznych scen.
Nawet jeśli na początku pomysł kopania dziury na cmentarzu wydał mi się lekkim przegięciem, to kiedy już doszłam do tej części i tak płakać mi się chciało ze śmiechu ;)
Za to należy się wielki plus autorce, która potrafi odnaleźć komizm nawet w bardzo ponurym temacie.
Cóż jeszcze mogę powiedzieć. Druga część historii jest równie dobra jak pierwsza a może nawet lepsza. Widać, że autorka się rozwija i jeśli chodzi o mnie, to mogę ją śmiało zaliczyć do autorów, których całą bibliografię chciałabym mieć na swojej półce.
Jedno jeszcze trzeba oddać autorce. Mimo, że tworzy historie niemożliwe i absurdalne to umieszcza w nich bohaterów, w których każdy może dostrzec kogoś znajomego. Czy to jest pani Kopiejka, czy dwie na pozór zwykłe nauczycielki czy nawet kot terrorysta ;) Dzięki temu ma się wrażenie, że może te historie wcale nie są takie niemożliwe.