Лера смотрела на Виктора и улыбалась.
Czwarta część kultowych
Patroli Łukjanienki nie zawodzi - trzyma poziom poprzednich. Jak w każdej kolejnej części tego cyklu, autor dodaje nowe informacje o możliwościach Innych (nie mogą służyć jednocześnie Światłu i Ciemności - inaczej niż ludzie, którzy najczęściej właśnie to robią; jednak Inni są bardzo ludzcy: neofici mają tendencję do nadużywania magii - najchętniej podcierali by się nawet magicznie - a nadużycie magii często prowadzi do uzależnień...) i właściwościach Zmroku. Nawiązuje też kilkakroć do wydarzeń z poprzednich części cyklu. Nieco mniej niż zazwyczaj dowiadujemy się o realiach życia w Moskwie, czy w Rosji, za to akcja przenosi się do Europy (Edynburg w Szkocji) i do Azji (Samarkanda w Uzbekistanie). Szkocja nie przypadkiem, ponieważ jest ojczyzną maga Merlina (najwyraźniej dzieci Łukjanienki były w tym czasie na etapie rycerzy króla Artura i Harry'ego Pottera, a pewnie także wcale już nie szkockich i nietłumaczonych na polski
Opowiadań o Denisie - przeczytam je sobie online), którego ukryty potężny artefakt o nazwie Wieniec Wszystkiego zamierzają skraść trzej początkowo niezidentyfikowani Inni. Miasto to jest też siedzibą szkockiego patrolu, któremu szefuje Thomas Lermont - a właściwie średniowieczny angielski bard i poeta, znany jako
Thomas the Rhymer, z którego to Łukjanienko czyni dodatkowo dalekiego przodka Lermontowa (rodzinna, szlachecka legenda rosyjskiego poety rzeczywiście wspomina szkockiego przodka
George'a of Learmonth). Łukjanienko nie omieszka podzielić się wrażeniami z edynburskiego festiwalu teatralnego i pożartować sobie z
haggis. Z kolei Uzbekistan daje mu możliwość dodania powieści azjatyckiego kolorytu poprzez wykreowanie postaci staruszka Afandiego (notabene to postać takiego miejscowego Dyla Sowizdrzala, obecna w ludowych opowieściach), który odznacza się wybitnie wschodnim humorem. Autor musi ten typ humoru świetnie znać, ponieważ sam pochodzi z Kazachstanu. Z Samarkandy Anton z towarzyszami udają się autem w góry, gdzie przed wiekami odbyła się walka sił Jasności i mroku, w której Geser (w wersji pol. Heser) brał udział. Być może ze wzgl. na zbieżność nazw wielkiego maga i miejsca jego zwycięstwa chodzi o
Góry Hisarskie w Ałtaju.
Akcja, mimo tradycyjnego podziału powieści tego cyklu na 3 części, prowadzona jest liniowo i cały czas z punktu widzenia Antona Gorodeckiego. Poszczególne części oddzielają jedynie miejsca akcji.
Anton staje się rutyniarzem Dziennego Patrolu (co o już dało się zauważyć w
Patrolu Zmroku), a ten w moich oczach coraz bardziej upodabnia się do komisariatu policji. Gorodeckiemu coraz trudniej przychodzi lubić ludzi (a mnie jego), coraz mniej, zdaje się, widzi też różnic między Światłem i Ciemnością, coraz częściej rozumie Ciemnych i ich samowolne, kryminalne działania. Na zasadzie: wszystko można, jeśli to zapewnia bezpieczeństwa lub powodzenia własnej rodzinie. Zauważa to nawet Inkwizytor Edgar w powieści, stwierdzając, że Anton jest chyba najmniej jasnym z magów Światłości...I nie chodzi wcale o to, że Gorodecki pali wbrew zakazom w toalecie samolotu - odbija się to także w jego sposobach przesłuchiwania świadków, gdzie sięga do wzorców rodem z KGB i walce z ludźmi, gdy nie czuje już większych wyrzutów sumienia, kiedy padają ofiarami.
