Leandro recenzja

Powrót do kolejnej serii, którą kiedyś bardzo lubiłam. Cóż, pamiętam swoją miłość do dwóch tomów - "Rhys" i "Antonio". Pamiętam też, że trzecia część - "Luca" odrobinę mnie zawiodła. Jednak po tak długim czasie, wiedziałam, że będę chciała dowiedzieć się, co dalej wymyśliła Autorka dla znanych mi bohaterów.

Tym razem, główne skrzypce grają tytułowy Leandro oraz Hayley. Bardzo natomiast spodobało mi się, że zaraz po nich, możemy czytać tę historię również z perspektywy Antonio i Alyssy. Losy tej czwórki znakomicie się przeplatają, aczkolwiek uważam, że to bohaterowie drugoplanowi przyćmili tych pierwszoplanowych.

Między głównymi bohaterami zaiskrzyło już w poprzednim tomie. Mężczyzna miał zaopiekować się młodą dziewczyną, więc siłą rzeczy spędzanie ze sobą czasu, wywołało pociąg i wzajemną fascynację. Jednak logicznym jest, że nie mogli oni od tak okazywać swoich uczuć, ponieważ Antonio, jako ojciec Hayley, w życiu by na to nie pozwolił. Ale dziewczyna ma zupełnie inne plany. Zakochana w Leandro, sprowadza na siebie ogromne kłopoty. Rodzinie po raz kolejny przyjdzie zawalczyć o ukochaną osobę. Jednak nie będzie to jedyna wojna, którą przyjdzie im stoczyć. Tym razem ważniejsza będzie ta wytoczona o relacje, uczucia.

No właśnie, skoro o uczuciach mowa. Zdaję sobie sprawę z tego, że bohaterka jest naprawdę młoda, Leandro odrobinę starszy. Nie miałam jednak możliwości poczuć tej chemii między nimi. Chyba nie do końca uwierzyłam w ich więź. Czegoś mi zabrakło. Śmiało możnaby rozpisać tę historię jeszcze bardziej. Pewnie, będzie kolejny tom, gdzie na sto procent poznamy dalsze losy. Jednak wydaje mi się, że niektóre wątki zostały w tym tomie zaniedbane. Nie są dopieszczone. Mimo to, udało się Autorce wciągnąć mnie w tę historię, jednak bardziej na poziomie książki "Luca" niż uwielbianych przeze mnie pierwszych dwóch tomów.

Niezmiennym (w każdej części) elementem, a w zasadzie postacią, która łączy wszystkie tomy jest babcia Helen. Nie byłabym sobą, gdybym o niej nie wspomniała. Dla tych, którzy mieli okazję ją poznać - ta kobieta dalej jest w formie! Duży plus należy się również za kilka bardziej brutalnych scen, przynajmniej z mojej strony, ponieważ te wątki bardzo mnie zainteresowały. Myślę, że książkę powinien przeczytać każdy, kto czytał poprzednie tomy serii "Synowie Zemsty'. Wtedy będziecie mieć pełny obraz tego, o czym napisałam.