Jak zwykle u Łukjanienki znajdziemy sporo komentarzy, często dowcipnych, o różnicach między Rosją a Europą. I tak już na początku swego pobytu w Szkocji Anton stwierdza, że nikt z Rosji nie byłby się był w stanie czegokolwiek wystraszyć w Gabinecie Grozy - Europejczycy tak, bo są chowani w cieplarnianych warunkach (s.8). Ciekawą różnicą jest również i to, że na pierwszym poziomie Zmroku w Europie wszystko wygląda prawie tak samo jak w rzeczywistości, podczas gdy w Rosji od razu w Zmroku dużo gorzej, jakby świat ludzki był tam tylko atrapą. (s.41) I to pomimo faktu, iż ustami bohaterów wyraźnie zauważa, iż w Europie upada przemysł, a pozostają tylko usługi - rozrywka i turystyka. Łukjanienko ironicznie komentuje również sposobności ludzi: mimika rosyjska po prostu nie jest przystosowana do bezustannego uśmiechania się, co w Europie jest standardem. Uszczypliwie komentuje ponadto zachowanie rosyjskich turystów za granicą, którzy klną w żywy kamień, jak gdyby byli przekonani, że nikt poza nimi ich nie zrozumie. (s.60) I jeszcze o Polsce: przelatując nocą nad naszym krajem autor oczyma Antona widzi ciemne przestrzenie... (s.33) Z Moskwy chyba się lata przez Puszczę Białowieską i Mazury? Rewanżując się Łukjanience wspomnę, że ciemność to było moje pierwsze zaskoczenie z pobytu w ZSRR na Ukrainie: jadąc nocą koleją po drodze nie widziało się absolutnie
żadnych świateł na horyzoncie, i to setkami kilometrów. Książka ukazała się po raz pierwszy w 1996 roku i autor niejednokrotnie nawiązuje do aktualnych wydarzeń. Na przykład komentuje, że po katastrofach samolotów typu Boeing-737 i Tu-154 (Smoleńsk 2005?), wynikłych z zejścia z kursu lub celności ukraińskich (?!ale jeśli 2014, to rosyjskich) operatorów rakiet, a w wyniku niewłaściwej pracy szwajcarskich kontrolerów lotu (zderzenie nad Überlingen, 2002?), latanie przestało być przyjemnością. Wygląda na to, że autor uaktualnia wydania na bieżąco, a w dodatku widzi przyszłość...
Autor chętnie odwołuje się nie tylko do literatury (np. akcja trzeciej części powieści rozgrywa się na Czystych Prudach - pewnie w pobliżu miejsca, w którym rozpoczął
Mistrza i Małgorzatę Bułhakow)
, ale i do filmu: wampir prowadzący hotel w Edynburgu tłumaczy się ze wstydem, że nazywają go Master (jak u Brama Stokera czy ekranizacjach tegoż). Tylko raz, za to w bardzo dowcipny i dosadny sposób, Łukjanienko komentuje stosunki społeczne. W jednej ze scen w gabinecie Gesera widzimy terrarium z pająkami, trzymane w tam jako miniaturowy model sprawowania władzy, jaki szef moskiewskiego patrolu sobie zafundował. Jest ono rodzajem simulacrum, mającym zobrazować funkcjonowanie społeczeństwa w mikroskali. W terrarium znajdują się dwa pająki "alfa", a skoro jeden z nich zajął główną pozycję w terrarium (złośliwość autora każe ukazać strategiczne miejsce dominującego pająka jako plastikową, miniaturową muszlę klozetową chińskiej produkcji, na której ten siedzi), to drugi musi grać rolę obrońcy przed agresją z zewnątrz (pluje jadem na szybę) i troszczącego się o pozostałych członków pajęczej społeczności (zrzuca resztki pokarmu na dół). Ma to być model pozwalający funkcjonować społeczności z minimalną autoagresją. (s.169) O jakie społeczeństwo może tu chodzić? Nie są to aby role grane wymiennie przez Miedwiediewa i Putina? Na pytanie, czy pająki nie próbują uciekać z terrarium, pada odpowiedź, że nie, ponieważ utrzymywana jest bez przerwy iluzja toczącej się bezustannie walki, a poza tym zamknięcie w terrarium wydaje się pozostałym pająkom czymś, co podkreśla ich własną wyjątkowość... Dla mnie to niewątpliwie obraz współczesnej Rosji. W innym miejscu równie ironicznie opisuje się stosunek do innowatorów - tych, którzy mają jakiekolwiek pomysły. Jest z nimi jak w rosyjskiej armii: ten, kto coś zaproponuje czy wymyśli za karę sam będzie musiał to przeprowadzić lub wykonać.
Jeśli mowa o Azji, autor tłumaczy inne standardy czystości naturalnym zapyleniem: wysprzątana ulica w Europie przynajmniej trzy dni zachowuje czystość, gdy w Azji - zaledwie godzinę. Dlatego w Azji należy wierzyć nosowi, nie oczom, jeśli chodzi o wybór dobrej restauracji. Również poglądy na świat są na Wschodzie nieco inne... Dawny bohater perskich mitów,
Rustam, w rozmowie z Antonem komentuje próbę zrównania w prawach ludzi i Innych jako równie przegraną i głupią, jak próba zatarcia jakiejkolwiek niejednorodności świata: różnicy między bogatymi i biednymi, silnymi i słabymi, mężczyznami i kobietami...
W książce nie brakuje też nieco maskowanej erotyki: Gorodecki jest kuszony w Edynburgu przez 16-letnią dziewczynę z Ciemnych, która ma na czterdziestolatka oko, dziwny nieco przebieg przybiera także walka z ognistym dewem, który maga przydusił żarzącym się członkiem-maczugą.
Podsumowując, autor stworzył powieść akcji, rodzaj thrillera fantasy, który czyta się z zainteresowaniem, ale wolałem wcześniejsze części, w których w większym stopniu do głosu dochodziła aktualna rzeczywistość i mentalność rosyjska, a bohaterowie zachowywali więcej ludzkich cech.